Recenzja

Recenzja Ico & Shadow of the Colossus HD Collection

Większość o ile nie każdy, kto posiadał starą, poczciwą PS2, w pewnym momencie swojego obcowania z grami trafił na tytuł, który mógł uznać za kultowy i położyć na swojej półce chwały. Czymś takim dla wielu było właśnie ICO oraz jej następca Shadow of the Colossus. Po kultowym sukcesie na PS2 i dobrych paru latach do rąk graczy trafia remake HD obu tych tytułów, w jakże wygodnym zestawie 2 w 1.

Czy jest sens wracać do gier sprzed lat? No i jak na dzień dzisiejszy prezentują się oba tytuły?

Jako, że jest to pierwszy tego typu remake HD, który recenzujemy na łamach naszego serwisu, pozwolę sobie na krótki powrót do paru lat wstecz. Mówię tu o czasie, kiedy to w mojej wysłużonej PS2 kręciła się płytka z pewną grą przez którą nie mogłem wręcz odkleić się od konsoli. Najpierw było ICO, które swoim klimatem zdobyło moje serce, a potem przyszła kolej na Shadow of Colossus. To dopiero były gry! W mojej głowie przez wiele lat panowała niezłomnie myśl, że są one świetne, piękne i na swój sposób genialne. Tym bardziej ucieszyła mnie wiadomość, że będę mógł powtórzyć tą przygodę ponownie, a przy okazji nabić parę pucharków. Jednak cały czas gdzieś tam w głowie kołatała się myśl, czy czasem te gry się po prostu nie zestarzały. Niepotrzebnie się martwiłem.

Tytuł majstersztyk – przynajmniej tak większość lubiła go oceniać. Klimat samotności, odosobnienia i eksploracja wielkiego zamczyska pełnego ciemnych zjaw, które pojawiają się znikąd. To były główne powody dla których całe przeżycie tej przygody było wyjątkowe.

Tytułowy Ico zostaje przywieziony przez grupkę uzbrojonych żołnierzy do zamku, w którym zamykają go w celi i odjeżdżają. Udaje mu się jednak uciec i zaraz po tym na szczycie wieży w podwieszonej pod sufitem klatce spotyka dziewczynę imieniem Yorda. Jak na prawdziwego mężczyznę przystało Ico postanawia ją uratować i zabiera ze sobą. Razem próbują uciec z pustego więzienia, gdzie jedynymi wrogami są wspomniane już zjawy.

Fabuła w ICO toczy się wokół relacji pomiędzy chłopcem a dziewczyną. Brak jakiejkolwiek narracji i głębszego wprowadzenia w fabułę potęguje efekt i dzięki temu grając można wsiąknąć w to, co się dzieje na ekranie. Ten sposób opowiadania historii jest niesamowicie trudny, ale tutaj sprawdza się wyśmienicie.

Czas niestety nie oszczędza nikogo, i w mimo podciągnięcia grafiki pod literki H i D wciąż czuć i momentami widać, że mamy do czynienia z grą z poprzedniej generacji konsol. Specjalny efekt filtru nakładanego na ekran w postaci starego filmu wypada bardzo blado przy tak wysokiej rozdzielczości. Jednak diabeł tkwi w szczegółach, a tutaj całość prezentuje się ekstra. Szczególnie jeśli chodzi o muzykę, bo jest to istny miód dla ucha. Kawałki skomponowane do tej gry stały się wręcz kultowe i są genialnie dopasowane do całości, potęgując i nadając konkretnej atmosfery wszystkiemu, co dzieje się na ekranie.

Całość da się przejść w niecałe 10 godzin, choć to i tak zawyżona wartość dla osób nowych z tytułem. Między innymi dlatego, że jedno z trofeów można dostać za przejście gry w czasie poniżej 2 godzin. Trofea idealnie przeciągają rozgrywkę i dodają ten jeden powód więcej, by nie wyłączyć gry po jej pierwszym przejściu. Można by tu się przyczepić do sterowania, które czasami jest toporne i nie zostało poprawione od czasów PS2, ale ICO broni się samo i jest jednym z dwóch powodów, dla których warto kupić ten zestaw. A teraz…

Kolejna gra w zestawie to mój osobisty ulubieniec. Duchowy następca ICO ma mnóstwo wspólnego z poprzednikiem. Uczucie odosobnienia, pustka i eksploracja wielkich terenów w poszukiwaniu tytułowych kolosów zapadła mi na długo w pamięć jako wyjątkowe przeżycie.

Młody mężczyzna przyjeżdża na koniu do zapomnianej i zakazanej krainy, w której na samym środku stoi świątynia z uwięzionym w niej bóstwie/demonie. Główny bohater Wander przywozi ze sobą martwą kobietę imieniem Mono i dogaduje się z wspomnianą istotą Dorminem, że ta przywróci życie jego ukochanej (tak naprawdę nie wiadomo kim była dla niego, ale takie rzeczy zwykle robi się z miłości, prawda?). W zamian musi odnaleźć i pokonać szesnastu tytułowych kolosów.

Całość gry skupia się jedynie na polowaniu i ubijaniu gigantycznych potworów. Każdy pojedynek jest na swój sposób wyjątkowy i niepowtarzalny, połączony z elementami platformowymi. Jakże trudne momentami i irytujące może być wspinanie się na gigantycznego kolosa, kiedy ten ciągle próbuje nas zrzucić z siebie, a nam kończy się siła. W tej kwestii gra potrafi naprawdę zdenerwować momentami, głównie przez ciut toporne sterowanie, które skutecznie potrafi przeszkadzać podczas walki. By podnieść statystyki możemy polować na jaszczurki przy punktach zapisu (zwykle znajdują się gdzieś na ścianie), które podnoszą siłę, oraz zbierać owoce z drzew by podnieść ilość życia. Pokonanie przeciwnika wymaga czasu, by opracować strategię i indywidualny sposób na każdego z osobna, przez co pojedynek może trwać czasami nawet i godzinę. Kiedy już znamy sposób, pierwszy boss może paść nawet w 6 minut, a drugi w 15 (włącznie z dotarciem na miejsce, sprawdzone).

Byłem niesamowicie zdziwiony jak ta gra potrafi wyglądać pomimo tego, że oryginalnie wyszła na konsolę poprzedniej generacji. Szczególnie tutaj wygląda to niesamowicie, a pędzenie na koniu przez ogromne polany i oglądanie widoków to moja druga ulubiona czynność zaraz po eliminowaniu kolosów. Muzyka podobnie jak w ICO zapada na długo w pamięć i jest wręcz genialnie skomponowana, idealnie oddając ogrom bestii, z którą walczymy.

Dlaczego robimy to wszystko i po co do samego końca jest niewiadomą. Nawet kwestia, czy to co robimy jest dobre. To plus wszystko o czym wspomniałem składa się na grę, która dla wielu jest i będzie na długo grą niesamowitą. Pomimo minionych lat całość prezentuje się jeszcze lepiej, a dodatkowe trofea i ekstra tryb hard pojawiający się po pierwszym przejściu gry skutecznie wydłużają rozgrywkę.

Wypuszczanie gier podciągniętych pod znaczek HD może mieć dwojaki cel. Z jednej strony mogło chodzić twórcom, a przede wszystkim wydawcom, o zarobienie dodatkowej gotówki. Choć być może to po prostu chęć dotarcia do nowego odbiorcy ze wspaniałymi klasykami. W przypadku zestawu od Team ICO spokojnie można stwierdzić, że chodzi o to drugie. Obsługa pełnego HD, możliwość włączenia 3D, jak i choćby obsługa trofeów mogą być dobrymi powodami do zakupu tej kolekcji. Starzy wyjadacze będą na pewno bawić się tak samo dobrze, jak nie lepiej. Natomiast nowi gracze, którzy nie mieli kontaktu z tymi tytułami, mają teraz świetną okazję do nadrobienia tej zaległości i postawieniu na swojej półce chwały jeszcze jednej gry.

Nasza ocena: 9/10

Platformy:
Czas czytania: 6 minut, 51 sekund
Komentarze
Dodaj nowy komentarz:
...
Twój nick:
Twój komentarz:
zaloguj się

Ta strona korzysta z reCAPTCHA od Google - Prywatność, Warunki.


Treści sponsorowane / popularne wpisy: