Recenzja

Recenzja Dead Nation: Apocalypse Edition

​Ostatnimi czasy, motyw zagłady i hordy zombie w roli głównej stały się bardzo popularne. Nic dziwnego, ponieważ temat jest prosty, łatwy do ogarnięcia i mało wymagający, a za razem skuteczny. Nie ma to jak wdziać na siebie pancerz, pochwycić karabin i przygotować się na ostrą sieczkę. Apocalypse Edition powiela schemat gigantycznej rozróby z umarlakami, pytanie - jak twórcy wybrnęli z tej opresji?

Dead Nation mieliśmy okazję poznać już kilka lat temu, na starej dobrej PlayStation 3. Apocalipse Edition dla PlayStation 4, oprócz załączonego DLC, może pochwalić się podniesioną do Full HD rozdzielczością i oczywiście odświeżoną w wysokim stopniu grafiką, płynnie działającą w 30-stu klatkach. Fabuła od początku zalatuje tanim scenariuszem i niestety nie powala na kolana. Sprawa jest prosta - naszym zadaniem jest przedarcie się przez miasto i kilka kolejnych krain, powalenie jak największej ilości chodzących truposzy i przede wszystkim - przetrwanie. Na szczęście każdy z dziesięciu dostępnych rozdziałów, podzielony został na kilka checkpointów, gdzie powrócimy, kiedy nasz bohater padnie na polu walki.

Przygodę rozpoczynamy w pochłoniętym przez zombie mieście - jako jedyni ocalali i odporni na zarazę. Wybieramy bohatera lub bohaterkę, zabieramy karabin z nieskończoną ilością amunicji i obowiązkowo tabletkę, która w sytuacji bez wyjścia przyspieszy naszą śmierć i ocali przed cierpieniem - czyli byciem rozszarpanym i pożartym żywcem. Każdy checkpoint wyposażony jest obowiązkowo w sklepik, gdzie możemy zarówno uzupełnić zapasy jak i zmodyfikować strój. Co epizod odblokowywane są nowe bronie, zaś odzienie znajdziemy jedynie na planszy, ukryte w skrzyniach. Do wyboru mamy szereg zmyślnych maszynerii, z możliwością ulepszania oraz kilka rodzajów niezwykle przydatnych jednorazówek typu granaty czy miny. Podstawowa broń wyposażona jest w pełen magazynek, natomiast do innych trzeba regularnie dokupywać amunicję czy też paliwo, co doskonale równoważy rozgrywkę.

Całą akcję obserwujemy z góry, mając bardzo dobry widok na bohatera i cztery strony świata, z jakich będą na nas napływać zombie. Łatwo odnajdziemy naszą postać na mapie pełnej ruchomych celów, gdyż wyposażona jest w latarkę w kolorze niebieskim lub pomarańczowym. Lokacje są dość przyjemnie zaprojektowane, cały czas poruszamy się naprzód i nie ma sposobu, aby się zgubić. Poszczególne etapy nie trwają długo, a sekretów jest jak na lekarstwo. Warto jednak dokładnie przeczesywać teren, gdyż dzięki znalezionym pieniądzom możemy ulepszać bronie czy uzupełniać amunicję. Przeciwnicy, z jakimi dane się nam zmierzyć, nie zawężają się jedynie do tępej masy, którą przyciąga światło czy dźwięk i łatwo ją ubić. Pojawiają się też sprytniejsze i silniejsze mutanty, gdzie będzie trzeba przyjąć pewną taktykę, aby nie dać się zabić.

Sterowanie to temat, który trzeba przez chwilkę oswajać i najlepsze będą na to niższe poziomy trudności. Chociaż rozmieszczenie funkcji na padzie jest intuicyjne, to jednak trzeba troszeczkę prób, aby dojść do wprawy w operacji na gałkach, głównie tej przypisanej do celowania, gdyż w ustawieniach nie ma możliwości wyboru czułości analogu. Strzałkami na boki szybko przełączymy się pomiędzy posiadanymi broniami, a góra-dół pozwoli wybrać pomiędzy jednorazówkami. Głosik poinformuje nas za każdym razem, kiedy i na jaką broń przełączymy bohatera. Poza głównym przeciwnikiem, uważać musimy także na płonące przedmioty oraz porzucone samochody i beczki z paliwem. Pod ostrzałem wybuchają, a czerwone, migające koło informuje nas o zasięgu rażenia takiego wybuchu i aby nie zostać uszkodzonym, szybko musimy wydostać się z takiej danger zone. Tu dopomoże nam L2, czyli tak zwana szarża, która pozwala na szybkie przebycie kilku metrów, włącznie z przedarciem się przez zastęp umarlaków.

Poziomów trudności jest kilka i nie ma co ukrywać, nawet najniższy wymaga od nas sprytu, refleksu i pomyślunku. Na szczęście, jeśli samemu boimy się stawić czoła zagrożeniu, do pomocy możemy zaprosić znajomego i razem ruszyć do boju z trupami. Kooperacja została rozwiązana w sposób naprawdę przyjazny dla gracza. Każdy dostaje jednego z dwóch bohaterów, a dioda led w padzie świeci kolorem przypisanym do postaci. Kiedy któraś z osób będzie chciała wybiec poza ekran, pojawi się zielony znacznik zasięgu. Dzięki temu, wiemy gdzie szukać kolegi. Dodatkowo, kiedy jeden z bohaterów padnie, zawsze jest szansa, że drugi dotrze do checkpointu i nie będzie trzeba powtarzać etapu.

Dead Nation: Apocalypse Edition to świetna pozycja, nawet dla tych, którzy nie przepadają za zombie-apokalipsą. Przemierzanie kolejnych etapów, zwłaszcza ze znajomym, daje ogromną satysfakcję. Ładnie przygotowane lokacje, proste zasady i niesamowita grywalność to główne atuty tej produkcji. Nie ukrywam, że gry z takiego punktu widzenia są moimi faworytami, ale Dead Nation naprawdę daje radę i bez naciągania można polecić tę gierkę.

Nasza ocena: 8/10

Platformy:
Czas czytania: 4 minut, 57 sekund
Komentarze
...
#1
~Vader
3662 dni temu

Fajnie i zgrabnie napisana recenzja. Przekonałem się do gry:) I na pewno sprawdzę, jak tylko wroci PSN.

odpowiedz
Dodaj nowy komentarz:
...
Twój nick:
Twój komentarz:
zaloguj się

Ta strona korzysta z reCAPTCHA od Google - Prywatność, Warunki.


Treści sponsorowane / popularne wpisy: