Recenzja

Recenzja Transformers: War for Cybertron

Marka Transformers od swojego debiutu w połowie lat 80 zdobyła serca chłopców na całym świecie, zapisując się w pamięci każdego, kto miał w dzieciństwie z nimi do czynienia. Zaczęło się od zwykłych zabawek, poprzez filmy animowane a na grach różnej maści kończąc. Jednak do tej pory Transformersy nie dostały tytułu, który naprawdę oddawałaby klimat lat dzieciństwa.

Gry, która od początku do końca będzie tworzona z myślą o fanach. Jeśli należycie do ich grona, to War For Cybertron jest dla Was. A przynajmniej po części.

Już na samym początku podczas oglądania filmiku początkowego słyszymy znajome głosy. Pierwszy punkt dla High Moon Studio za wynajęcie tych samych aktorów dubingujących postacie, do których byliśmy przyzwyczajeni tyle lat, z Peterem Cullenem jako Optimus Prime na czele. Oryginalne głosy postaci dodają klimatu potęgując efekt podczas wielu smacznych momentów jakie twórcy przygotowali dla graczy. „One shall stand, one shall fall” to tylko jeden z wielu znanych tekstów Optimusa i reszty załogi jaki przewija się podczas grania. Bohaterowie zachowują się bardzo naturalnie, oddając dokładnie charakter oryginału.

Jednak zaraz po filmiku następuje niemiła niespodzianka – gra automatycznie instaluje się na dysku twardym. Radzę więc przygotować sobie przynajmniej 4,7Gb wolnego miejsca na pliki instalacyjne. Po około dwudziestu minutach, gdy już wszystkie dane zostaną zapisane na dysku, można rozpocząć wojnę na Cybertronie. Tryb kampanii podzielony jest na dziesięć rozdziałów, po połowie na każdą ze stron konfliktu. Przez pierwsze pięć etapów kierujemy poczynaniami Megatrona, przywódcy złych Decepticonów, który pragnie przywrócić planecie – w jego mniemaniu – jej dawną świetność.  Jako, że jest to tytuł w pełni licencjonowany przez Hasbro, wydarzenia w nim przedstawione są oficjalnym kanonem całego uniwersum Transformersów i opowiadają dzieje początków konfliktu między Decepticonami a Autobotami. Jest to bardzo fajny zabieg, gdyż poznajemy historię samego początku wojny – to jak Starscream został sługą Megatrona, oraz to w jaki sposób Optimus poznał swoich kompanów i stał się przywódcą Autobotów. Jednak fabuła sama w sobie nie powala. Jest ona jedynie w miarę dobrym podkładem pod fajną rozgrywkę, ale nie jest niestety czymś, co mogło by wybronić się samo. Ale czy nie takie właśnie zawsze były Transformersy? W końcu wszystko zaczęło się od zabawek.

Przed rozpoczęciem każdego rozdziału musimy wybrać jednego z trzech bohaterów którym będziemy sterować. Całą kampanię możemy przejść samodzielnie z dwójką postaci sterowaną przez komputer, lub połączyć się z siecią i grać wraz z znajomymi. Tryb kooperacji bardzo się tu przydaje, gdyż drugi gracz zawsze lepiej sobie poradzi niż konsola. Jednak łącząc się z nieznajomymi zawsze istnieje ryzyko, że trafimy na kogoś „niekompetentnego”. Dziwnym jest fakt, że twórcy nie przewidzieli trybu kooperacji na podzielonym ekranie. Tym co odróżnia za każdym razem trójkę bohaterów do wyboru jest ich klasa. Klasy postaci w Transformersach to jeszcze jeden świetny zabieg ze strony twórców, aby urozmaicić rozgrywkę. Mamy więc cztery główne profesje: Scout (samochód), Soldier (czołg), Scientist (samolot) oraz Leader (ciężarówka). Każda z nich posiada swój własny styl oraz umiejętności jakich możemy używać. Scout potrafi maskować się i atakować z zaskoczenia, jest szybki, lecz słaby w zwarciu. Soldier natomiast jest wolny, ale za to bardzo wytrzymały. Leader potrafi podnosić statystyki swojej drużynie okrzykiem bojowym, itd. Innymi słowy jeżeli wybierzecie złą postać, to może się zdarzyć, że nie będzie wam się dobrze grało i nie będziecie zadowoleni. Warto więc wypróbować każdą klasę by wiedzieć, która z nich najlepiej pasuje pod Wasz styl gry.

Oprawa graficzna niestety nie stoi na najwyższym poziomie, chociaż najgorsza też nie jest. Modele postaci wyglądają jak krzyżówka filmu animowanego Transformers z filmem kinowym Michaela Baya z 2007r. Rezultat jest naprawdę fajny i idealnie komponuje się z otoczeniem. Wszystko zostało stworzone na podstarzałym już silniku Unreal Engine, co ma swoje plusy, gdyż efekty błyszczących obiektów z których on słynie świetnie wpasowują się w klimat planety robotów. Pozwoliło to również zoptymalizować grę pod dużo słabsze technicznie Nintendo Wii. Co do samej muzyki to oprócz kawałka "Till all are one" lecącego podczas napisów końcowych nie pamiętam ani jednego utworu który wpadł by mi w ucho. Mimo że nie jest ona tak wyrazista, by zapaść komukolwiek w pamięć, idealnie komponuje się z tym co się dzieje na ekranie, pozostając cały czas niewidocznym tłem wydarzeń.

Głównym atutem War for Cybertron są jednak rozgrywki sieciowe. To właśnie tu producent skupił najbardziej swoją uwagę. Oprócz standardowych rodzajów meczy jak Deathmatch czy Team Deathmatch mamy tryby Conquest, Code of Power oraz Power Struggle, będące wariacjami dobrze znanego Capture the Flag, jak i tryb Countdown to Extinction, w którym musimy umieścić bombę w bazie przeciwników, a także także tryb Escalation, w którym wraz z znajomymi musimy przetrwać jak najdłużej ubijając kolejne fale przeciwników. Twórcy nie ukrywają, że walka jest taka sama jak w Gears of War, lecz bez systemu osłon. Zamiast chowania się za przeszkodami mamy transformacje, których bardzo często będziemy musieli używać, by utrzymać się przy życiu. Położono na to duży nacisk, gdyż bez opanowania formy pojazdu część bossów jest prawie niemożliwa do przejścia. Dzięki temu gra nabiera dużo większego tempa, a pojedynki sieciowe przypominają bardziej te z Unreal Tournament niż z Gears of War. Warto dodać tu, że możliwość transformacji to jedna z najlepiej odwzorowanych umiejętności. Jest bardzo płynna, przypomina trochę tą znaną z najnowszych filmów kinowych, a dodatkowo możemy zmieniać formę naszej postaci dosłownie kiedy tylko chcemy. Pozwala to na wykonywanie manewrów rodem z filmu: zamiana w samochód, wjazd na podjazd, wyskok w powietrze, transformacja i salwa w stronę przeciwnika, po czym jeszcze w locie kolejna zmiana w samochód, lądowanie i ucieczka. Po prostu świetne! Właśnie w rozgrywkach sieciowych wspomniane wcześniej cztery klasy odgrywają najważniejszą rolę urozmaicając pojedynki między graczami. Tworząc postać możemy wybrać dla niej model, dwie bronie startowe, dwie z czterech różnych rodzajów aktywnych oraz trzy z ośmiu pasywnych zdolności. Jednak nie wszystkie są dostępne od początku. Walcząc zdobywamy doświadczenie, dzięki któremu rośnie poziom każdej z profesji, a wraz z nimi odblokowują się nowe umiejętności. Stworzony Scout, Leader czy inna klasa która odpowiada Waszemu stylowi gry może być modyfikowana w każdym momencie pomiędzy meczami. Stopień personalizacji postaci może nie zadziwia, lecz w sam raz wystarcza, by rozgrywki sieciowe zatrzymały Was na wiele godzin dobrej zabawy.
Przyznam szczerze, że zabierając się za recenzję Transformers: War for Cybertron nie miałem pojęcia co mnie spotka po drugiej stronie ekranu. Wydawało mi się, że mam w rękach następnego przeciętniaka. Tytuł ten jednak przerósł moje oczekiwania ustawiając się w szeregu z innymi „dobrymi” produkcjami. Transformers to gra, która wraz z czasem spędzonym przy niej staje się coraz lepsza. Liczyłem po cichu, że będzie ona dla świata robotów tym samym, czym był Batman: Arkham Asylum dla świata Nietoperza. Niestety nie udało się. W zamian za to powstała najlepsza gra z udziałem Autobotów i Decepticonów do tej pory. Każdemu, kto lubi dynamiczne rozgrywki sieciowe mogę spokojnie polecić ten tytuł. Kilkanaście godzin dobrej zabawy zapewnione. Dla zagorzałych fanów serii – must have.

Nasza ocena: 7.5/10

Czas czytania: 7 minut, 25 sekund
Komentarze
...
#1
~...
5046 dni temu

No nie są oryginale głosy. Starscream czy jak mu tam czytałem, że ma inny niż ten w animowanym.

odpowiedz
...
#2
~...
5046 dni temu

Po co wprowadzać moderowane komentarze skoro sprawdzacie je raz na rok?

odpowiedz
...
#3
~Dawids
5044 dni temu

Kolga ma racje co do starscrema ;)

odpowiedz
...
5044 dni temu

Kolega ma rację, ale ciężko, żeby ten sam kolo podkładał głos, skoro od 16 lat nie żyje :)

odpowiedz
...
#5
~...
5043 dni temu

No wiadomo, że trudno aby podkładał, ale jak już się pisze materiał to ktoś powinien zwrócić uwagę, że nie wszystkie transformery mają ten sam głos, co w oryginale, a nie pisać na odwal się, że wszyscy gadają tak samo jak kilak lat temu :D

odpowiedz
Dodaj nowy komentarz:
...
Twój nick:
Twój komentarz:
zaloguj się

Ta strona korzysta z reCAPTCHA od Google - Prywatność, Warunki.


Treści sponsorowane / popularne wpisy: