Po kilku miesiącach kurzenia się na półce i nieśmiałych spojrzeniach w kierunku pudełka, płytka z Assassin’s Creed II wylądowała w czytniku PS3.
Po kilku godzinach spędzonych przed konsolą stwierdzam, że nieco się wkręciłem, czemu nie przeszkadza grafika (po RDR stałem się wybredny), kwadratowo wykonane postacie (NPC), ślamazarna animacja (nie mylić z dobrą animacją, razi szczególnie w porównaniu do pierwszego Prince Of Persia na PS2, gdzie ruchy Księcia i ich płynność to bajka), gubiące się klatki, ramki i problemy ze sterowaniem (postać nie zawsze reaguje tak, jak chcę i robi to z opóźnieniem, co kończy się efektownym upadkiem, sromotną przegraną z przeciwnikami lub prozaiczną, ale mocno denerwującą niemożnością podniesienia paczki z ziemi). Klimat jest nieziemski - o niebo lepiej, niż w pierwszej części, w którą pograłem godzinę. Gdy wydostałem się z miasta, pierwsze co mnie uderzyło, to „kwadratowy” bieg konia. Mocny kontrast w porównaniu do RDR. Sam jestem ciekaw, jak będzie wyglądać ten aspekt w nadchodzącym Uncharted 3 (głównie chodzi o animację, z której Naughty Dog słynie).
Tak czy inaczej klimat i otoczka historyczna, „zbieractwo”, ciekawe nowe i ulepszone patenty z ACI oraz powoli, acz interesująco rozwijająca się fabuła powodują, że chętnie w miarę wolnego czasu będę sobie skakał po dachach.