Wczoraj odbyłem pierwszą walkę z dużym zwierzem w grze. Pierwsze słowo, które przychodzi mi do głowy mogące scharakteryzować moje wrażenia z tego wydarzenia - ”niezgrabność”. Walka była mało intuicyjna i brakowało w tym wszystkim jakiejś naturalnej płynności. Strzały wypuszczone z łuku latają niczym kamienie wystrzeliwane ze sporą siłą z jakiejś wyrzutni. Obrażenia zadawane przez bohaterkę są niewspółmierne do tego co obserwowałem i słyszałem, może to kwestia dźwiękowego feedback'u. Wrażenia były w zasadzie... realistyczne! Zupełnie jak gdybym do opancerzonego mecha strzelał drewnianymi strzalami, a te odbijały sie od niego niczym zapałki...

Sęk w tym, że pasek życia bestii cały czas ulegał skróceniu, trochę jak gdyby coś tu było oskryptowane - tak miało być i kropka. Wizor średnio pomagał, niby wskazywał słabe punkty bestii ale ten feedback, który otrzymywałem zupełnie nie sugerował, że biję w słaby punkt. Gdyby nie zielona strzałeczka przy wskaźniku obrażeń, nie wiedziałbym, że robi to jakakolwiek różnicę. Pod koniec walki zauważyłem, że bestia pogubiła jakieś części ciała, część z nich zawierała surowce, część mogła być użyta jako broń. Podniosłem miotacz piorunów kulistych i bez większego namysłu oddając kilka wystrzałów na oślep ukatrupiłem wijącą się gnidę. Nie było to najlepsze pierwsze wrażenie. Dodam tylko, że gram na najwyższym poziomie trudności, może te słabe obrażenia to kwestia balansu na tym poziomie trudności? Chociaż koniec końców nie chodzi o same obrażenia, a o brak poczucia siły zadawanych obrażeń, poziom trudności raczej tego nie zmieni.