Dawno nie miałem takich rozterek w kwestii oceny jak przy tej pozycji.
Z jednej strony wręcz tryska klimatem dzięki tematyce, zgrabnej historii, ciekawym postaciom, decyzyjności w kwestii ich żywota co jest ściśle powiązane z mechaniką szkolenia postaci* czy samą eksploracją okraszoną piękną grafiką przy akompaniamencie jeszcze lepszej psychodelicznej wręcz oprawy audio. Warto też wspomnieć o mniej lub bardziej oczywistych nawiązaniach do innych pozycji z gatunku grozy jak Doris i Parasite Eve czy Mary i Eva Green w serialu Penny Dreadful.
(https://i.imgur.com/V6FtSV1.png)
(https://i.imgur.com/gGw0kVb.png) (https://i.imgur.com/s5Y4qvB.jpg)
Do słabych elementów zaliczam walkę, która jest co prawda zrzynką z samego Bloodborne, jednak wykonanie mocno kuleje. Hitboxy nadające się do walki turowej, a nie gry akcji, przykład:
https://youtu.be/FQWEt_i5xME
Do tego chaos przy więcej niż jednym przeciwniku, źle działające lokowanie na celu (potrafiło złapać cel spoza pleców-kamery), wariująca kamera i zwalony poziom trudności a dokładniej przewaga przeciwników w posiadanym poziomie doświadczenia. Ci z różnicą coś około 10 poziomów wzwyż z automatu byli gąbką na ciosy i potrafili ściągnąć biednego pana doktora jednym podpalaniem, odtruciem czy chwytem. Poziom doktora wzrastał wraz z odblokowywaniem jego umiejętności, czyli zwiększając np limit noszonej przy sobie amunicji, zmniejszała się różnica w poziomie postaci do przeciwnika i tym sposobem pan doktor na poziomie 20 z pięcioma nabojami do gnata był dla przeciwnika na poziomie 30 zwykłym śmieciem, tak ten sam pan doktor na poziomie 31 kiedy jedyną zmianą jaką podawała gra było +3 amunicji więcej przy sobie, stawał się wampirzym bogiem. Na szczęście ta mechanika nie obejmowała bossów, a i przy okazji, tych było dosyć mało (w kwestii unikalności), raptem sześć i to na siłę, bo reszta bossów to zwykli przeciwnicy z długim paskiem żyćka. Gdyby nie zwalony system różnic w poziomach to gra nie była specjalnie trudna a grałem na najwyższy poziomie nie mordując żadnego npc. Właściwie jedyny szef do którego podchodziłem kilka razy to pewien narodowiec https://youtu.be/CBT1yEB1L4g
, zaś to co przyszło bić na sam koniec było łatwiejsze chyba od wszystkich wcześniejszych.https://youtu.be/Kgl5aZVMw_E
I na ten moment spokojnie mogę przyznać coś pomiędzy 8 na 9 z puli 10.
Gdyby, gdyby gra nie była technicznym gniotem w kwestii zawieszana się. Każda próba przebiegnięcia wśród przeciwników kończyła się zwisem, wymuszona powyższym walka z każdą grupką w zasięgu wzroku to loteria, może zwiśnie może nie. Gra potrafiła zwisnąć kilkanaście sekund po restarcie, kilka razy pod rząd, co ciekawe problem nie dotyczył eksploracji bezpiecznych stref czy lokacji "wewnątrz".
https://youtu.be/VKla6UgBAX4
Po czymś takim ocena leci do zera.
*wyssanie zdrowego zlustrowanego npc było źródłem kosmicznych wręcz ilości doświadczenia-po kilka tysięcy od sztuki, dla przykładu wykonanie jakiegoś pobocznego zadania to kilkaset pnkt, zabicie przeciwnika kilka punktów, ukóńczenie gry bez zabijania npc owocuje postacią na poziomie około 25 z wyuczonymi najpotrzebniejszymi umiejętnościami, zabicie ich wszystkich to wbicie poziomu 50 czyli maksymalny, gdzie przeciwnicy kończą się na 35 i prawdopodobnie możliwością wyuczenia wszystkiego z nawiązką