Dziś skończyłem tę wątpliwą przyjemność z grania w pierwsze AC. Najpierw plusy: historia, bohater i wygląd tej gry. Minusy są znane również jako...WSZYSTKO INNE!!!! Nie wiem jak ta gra mogła być tak popularna. Nastawiłem się źle już przy drugim podejściu, ale monotonia i nuda przy czwartym podejściu(w końcu wieńczącym wszelkie próby grania w to to) zżerała mnie od środka. Zacząłem więc i skończyłem - to jedyny powód, dla którego brnąłem dalej.
Sterowanie głównym bohaterem to czysta porażka. Potrafię zrozumieć obijanie się o ludzi i kolizje. Są naturalne i tak zapewne ja bym robił gdybym z impetem wpadł na jakiegoś delikwenta z Damaszku. Mam na myśli reagowanie gałki na kąt z jakim Altair ma biec, skakać czy się wspinać. Dochodziło do takich absurdów, że ginąłem w jednym miejscu 10 razy bo kierunek w którym trzymałem wychylony analog po prostu nie wchodził. Wspinaczka to nieporozumienie. Jeśli napotykamy narożnik domu, po którym akurat się przesuwamy (w lewo lub w prawo) to nie ma możliwości przejścia na prostopadłą ścianę...a czasem jest możliwość. Nie rozumiem tego. Gameplay to jest to co niszczy AC w przedbiegach. System walki jest niedopracowany. Dostaje się możliwość, która ma rację bytu tylko jeśli w pobliżu jest co najwyżej 3 przeciwników (przebicie bloku). Kontratak okazuje się być najbardziej przydatnym zagraniem.
Nie chce się mi więcej o tej grze pisać...