W co graliście jako szkraby pod koniec lat 90-tych, początek XXI wieku?
Pamiętam jak grałem w Summonera, do dzisiaj z jakiegoś perwersyjnego powodu uważam historię tej gry za prawie na równi z PS:T. Oczywiście był PS:T. Jak ktoś nie pamięta BG I, BG II, PS:T to czasy kiedy CDP szastał kasą jak z rękawa na lokalizacje. BG I zamawiałem oddzielnie aby dostać wersję angielską, pamiętam jak na wycieczce w góry nie myślałem o niczym innym tylko, kiedy na chatę przyjdzie paczka z grą. Ale już BG II i PS:T kupiłem w języku polskim, taka jakość lokalizacji już nie wróci. *Prawie* nie czułem, że gram w grę zlokalizowaną.
Dwa tygodnie później skończyłem Arcanum. W tym okresie również wyszło FFVII i VIII na PC, więc było to boskie czasy dla mniej jako fana RPG. Do dzisiaj pamiętam jak dostałem FFVIII, miałem wtedy zatrucie pokarmowe po jogurcie Danone. Super się grało.
Na premierę DII w tym baraku gdzie się CDP mieścił rodzice nie puścili, to wysłałem ich o 6 rano w drodze do pracy aby kupili.
Potem do 2005 nic nie pamiętam, wtedy zacząłem WoWa. Te czasy kiedy gra nie była popularna, pustki wszędzie, ja szamek 45 waliłem one-shot aluchów na 48-49. Żadnego gównianego Resilience nie było, jak raid wpadał do AQ to w całym Silithius przez dwie godziny nie można było questować.
Macie jakieś fajne story kiedy nie mieliście pracy, szkoła była łatwa, my mieliśmy zajebiście dużo czasu wolnego?