Gra składa się z parku i 12 mini gier. W każdej grze zdobywamy żetony, które możemy wykorzystać w mikro-grze, dzięki czemu przyozdabiamy nasz park różnej maści rekwizytami z gier Nintendo (jest ich sporo). Gramy swoim Mii i przywdziewamy wdzianka stosowne do danej mini gry.
Mini gry można podzielić na kilka kategorii.
3 główne, najbardziej rozbudowane, nawiązują do Zeldy, Pikmina i Metroida (składają się z kilku trybów i kilkunastu poziomów - grać może od 1-5 graczy, ale to też jest zależne od danego trybu). Przebrani za Linka poruszamy się na szynach i strzelamy z łuku za pomocą tableta lub machamy mieczykiem-wiilotem przedzierając się przez kolejne etapy. W Pikminie albo gramy jako Olimar i zarządzamy bandą pikminów, albo wcielamy się w jednego przerośniętego pikmina i nawalamy wrogów swoim kwiatkiem u nasady głowy. W Metroidzie z kolei możemy sterować pojazdem (tablet), lub chodzimy w kombinezonie Samus i z pomocą wiilota + nunchucka strzelamy do wszystkiego, co się rusza, na specjalnie do tego przystosowanych arenach.
3 kolejne to gry wyłącznie na multi (od 2-5 graczy). Składa się na nie mix Pacmana i Luigi's Mansion, pogoń za Mariem (jeden gracz wciela się w Mario i próbuje ukryć się przed szukającymi go grzybkami; występuje limit czasowy) oraz gra, w której jako jeden gracz musimy zebrać owoce do specjalnych pojemników, a jako drugi staramy mu się w tym przeszkodzić (nawiązuje stylistyką do Animal Crossing).
6 gier przeznaczono wyłącznie dla pojedynczego gracza. Wszystkie robią użytek z możliwości kontrolera. Są to F-zero (sterujemy przechylając tablet na boki), lot z podczepionymi balonami (ekran dotykowy służy do sterowania wiatrem), tor przeszkód w stylu starych Donkey Kongów, zamek ninjów (rzucamy shurikenami), gra z Yoshim, w której musimy zdobyć owoce widniejące na ekranie tv rysując ścieżkę na tablecie (sęk w tym, że na ekranie pada nie widać już owoców), oraz taniec z ośmiornicą w tle, czyli typowa gra muzyczna, w której naszym celem jest prawidłowe naśladowanie ruchów.
Jest w co grać. Tym bardziej, że poziom trudności mini gier został postawiony dość wysoko (na razie doszedłem do końca tylko w grze z Yoshim, ale i tam zdobyłem jedynie srebrny medali i w dodatku zostałem poinformowany, że to nie wszystko, bo odblokowałem nowe wyzwania).
Nintendo Land świetnie sprawdza się jako test dla nowego pada. Wiele zastosowań jest ciekawych i rzeczywiście urozmaicają one rozgrywkę. Świetnie też korzysta z Miiversu (czyli sieciowej platformy Nintendo służącej do wymiany krótkich spostrzeżeń i myśli, także w formie obrazkowej - fajna sprawa). Przede wszystkim jest to jednak gra nastawiona na lokalną rozgrywkę wieloosobową. Nawet grając tylko we dwóch przypomniały mi się czasy N64, gdy siadało się przy jednej konsoli i naparzało się w kilka osób w Mario Karta, Diddy Kong Racing czy Goldeneye'a. Masa radochy. Tablet idealnie spełnia swoje zadanie i oferuje niedostępne wcześniej możliwości (np. jeden jest duchem i próbuje się zakraść do poszukujących go Luigi'ch wyposażonych latarki - on ich widzi, oni go nie, chyba że oświetlą latarką).
Nintendo Land na singla stanowi przyjemną rozrywkę, ale kolorów gra nabiera dopiero przy grze wieloosobowej. Jest to przede wszystkim znakomita party game, przy której każdy się będzie wyśmienicie bawić.