Zgadzam się z Moldarem. Valhalla nawet mnie, gracza, który ukończył wszystkie duże gry serii AC, wymęczyła. Wątek na okolice 80 godzin gry, szczególnie, że nie należał do specjalnie atrakcyjnych, to przesada. Niemnie gra odniosła spektakularny sukces.
Niech jej na zdrowie pójdzie.
Natomiast Mirage jest - można to tak określić - w sam raz.
UV przestałem kilka lat temu oglądać. Zanim jeszcze miał swój kanał założył, to stwierdziłem, że nie ma sensu. Wystarczyły mi te jego brednie odnośnie TLoU Part II.
I tu nie chodzi o to, że mam odmienną opinię, bo każdy z nas może sobie oceniać gry jak mu się tam podoba, ale ta jego narracja, że jak ktoś nie klęczy przed geniuszem Neila, to nie jest dojrzałym graczem, musiał się wypalić, albo dla niego wartościowy to chyba CoD jest...
Nie, nie. Do Kiszaka i Arkadikusa jeszcze mu brakuje, ale jest już blisko.
Zresztą tak z połowa hejterów AC nie ma większego pojęcia o serii, bo jak czytam, że Odyseja to skórka Orgins i dalej to samo, to wiem, że facet nie ma bladego pojęcia o tych grach i zapewne w nie nawet nie grał.
A Mirage sprzedał się w kilku milionach egzemplarzy. Zarobił setki milionów zielonych. Jego średnia od recenzentów/graczy to sumienne 7.5/10, wiec nie ma specjalnie co dyskutować. Dobra gra i tyle.