Autor Wątek: Remake'i czyli jak można robić filmy nie mając na siebie pomysłu  (Przeczytany 15636 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

jay jay

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 25-03-2005
  • Wiadomości: 4 740
  • Reputacja: 18
  • Terror of unexpleainable
Remake'i czyli jak można robić filmy nie mając na siebie pomysłu
« dnia: Listopada 01, 2014, 09:15:38 am »
Nie wiem jak u was pod kopułami się dzieje, ale ja czuje się niesamowicie zniesmaczony kolejnymi remake'ami  Terminatora, Mad Maxa czy Szybkich i Wściekłych, który jest zaprzeczeniem idei pierwowzoru Rogera Cormana. Im więcej gównażerii i ''krytyków'' pokroju pani Korwin - Piotrowskiej tym niżej wyznaczamy standardy jakości w dzisiejszym - pozbawionym jakiegokolwiek smaku i wyobraznii filmu, który staje się tylko i wyłącznie czystym produktem. Taki odpowiednik współczesnego kebaba - nie najesz się tym a jedynie zapchasz.
Typy odpowiedzialne za video on demand jak ipla, vod onet czy iplex robią z siebie pośmiewisko bo chyba mają ludzi za idiotów skoro można ciągnąć za free dużo lepsze jakościowo filmy z openculture albo ubu.com gdzie widz może się zapoznać z historią filmu wzdłuż i wszerz. Do tego niebawem wchodzi na polski rynek netflix http://natemat.pl/120359,netflix-w-polsce-juz-w-2015-roku-eksperci-mowia-bedzie-mial-ciezko-polacy-wola-lokalne-seriale-i-maja-racje i czasy przaśnej telewizji dla 50 latków niestety, ale nieuchronnie zmierzają ku końcowi. Już teraz Polsat coś próbuje walczyć o masowego widza serwując master chefa, ale to będzie za mało za 10 lat gdy świadomość widza będzie dużo większa a jakość będzie odgrywała nadrzędną rolę.

Jak widzicie kino i tv w tym kraju za 10 lat?


''Don't take advice from anyone'' - Robert Altman.


mowafilmowa.wordpress.com
magivanga.wordpress.com
booklips.pl

Kert

  • PIERESTROJKA
  • *****
  • Rejestracja: 21-01-2008
  • Wiadomości: 16 546
  • Reputacja: 255
Odp: Remake'i czyli jak można robić filmy nie mając na siebie pomysłu
« Odpowiedź #1 dnia: Listopada 01, 2014, 13:06:29 pm »
Nie mam być może tak bogatej wiedzy o kinie, jak Ty (szczególnie w odniesieniu do dyskusji, które prowadziłeś kiedyś z Fallusem w temacie filmowym), myślę jednak, że to rozbija się przede wszystkim o końcowego odbiorcę, również nie każdy remake to kanał i metr mułu bez miejsca na jakąkolwiek kreatywność. Równie dobrze można by narzekać na scenariusze adaptowane, a przecież nawet przywołany przez Ciebie Corman bawił się konwencją, adaptując prozę Edgara Allana Poe, czy biorąc na kark luźne wariacje nt. Frankensteina, a czy przykładowo Imię Róży to film słaby i obniżający loty? Zapewne nie.
Remake zapewnia w teorii marketingowe bezpieczeństwo - ktoś może napisać, że obdziera kino z całkowitego artyzmu i poszukiwania nowego, stawiające na aspekt ekonomiczny, ale może po prostu patrzy od złej strony. Z kinem nierozerwalnie związany jest widz. Każdy twórca filmowy, wyłączając osoby z artystycznym zacięciem bawiących się w kino tylko dla własnego hobbystycznego zadowolenia nie wykraczającego poza pokój z symboliczną szpulą w szufladzie, szuka widza i akceptacji - to w pełni zrozumiałe i bardzo ludzkie. W tym szerokim nawiasie jest miejsce na produkt, jest miejsce na coś bardziej ambitnego. Można przecież nie zwracać całkowicie uwagi na szmiry i łowić perły. Mnie z czasem i zmęczniem materiału całkowicie latają koło pióra kolejne ekranizacje superbohaterów, poza kilkoma wyjątkami nie grzeje mnie ich line-up, którym ekscytuje się odbiorca kina popularnego, którym przecież też jestem i wcale się od tego nie odcinam, choć mierzi mnie ilość zapowiedzi w tym segmencie. Remake bazuje, bądź w przypadku ewidentnej maszynki do zarabiania pieniędzy - żeruje na sentymencie widza. Problem zacznie się, gdy większość przekrojowego repertuaru sal kinowych będą stanowić kolejne reedycje tych samych filmów w innych szatach.
Na razie nie ma czego się obawiać. Kino (akurat posłużę się przykładem amerykańskim) zna wiele remake'ów, które niejednokrotnie nie były pozbawione kreatywności, często bazując jedynie na trzonie pierwowzorów transponowały całe wątki i wiele dodawały od siebie, tworząc przykładną całość. True Grit Coenów ze świetnym Bridgesem, The Fly i The Thing, które czerpały z "cheesy" horrorów zmotoryzowanego kina pod chmurką, Nosferatu Herzoga z Kinskim, nawet Sokół Maltański to przecież remake starszego o 11 lat od filmu z Bogartem klasyka gatunku noir. 12 Gniewnych Ludzi to było telewizyjne przedstawienie teatralne, Dziewczyna z Tatuażem prezentuje wg mnie ciekawiej nakreśloną bohaterkę, niż skandynawskie Millenium, Człowiek z blizną to klasyk wśród remaków. O Nędznikach, czy Hrabim Monte Christo nie wspomnę, bo przewałkowane na każdą stronę przez kino europejskie i amerykańskie. Śmiem twierdzić, że kolejne odświeżenie Planety Małp, choć reprezentujące kino mocno popularne i prezentujące raczej techniczny warsztat (nie pozbawione artyzmu - bo trzeba mieć nieprawdopodobne zdolności, aby doprowadzić bohaterów filmu niemalże do zatarcia granic uncanny valley) jest warte obejrzenia, bo nie stanowi całościowo feerii wybuchów, prezentuje emocje, mechanizmy i pozycje społeczne, strach przed nieznanym w sposób nienarzucający i nie wpychający młotem do głowy odbiorcy.
Tak, jak napisałem - jest miejsce na produkt, jest miejsce na obrazy w założeniu bezpieczne, ale nie pozbawione kreatywności i wartości dla bardziej wymagającego widza oraz nie martwiłbym się zbytnio, bo popcorn i chłodna kalkulacja ekonomiczna były od zawsze.

A gwoli luźnego komentarza, nie obniżaj wartości swojej wypowiedzi przywołując przykład Korwin-Piotrowskiej zmuszając się do klikania symboli na klawiaturze składających się na jej nazwisko, bo to zwykły sęp showbizu i wyjątkowe obniżenie poziomu osoby, która jest wnuczką założyciela Polskiego Radia - patrząc na przekrój jej domniemanych dokonań i obecności na telewizyjnym ekranie oraz falach radiowych nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jechała na tym fakcie między wierszami swojego zawodowego życiorysu.
« Ostatnia zmiana: Listopada 01, 2014, 13:22:51 pm wysłana przez Kert »

jay jay

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 25-03-2005
  • Wiadomości: 4 740
  • Reputacja: 18
  • Terror of unexpleainable
Odp: Remake'i czyli jak można robić filmy nie mając na siebie pomysłu
« Odpowiedź #2 dnia: Listopada 01, 2014, 14:28:27 pm »
Dzięki za poważne rozpatrzenie mojego postu. Remake'i są niekiedy dobre (''Planety Małp'' od Tima Burtona ja osobiście nie trawię bo jest do bólu ODTWÓRCZE i nie posiada w sobie nic z atmosfery grozy obecnej w pierwszych filmach tej świetnej serii filmów). Nie wiem czy pamiętasz Kert zakończenie pierwszej gdzie
Spoiler (kliknij, by wyświetlić/ukryć)
. Pierwsze części Planety Małp miały w sobie element post-apokalipsy, są były odhumanizowane, wydzwięk filmu był czysto industrialny. Co z tej charakterystyki ostało się w remake'ach?  Tyle co w słynnym odmalowaniu obrazu z wizerunkiem Chrystusa. Zmierzam do tego, że remake'i bardzo często są pustym opakowaniem, przykrywką, która nie ma już własnej duszy, historii itd.
To raz. Dwa. Do Jeleniej Górki zapraszane są jakieś poryte no-name'y, które nie mają nic wspólnego z autentycznym jazzem gdzie za bilet trzeba łożyć  40zł to ja się zapytuje kto tych przebierańców słucha? Nie wiem, ale na takim koncercie Godflesh gdy grali w 2k11 we Wrocławiu była ponad setka młodych ludzi i oni autentycznie znali się na dobrym brzmieniu, bo ja dobrą muzykę, mimo, że mam prawie 30 lat na karku dopiero się zaznajamiam. Świadomość masowego widza jest nikła jeśli idzie o dobry materiał artystyczny.
Widz w Polsce, oczekuje seriali na poziome ''House of Cards'', ''The Sopranos'' czy ''The Wire'' a słupki oglądalności pokazują, że najlepiej się trzyma ''Ojciec Mateusz'' albo ''Warsaw shore''. W społeczeństwie januszowym wrażliwość artystyczna jest na poziomie windomearla albo svonstona. Przykładowo pokazuje kuzynowi (21 lat) pełnometrażowy film Roberta Altmana  ''M.A.S.H.'' i podczas seansu pyta się mnie ''z czego ty się śmiejesz?''.
Człowiek dojrzały intelektualnie nie przyjmie do siebie żadnych pokrak mających się za filmy bo nie da się oszukać. Podobnie z grami. Kto przy zdrowych zmysłach kupi kolejną, n tą produkcję Burnouta skoro seria definitywnie zakończyła się na 3 części (niektórzy mówią, że na drugiej). Capcom teraz zdycha bo za mało ludzi kupiło Killer 7, Viewtiful Joe czy Shadow of Rome, a teraz lamenty świadomego gracza bo nie ma nowych innowacyjnych gier.
Świat zmienia się z początkiem samego siebie.

Na koniec by wnieść troszkę nadziei, zapodaję przykład dobrej muzyki.
''Don't take advice from anyone'' - Robert Altman.


mowafilmowa.wordpress.com
magivanga.wordpress.com
booklips.pl

Kert

  • PIERESTROJKA
  • *****
  • Rejestracja: 21-01-2008
  • Wiadomości: 16 546
  • Reputacja: 255
Odp: Remake'i czyli jak można robić filmy nie mając na siebie pomysłu
« Odpowiedź #3 dnia: Listopada 01, 2014, 15:19:20 pm »
Z drugiej strony zobacz, gdzie doprowadziło to serię. Planet Małp miała ikoniczne wręcz zakończenie, później zaczęli rozdrabniać się na drobne i poza odcinkiem, gdzie czcili "Świętą Bombę" to cykl żalu i rozpaczy. Mając na myśli nowy pomysł na tę sagę podobało mi się zaczynając od obrazu z Franco, bo Planeta Małp Burtona to potworek fabularny pełen błędów logicznych, z wręcz ikonicznym przykładem zjebanego zakończenia chcącego nawiązywać do pierwowzoru, a równocześnie pełen smaczków
Spoiler (kliknij, by wyświetlić/ukryć)
świetny od strony technicznej i kreacji wizualnej postaci (generał odtwarzany przez Rotha to antagonista wręcz idealny w tej komiksowej wersji).

Dotknąłeś wątku symboliki, a ta w przypadku remake'ów, jeśli sprzedana poprawnie, jest równie ważna. Czepię się znowu Frankensteina, gdzie kreację jego potwora chyba każdy kojarzy. Brannagh zrobił to na swój sposób i wg mnie bardzo mu to wyszło:

<iframe width="853" height="480" src="//www.youtube.com/embed/EOcJwt8XB4M?fs=1&start=" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>

czy też słynna narzeczona:
Spoiler (kliknij, by wyświetlić/ukryć)

Luźna interpretacja opowiadania Mary Shelley (a miejscami dość wierna, jak ww. kreacja potwora) i kolejna filmowa wariacja, a w całym dorobku reżyserskim Brannagha, który określiłbym, jako jakościowo wahliwy - niezwykle udana.

Ogólnie przesadzasz. To, że gawiedź wali na filmy, żeby się rozerwać i zagryza to wieczornym seansem z "Dlaczego Ja" jest zbyt daleko idącym uogólnieniem bazującym na januszowym stereotypie, a wcale nie oznacza, że reszta kina wrzucanego do wora mniej popularnego umiera. Jak idę na weekendową projekcję, żeby odsapnąć umysłowo, to siadam na czymś, przy czym się zrelaksuję, a tu filmy nagłaśniane do odtwarzania w multipleksach sprawdzają się idealnie. Nie wiem, gdzie mieszkasz, ale w kinach studyjnych w Krk, czy cykli tematycznych ciężko znaleźć w weekend wolne miejsce i zapewniam Cię, że nie jest tak źle, jak to przedstawiasz. Poza tym zastanów się, czy film wysoko wartościowy, który zarobiłby krocie i przyciągnął przez ekrany miliony nie cierpiałby na podobny regres i rozdrabnianie na drobne, jak przykład sagi z pierwszego akapitu? Twoje dywagacje przypominają mi trochę dialog Tarantino w epizodzie "Czterech Pokoi", który narzeka, że kino się dewaluuje i wszystko ląduje jako kopia kopii prosto do wypożyczalni kaset vhs bez żadnej magii.

jay jay

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 25-03-2005
  • Wiadomości: 4 740
  • Reputacja: 18
  • Terror of unexpleainable
Odp: Remake'i czyli jak można robić filmy nie mając na siebie pomysłu
« Odpowiedź #4 dnia: Listopada 01, 2014, 16:45:35 pm »
Problem tak jak powiedział Tarantino istnieje. Wystarczy przyjrzeć się po line-upie filmów podczas festiwali filmowych w Cannes czy Wenecji by stwierdzić, że problem braku głosu młodego pokolenia jest aż nadto widoczny. Nie będę wspominał o Złotej Palmie z 2008 czy 2014 gdzie nagrody były ewidentnie polityczne. Jedynym festiwalem gdzie można dostrzec oznaki czegoś nowego i niesztampowego jest Sundance Roberta Redforda. Prócz tego istnieje zjawisko zaniku filmów klasy B bo nie ma na nie popytu. Seriously, dobre filmy, takie rasowe tworzą znane szerszej publiczności nazwiska jak Nolan, Fincher czy Anderson. Reszta czeka...
''Don't take advice from anyone'' - Robert Altman.


mowafilmowa.wordpress.com
magivanga.wordpress.com
booklips.pl

Kert

  • PIERESTROJKA
  • *****
  • Rejestracja: 21-01-2008
  • Wiadomości: 16 546
  • Reputacja: 255
Odp: Remake'i czyli jak można robić filmy nie mając na siebie pomysłu
« Odpowiedź #5 dnia: Listopada 01, 2014, 17:06:57 pm »
Ktoś kiedyś zadał mi pytanie, czemu nigdzie nie widać Redforda i jeśli ta osoba głównie kojarzy go z nowego Kapitana Ameryki, a na moją propozycję zobaczenia All Is Lost odpowiada, że to cytując klasyka "film o facecie w łódce", to ręce opadają ;)

jay jay

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 25-03-2005
  • Wiadomości: 4 740
  • Reputacja: 18
  • Terror of unexpleainable
Odp: Remake'i czyli jak można robić filmy nie mając na siebie pomysłu
« Odpowiedź #6 dnia: Listopada 01, 2014, 17:18:12 pm »
Ktoś kiedyś zadał mi pytanie, czemu nigdzie nie widać Redforda i jeśli ta osoba głównie kojarzy go z nowego Kapitana Ameryki, a na moją propozycję zobaczenia All Is Lost odpowiada, że to cytując klasyka "film o facecie w łódce", to ręce opadają ;)
Do tego właśnie zmierzam. Powoli u społeczeństwa zanika zwykła ludzka wrażliwość. Odbieramy życie na poziomie bodzców podprogowych - jest sensacja, jest reakcja. Wszystko inne jest pomijane.
''Don't take advice from anyone'' - Robert Altman.


mowafilmowa.wordpress.com
magivanga.wordpress.com
booklips.pl