No dobrze. Najnowszy Far Kraj ukończony. Sytuacja wygląda następująco. Jeżeli ktoś lubi tę serię, to śmiało może atakować. Otrzyma (bardzo) dobry tytuł z porządną oprawia audiowizualną. Jeżeli ktoś gra w FC raz na przysłowiowy ruski rok i uważa, że to przyzwoita pozycja, może poczekać na obniżkę ceny, kupi i relatywnie nieźle będzie się bawił. Natomiast jeśli ktoś na przestrzeni lat zagrał w jedynie w FC3, bądź piątkę, gry nie ukończył ponieważ uznał ją za zbyt powtarzalną i średnią, to absolutnie nie ma tu czego szukać.
Graficznie tytuł prezentuje się bardzo dobrze. Sytuacja zbliżona do
Valhalli. Widać, że to pozycja międzygeneracyjna, ale i tak jest co podziwiać. Ot to taka ładniejsza piątka, która hula w 60 k/s i to również robi przysłowiową robotę.
Jeżeli chodzi o audio, to również najnowsza pozycja Ubi trzyma w tym aspekcie wysoki pozim. Najbardziej z podobał mi się motyw, gdy Dani wchodzi do jakiegoś pojazdu, włącza radio i śpiewa wraz z wykonawcą - "Livin' la Vida Loca" Martina, czy "Havana" Cabello istna rewelacja. Wszelakim okrzykom tudzież wystrzałom też nie sposób wiele zarzucić.
Pod względem mechaniki, czy samej rozgrywki niewiele tu się zmieniło, choć szóstka oferuje kilka nowości. Podobała mi się nowa mini gra operację los banditos, gdzie wysyłamy swoich ludzi na misję, a następnie wybierając odpowiednie opcje kalkulujemy zysk i ewentualną stratę, by ostatecznie otrzymać nagrodę (broń, surowce). Świetnie wypadają według mnie yarańskie opowieści. Jest ich sporo i są bardzo zróżnicowane. To dodatkowe misje, w których otrzymujemy najczęściej specjalny ekwipunek. Niby klasyczne przynieś, podaj, pozamiataj, ale wprawnie podane. Raz poszukasz zwariowanego kurczaka Ramona, który uciekł, a ty przemierzasz jaskinię wypełnioną jajami rodem z filmu "Obcy", innym razem masz zaczaić się na poddaszu na oficera i czekać na sygnał matki, której porwano córkę, by sprzątnąć przeciwnika. Poznasz także historię pewnego romansu. Należy wówczas dostarczyć list, a odbiorcą jest zbzikowana staruszka, która zaminowała cały teren na którym mieszka. Nic wybitnego, ale lepsze i ciekawsze to niż wdrapywanie się na kolejną wieżę radiową. Oczywiście nie brakuje odbijania wrogich posterunków, a strzelać jest czym, bo opcja "zrób to sam", gdzie samodzielnie modyfikujemy nasz oręż też pokazała się z dobrej strony.
Niestety sama historia wypada blado. Ja w pełni rozumiem, że nie każda gra musi fabularnie być kolejnym
Spec Ops: The Line, czy
NieR Automata, ale jest mało intrygująco. Potencjał Antona Castillo kompletnie nie został wykorzystany, a sam antagonista pojawia się równie rzadko, jak Vaas Montenegro. Ma dwie dobrze pomyślane sceny i dodaje pikanterii zakończeniu, ale można było znacznie lepiej go przedstawić.
Jeżeli ktoś ma alergię na LGBT, to może czuć się ostrzeżony. Niestety poprawność polityczna jest silna w nowym FC.
Transpłciowa kobieta, która stała się facetem, będącym w związku z silną kobietą. Pocieszny, otyły gej, grupa silnych kobiet rządnych władzy i tak dalej.
I generalnie ja nie mam problemu z tym, by ukazano w grze postać o odmiennej orientacji, czy tak zwaną silną kobietę, ale tu jest tego takie nasycenie, że Neil Duckman byłby dumny. Ok, korpo nie robi tego z dobrego serca. Chcą zadowolić różnych klientów, więc puszczają oczko do mniejszości, a ci radują się, że ich przedstawiciele są w grze. Niemniej jak transpłciowy Paolo de la Vega co rusz dostaje burę od swojej kobiety, ta ciągle wrzeszczy nań, że ma się w garść wziąć, że jest facetem przecież, to wypada to żałośnie. Liderka grupy Libertad przypomina Elkę. Może raz w ciągu całej gry się uśmiechnie, a tak pretensje do wszystkiego i wszystkich, tylko nieograniczona złość. Wziąć karabin i zabić wrogów rewolucji, a takich lasek jest tu kilka. Natomiast jeżeli jest już przedstawiony facet, to jest albo błaznem albo pijakiem albo drag queen albo zdrajcą rewolucji.
Jeżeli przedstawią jakąś ciekawą, charyzmatyczną postać męską, to .... cóż, nie będę wdawał się w szczegóły, ale czasu antenowego nie dostaną za dużo, bo jak rewolucja to kobiecą.
Plusy natomiast za kapitalną scenę po napisach.
Bawiłem się bardzo dobrze przez blisko 40 godzin. Tytuł fabularnie nie zachwyca, postacie nieszczególnie będą zapamiętane, ale szkielet rozrywki uważam, że się sprawdził. Średnia światowa na poziomie 7.5/10 jest sprawiedliwa. To (bardzo) dobra gra, odtwórcza lecz można przy niej dobrze czas spędzić. Ostatecznie podobnie, jak Easy Allies uważam, że ocenę można naciągnąć na pełnoprawne 8/10.
8/10 - grafika;
8/10 - audio;
8/10 - grywalność;
8/10 - ocena końcowa;