Hmmm, znacie taki cud jak "Rhinophenazol"??? W piętnaście sekund robi oczęta bielutkie jak pupcia niemowlaka, a Wasz wzrok sięga hen, hen w przestworza... (eee, za dużo dziś wypaliłem, soras).
Krople są konkretne - i do blanta przed rozmową kwalifikacyjną w spr. pracy (testowałem), i do dziewięciu godzin grania na 32" z odległości 1,5 metra (testuję nontoper). Jedyna ich wada to TOLERANCJA. Zwiększa się bardzo szyko i ciężko sobie po np. tygodniu krople odstawić tak od razu...
Są jeszcze "Betadrin". Mogą być. Polecam tylko do TV i konsoli, do zielska nie bardzo (za słabe). Takie troszkę "lajt", he, he...
P.S. Te pierwsze, "Rhinophenazol" są dobre też, jak ktoś ma chore zatoki: kładziesz się na plecach, caban jak najbardziej do tyłu, i po dwie soildne kroplasy do gałek (ocznych) - chlup! Teraz jak najdłużej wytrzymaj, no chyba, że zaczynasz tonąć we własnych smarkach... Są piekielne!!!
Oczywiście uprzedzam, że to co piszą na ulotkach tych leków to prawda. Nie można z nimi przegiąć!!! Sam miałem z nimi kłopoty!!!
(Ale trening czyni mistrza, he, he...)