Niech spoczywa w pokoju (byle nie w salonie)
Naprawdę, kapitalne wyczucie nastroju posiadasz, setezer.
To akurat nic złego. Wozek, bez urazy, ale wraz z Twoim postem od razu przypomnieli mi się, nie wiedzieć czemu, ludzie, którzy po śmierci papieża nagle stali się jego kochającymi dziećmi. Po prostu taka moda była na smutną twarz, nic więcej. Poźniej i tak wszyscy o nim zapomnieli, a w czasach, gdy żył jakieś 80% z nich miało kompletnie w dupie wartości, które starał się przekazać.