Czyli omawiajcie tu największe absurdy dotyczące gier komputerowych, takie jak słynna nagonka na GTA, zabronienie Chińczyką zbyt długiego grania w MMORPG, czy niektóre filmy na podstwie gier np. takie jak BloodRayne dziejący się na dzikim zachodzie.
Uwe Boll nie narzeka na brak zajęć. Już niedługo w kinach zadebiutuje film BloodRayne, trwają prace nad ekranizacją Dungeon Siege, a w planach niemieckiego reżysera są jeszcze Far Cry oraz Postal. Nie oznacza to jednak, że Boll nie myśli o sequelach dotychczasowych „hitów”. Perspektywa kontynuacji opowiedzianych wcześniej historii, jest dla niego bardzo kusząca.
Murowanym kandydatem do sequela jest opowieść o ponętnej dhampirzycy. Jak mogłyby wyglądać dalsze przygody krwawej Rayne? Bardzo ciekawie. Sto lat po wydarzeniach z pierwszej części filmu, rudowłosa kobieta zostałaby wyrzucona na brzeg, po drodze wylądowałyby na Dzikim Zachodzie, by wreszcie znaleźć się w środku największego konfliktu w dziejach ludzkości – II wojny światowej. Brzmi idiotycznie? Pewnie tak, ale kto by się tym przejmował. To wizja Uwe Bolla – wizja, która już niedługo może przerodzić się w kolejny scenariusz.
Boll podkreśla, że nie ma nic wspólnego z sequelem The House of the Dead, ale liczy na to, że jego reżyser – Michael Hurst – podeśle mu kopię filmu. Druga odsłona jednego z największego gniotów w historii filmowych ekranizacji gier video, według niemieckiego reżysera dobrze przysłuży się sprawie. Uwe mówi wprost: „Jeśli [The House of the Dead 2] będzie tak dobry, jak pierwsza część, to mogą zapakować je razem w wydaniu DVD”. Mogą! Mistrz daje błogosławieństwo.
Trzymajcie mnie, bo poleje się krew.