Trzeba być naprawde mega-frajerem, żeby uważać, że wszyscy wykonawcy śpiewają na koncertach/imprezach na żywo. Zejdźmy na ziemie, wszyscy jadą z playbacku nawet "wielki" ( w swoim czasie ) Enrique, którego nomen omen też nagrali. A gdy się śpiewa nie słysząc swojego głosu i do tego odwala takie figury jak bohaterka tego tematu to efekt jest taki, a nie inny. Mnie to nie dziwi wcale, ot posłuchałem w radiu "wersji live", uśmiechnełem się i poszedłem do pracy. Nie kumam zaś ludzi, którzy jadą po tej dziewczynie do bólu niczym o. Borowik po zwolennikach aborcji. Że prezentuje styl maksymalnie komercyjny? Muzyka rozrywkowa sama w sobie jest w 100% komercyjna.