Ja wolę długie gry, ale krótki czas trwania nie jest dla mnie koniecznie wadą. Takim grom jak PoP: Sands of Time czy BG&E wybacza się ich krótkość, bo każda sekunda gry jest po prostu perfekcyjna (pierwszą przeszedłem 3 razy, drugą 2).
Generalnie jak gra ma dużo intensywnej akcji, to nie powinna być za długa. Np. Halo niekoniecznie byłoby lepsze, jakby miało dwa razy dłuższego singla. A tak pomimo relatywnej krótkości (~15 godzin) przeszedłem grę kilka razy (chyba 5) na różnych poziomach trudności.
Ale jeżeli gra ma spokojne tempo, to uwielbiam się rozkoszować długo jej klimatem. Uwielbiałem atmosferę The Longest Hourney, Gabriel Knight 3 czy Shenmue, ktore właśnie kończę.
Ale z kolei nie cierpię, jak gra jest sztucznie rozwleczona, jak Final Fantasy VII. Również nie lubię sytuacji, gdy gra została sztucznie skrócona, jak np. Jade Empire.
A najwięcej czasu spędziłem grając w HoMM3. Kampanie zajęły mi dobre kilkadziesiąt godzin, a pojedyncze mapy rozgrywane w multi i w singlu dobry tysiak albo i więcej.
Ale teraz już od kilku lat na grę patrzeć nie mogę, przejadła się. Druga gra to Age of Empires 1. Grałem w nią prawie codziennie prze półtora roku po LANie z kumplem (nie mieliśmy jeszcze neta wówczas), w zasadzie do momentu w którym zagraliśmy w demo HoMM3 (wcześniej seria była dla nas nieznana), na którego przesiadliśmy się w zasadzie z dnia na dzień. A poza tym było kilka gier po 100 godzin i więcej. Ech, jak jest się graczem od ponad 10 lat to takie astronomiczne cyferki się zbierają.