Wczoraj skusiłem się na sesję z M vs C trzy. Istna rewelacja.
Oj warto było wzbogacić moją pokaźną kolekcję mordobić o tenże tytuł. Grafika zachwyca, absolutnie. Tła są prześliczne i jakże zróżnicowane. Szkoda, że jest ich tak mało. Na postaci nie ma co marudzić. Spełniają bardzo dobrze swoją rolę. Aż chciałoby się
Darkstalkersna tym silniku ujrzeć. System, choć nie tak rozbudowany jak w wybornym
BlazBlue, to pierwsza liga. Niezwykle intuicyjny dla wprawionego w bojach gracza.
Gofra ze słoną śmietaną należy wysłać temu, który odpowiedzialny jest za liczbę postaci. Istny ewenement by ich ilość tak znacznie została okrojona w stosunku do poprzedniczki. Pazerni liczą na DLC, oby się przeliczyli - dwie postaci i bach (bynajmniej nie Jan Sebastian) niemal 40 zł nie ma.
Nowe stroje - kup DLC. Ale stroje tylko dla garstki. Reszta (zapewne) niebawem.
Niebywale szybka, szalenie efektowna, i ta muzyka (Music, pozdrawiam).
To najlepiej udźwiękowiony SF od lat. Być może nawet w całej serii nie ma sobie równego.
No szybciej z tym DLC z Carnage i Venomem (oby).
Grafika dzbanów jest fatalna. Kompletnie do SF nie pasuje (notabene do Marvela także).
Ukończyłem wczoraj E
nslaved. Ta gra, jak i bardzo dobre
Army of Two 40th, pokazują, że w tym segmencie może być brawurowo. W nowej grze Capcom jest niespecjalnie.