Lekko odkopię temat, bo wczoraj skończyłem podstawkę + oba DLC. Zajęło mi wszystko 45h, grane w 60fps (30 nawet nie odpalałem). Na ekranie zostawiłem tylko zdrowie oraz celownik, chociaż i tak potem chciałem pozbyć się niebieskiego paska z HUD. Ogólnie zapoznałem się z wątkiem, więc sporo już zostało o grze powiedziane.
Od razu dorzucę od siebie, że bardzo lubię gry Remedy - klimat, zjawiska czasowo-paranormalne, Old Gods of Asgard itd. Bawiłem się świetnie, silnik daje radę przy zadymach, lata wszystko, beton się sypie z kolumn i ścian, i aż miło po skończonej walce zobaczyć zniszczone całe pomieszczenie. Combo w postaci broń + moce spisuje się super, przez co można sobie znacząco urozmaicać potyczki.
Zgodzę się, że niektórym może przeszkadzać monotonia lokacji, no, ale w końcu to jeden budynek. Za to jego wystrój mocno na plus, estetyka oraz użyte materiały, stylistyka a'la lata '70 okraszone nowoczesnym minimalizmem i betonozą. Ja to kupuję. Ogólnie nie jestem też mocno wybredny co do lokacji w grach, więc tutaj ode mnie ogólnie okejka, nie czułem się znuczony. No i są jeszcze na małe urozmaicenie pomieszczenia astralne.
Fabuła podana w notatkach i filmikach git. Dla narzekaczy - nikt nie każe tego podnosić i czytać/słuchać. Traci się mnóstwo odnośnie tego jak funkcjonuje biuro, co się w sumie dzieje dookoła, ale cóż, jest wybór. Osobiście uwielbiam tak podaną fabułę, no ale jestem dzieckiem Dead Space. Przez różnego rodzaju zapiski i akta spraw można wyłapać mnóstwo smaczków, na czele z tymi odnośnie Alana Wake'a. Przedstawienie i rozwinięcie tematu "magicznych przedmiotów" pięknie wyjaśnia i uzasadnia memiczną już konieczność walki z koparkami w AW. Ogólnie dla mnie Control znakomicie spina to wszystko, pokazując, że wydarzenia z Bright Falls są jednymi z wielu, ale jednocześnie będąc kluczowymi, ze względu na "zdolności parautylitarne" Alana.
Na duży plus spora ilość sekretów, ukrytych pomieszczeń, pochowanych skrzynek i telewizorów z odcinkami. Co lubię, to konieczność patrzenia również po sufitach, bo tam też można sporo rzeczy znaleźć (znów - dziecko Dead Space i poukrywane creditsy na rurach pod sufitami). Gra skłania do wracania, do wcześniej odwiedzonych lokacji, jak już ma się pełną swobodę ruchu #pdk. Wtedy aż miło, bo można zajrzeć w każdy kąt. Co mnie również cieszy to dosyć sporo strojów dla głównej bohaterki, co w sumie może zmienić narzekania tutaj, że znów laska w kurtce. Dla mnie dres P7 FTW.
Znów miły akcent z Old Gods of Asgard, tytułową piosenkę znałem od dawna i katuję do dzisiaj, więc jak wjechała w wiadomym momencie to banan na ryju od razu. Widomo, że zespół nie jest tylko tłem do wydarzeń, a członkowie zespołu oraz ich muzyka mocno zaznacza swoją obecność w fabule. Niech ta współpraca Sama i Marko nie kończy się nigdy.
Co mnie irytowało to konieczność wywalania co chwila modów do broni i postaci. 24 sloty to za mało, więc albo niech tego mniej wypada z wrogów/skrzynek, albo dać opcję większej ich liczby w inwentarzu. Na minus też mapa i nie wiem, albo ja nie znalazłem przycisku do przeskakiwania między kondygnacjami, albo go po prostu nie ma. Tak więc mamy aby kilka odcieni niebeskiego symbolizujące "wyżej i niżej", które nachodzą na siebie i mamy tylko jeden rzut z góry. Tutaj bym to nieco lepiej podrasował, ale ofkoz da się przeżyć.
Zupełnie też inaczej sobie wyobrażałem twarz głównej bohaterki, jej aparycję. To co widziałem na wszelakich artach i materiałach promocyjnych stworzyło obraz postaci, której zupełnie nie zobaczyłem na odwzorowanej twarzy w grze (nawet rzekłbym, że growa Jesse ma biczfejsa i dziwną szczenę
). Przyznam, że lekko mi to zaburzyło odbiór całości i irytowało. Dla wielu bankowo pierdololo z moje strony, ale cóż, to zjebany ja, pozdro. Za to jak od razu w pierwszej minucie gry zobaczyłem na ścianach zdjęcie Jamesa McCaffrey'a to od razu uśmiech fest, potem jeszcze jego głos w specjalnej linii, mega.
Poniżej krótkie wrażenia z DLC, dam w spoiler, jakby ktoś chciał sam odkryć czego dotyczą i co się w nich dzieje.
The FoundationMiła odskocznia od znanych lokacji. System jaskiń oraz rdza sprawiająca wrażenie piachu skutkują tym, że momentami ma się wrażenie wycieczki na Marsa. DLC na ok 10h. trochę misji pobocznych, trochę przestrzeni astralnych, jest co robić. Pojawiają się nowi przeciwnicy, nowe możliwości gameplayowe oraz nowe mody. Fabularnie ok, odkrywamy "początki" i robotę poprzedników. Wizualnie jest mega, bo momentami można złapać genialne ujęcia, co zresztą sam swego czasu chwaliłem na pierwszej stronie tego tematu. No i do znalezienia genialna minigierka na wagonie, hehe #pdk
AWEPiękne pieczenie chleba z mąki pod tytułem Alan Wake. Dla osób znających termosy (który w sumie można znaleźć w Control) będzie to piękna wycieczka, która jak się okazuje
wciąż trwa i gra daje przekaz, że to Wake jest główną postacią w Control, bo kreuje ten świat tylko po to, żeby stworzyć sobie sposobność ucieczki z Mroku.
Zawsze wolałem rozwiniecie skrótu AWE nie jako Altered World Events, ale jako Alan Wake Experience (co było na tablicy w Quantum Brake). Mnóstwo informacji o tym co się działo i dzieje dalej po wydarzeniach z Alana. Do tego pojawia się mrok oraz wraca gra światłem. No po prostu mega. Tutaj warto czytać wszystko i słuchać nagrań, bo ewidentnie owe DLC to pomost do Alana Wake'a 2.