Żeby to nie było ostatnie głosowanie, o co martwi się organizator, to spróbuję rozruszać towarzystwo i podenerwuję was moją listą. Będzie 10 gier (nie ukrywam, że przygotowuję ją tradycyjnie pod neogafowe głosowanie, więc dzisiaj sobie układałem w głowie). Do końca roku 10 dni, a ja codziennie wrzucę kolejne miejsce. Spokojnie, w ramach 1 postu.
Zaczynam:
#10 Trek to Yomi
Do ostatniej chwili zastanawiałem się nad tym tytułem, bądź żółwiami ninja. Ostatecznie zaryzykowałem.
Świetny klimat, świetna prezentacja i ujęcia kamery. Denerwująca była końcówka i finałowa walka z bossem. Reszta to tip top gier, powiedzmy, że indyczych. Będzie na płycie w bardzo dobrej cenie i powoli się przymierzam.
#9 Stray
Kolejna mniejsza gra na liście i nie ostatnia. Było o niej głośno, w końcu jeden z pierwszych, jak nie pierwszy, premierowy tytuł w nowym psplus. Przeszedłem, było nieźle, ale oczekiwałem więcej. Niektóre rozdziały bardzo fajne i dość mocno futurystyczne, a inne to kalka setek pozycji - kanały. Najbardziej zabrakło mi wolności łażenia kotem po każdym zakamarku, ale to wciąż przyzwoita pozycja.
#8 A Plague Tale: Requiem
Można rzec sequel prawie idealny. Wszystko ładniejsze (bardzo dobre wykonanie), większe, dłuższe, ale grając odnosiłem wrażenie, że twórcy sami nie wiedzą czego chcą. Sporo skradania i eliminowania wrogów po cichu. Natomiast jest kilka irytujących sekcji, w których przeciwnik naciera jak w rasowej strzelance, całymi falami. Strasznie mnie to denerwowało i wybijało z rytmu. Cicho przekradam się w wysokiej trawie koło 10 strażników, aby nie wszczynać alarmu, a za chwilę odbywa się istna jatka. Gdyby nie takie akcje, to byłaby o wiele wyżej w moim zestawieniu.
#7 Bayonetta 3
Nie będę owijał w bawełnę. Gdybym ograł w tym roku jeszcze kilka gier, to Bayonetta nie pojawiłaby się na liście. Czekalem od lat, na powrót wiedźmy, a jak już mnie nawiedziła, to okazała się dużym zawodem. Wygląda jak z PS360, momentami chodzi fatalnie, a nową bohaterkę musiało tworzyć dziecko, któregoś z autorów. Opinie dziennikarzy o tym tytule lepiej przemilczę, bo po raz kolejny udowodnili, że nie można ich traktować poważnie.
#6 Return to Monkey Island
Uwielbiam dobre przygodówki. Kiedyś to były najbardziej absurdalne gry, z zagadkami typu połącz gumę z kaktusem, a otrzymasz klucz lub szukaj kursorem w piasku...ziarenka piasku. Obecnie jest znacznie lepiej. Większość zagadek jest dość logiczna, a do tego występują rozbudowane systemy podpowiedzi. RtMI jest właśnie takim nowoczesnym przedstawicielem gatunku.
Pierwsza połowa gry kapitalna, druga znacznie gorsza, z dość rozczarowującym finałem. Niemniej jednak grało się przyjemnie.
#5 As Dusk Falls
Wzięło mnie z zaskoczenia i przez długi czas miało szansę na top3. Kolejna, po Małpiej Wyspie gra (w zasadzie przygodówka z licznymi wyborami i odnogami, które faktycznie mają wpływ na fabułę) gdzie pierwsza połowa jest świetna lub przynajmniej bardzo dobra, a druga przynudza. Warto i tak zagrać, bo to jedna z lepszych historii jakie widziałem w ostatnich latach.
Między tym tytułem a 3 i 4 stawiam znak równości, bo każda z nich mogła znaleźć się na tym miejscu.
#4 Horizon Forbidden West
Nowe przygody rudej lekko mnie rozczarowały. Gra jest piękna - jeszcze długo nie będzie ładniejszego sandboxa. Nie jest to jednak tak wspaniałe dzieło jak jedynka, która odkrywaniem świata starożytnej cywilizacji, jej wspomnień i tajemnic, walką z mechadinozaurami zaskakiwała na każdym kroku i trzymała w napięciu. FW jest wydłużony do granic możliwości z fatalnym wręcz pomysłem w końcówce, na ukazanie nowego zagrożenia, na siłę próbującym udowodnić, że część trzecia jest niezbędna i powstanie.
#3 Elden Ring
Syndrom ubiegłorocznego Residenta. Jeszcze nie skończyłem, ale ryzykuję i umieszczam. Grind Ring jak czytałem opinie soulsomaniaków, jest najbardziej grindową grą From. Jak słyszę to slowo, dostaję drgawek. Widziałem nawet opinie, że to jedyna pozycja, w której grind jest fajny. Nie jest.
Dlaczego w ogóle umieszczam ją w trójce? Zabawne, ale w co nie grałem z tegorocznych premier, to każda (poza #1) zawiodła mnie w jakimś elemencie. Tutaj plus za pięknie wykreowany świat, satysfakcję po zabiciu bossa i mimo wszystko dość mocno wciąga.
#2 Gran Turismo 7
Blisko 10 lat oczekiwania na kolejną numeryczną odsłonę. Lata słuchania bełkotu Kaza, jego jeżdżenia w wyścigach i innych bzdetach. Jednakże kiedy wreszcie dostarczył grę, to dostałem to na co czekalem. Co z tego, że nie ma wielkiego skoku w stosunku do Sport? Co z tego, że znowu startuję z ostatniego miejsca w wyścigu? Ta gra to poezja dla każdego fana motoryzacji oraz dla laika jak ja i tak blisko od 25 lat w moim przypadku. Encyklopedia motoryzacji, sporo przy tym patosu, co jak na wyścigi jest dość zabawne, ale można na to przymknąć oko.
Kiedy przed finałowym wyścigiem usłyszałem Rydwany Ognia Vangelisa, to już byłem pewny, że nowe GT musi znaleźć się wysoko w moim zestawieniu.
#1 God of War Ragnarök
Jedna z najlepszych gier ostatnich 5 lat, w jakie grałem. Pierwszy tytuł od niezapomnianego 2020 gdzie wystawiam pełną 10. Świetna, piękna, momentami wzruszająca, potrafiąca zaskoczyć. Odyn i Thor kapitalni, doskonali. Szczególnie finałowa "miłość" Odyna do Thora mnie zszokowała. Czegoś takiego w koneksjach rodzinnych jeszcze nie widziałem. Odyn ukazany jako bezwzględny typ, a Thor jego zagubiony synek. Jakież to odmienne od poznawania, relacji i rosnącej miłości ojca Kratosa do syna Atreusa. Tak dobrze nakreśloną miłość rodzica do dziecka widziałem tylko w obu TLoU.