6:40 -- Pierwsza pobudka i jak u Szczurka - klnę dlaczego nie wyłączyłęm budziak w komie i radiu (plan tygodnia), padam spać dalej
7:30-8:30 -- Wstaję i zaczynam coś rbić wokół siebie - najczęściej burdel, dopijam jakieś picie z nocy
8:50 -- Udaję się przywitać rodzicielkę i połknąć pierwsze śniadanie
9:30-10:00 -- Wybieram się do WC i siedzę tam bez większego sensu
10:30 -- Wkońcu znajduję chwilę żeby popatrzyć w TV, zaczynam zastanawiać się czy grać czy jechać na giełdę i rozejrzeć się za grami, neonami i nowym dyskiem do PC.
11:00 -- Wkońcu jadę na giełdę, podrodze wykonuję akcję street teamu (ciut wlepek, ciut markerów, czasem spraye)
12:30 -- Wracam z giełdy z nowym shitem albo tylko wkurzony na panujące w Warszawie warunki
12:45 -- Po ciepłej kawce jestem jak nowy i myślę o rozrywce
13:00-15:00 -- Gram, słucham muzy albo lookam bootlegi na pc`ku.
15:00 -- Posiłek - który nie przeszkadza mi na oglądaniu i słuchaniu czegoś tam
15:20-18:30 -- Granie dalej i jakieś pierdoły, czytanie lektur i czasem co ciekawszych książek (tak to dwie różne sprawy)
19:00 -- Myślę czy by nie zrobić jakiś lekcji na poniedziałek - za dużo myślenia to nie zdrowo - lekcje jak zawsze zostawiam na niedzielę (kiedy to też nie mogę znaleźć czasu)
20:00 -- Po kolejnej zmarnowanej godzinie z mojego życia myślę o pierwszej kolacji
22:05 -- Oglądam jakiś hicior na TVN`ie i przeplatam to z grą.
23:50 -- Ledwo żyję ale i tak oglądam jeszcze jakiś gniot do 1:20 (choć taka sytuacja ma miejsce raczej w tygodniu)
0:30 -- Kategorycznie idę spać
Sytuacja ta ulega zmianie w lecie i podczas TYCH ferii tzn. w lato na pewno mniej będę się opieprzał - ciepło i sucho czyli Parkour, parkour i jeszcze raz parkou, nagrywanie filmików, treningi
, a teraz jestem chory i odzyskałem na ferie neostradę więc cały czas marnuję na net i konsolę (a raczej na wyczekiwanie na NFS:U kurde kiedy to dojdzie
).Oprócz tego czasem na jakiś koncert sie pójdzie ze znajomymi albo imprezę urządzi u kogoś w domciu
I to tyle, jedna sobota z mojego życia.