Autor Wątek: Co się dzieje z Ameryką  (Przeczytany 7554 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

lewik

  • Człowiek dobrej roboty
  • *****
  • Rejestracja: 02-11-2003
  • Wiadomości: 806
  • Reputacja: 0
Co się dzieje z Ameryką
« dnia: Sierpnia 25, 2005, 11:57:18 am »
Bardzo ciekawy artykuł z Przekroju, polecam.

Co się dzieje z Ameryką?
Przepaść dzieląca najbogatszych i najbiedniejszych nie jest tak groźna jak przepaść dzieląca wykształcone elity od głupiejących coraz bardziej mas. Zwłaszcza gdy dotyczy to supermocarstwa, które decyduje o losach świata.

Towarzystwo Płaskiej Ziemi nie podaje, ilu liczy członków. W 2001, roku śmierci jego niestrudzonego lidera Charlesa K. Johnsona, było ich podobno około trzech tysięcy. Stowarzyszenie zrzesza ludzi, którzy nie wierzą, że nasza planeta jest okrągła. Zupełnie serio. "Zgodnie z teorią "okrągłej ziemi" byłaby ona poruszającym się szybko obiektem w ruchu dookoła Słońca. Tu pojawiają się problemy - czytamy w materiałach propagandowych Towarzystwa. - Ziemia przyśpieszająca w ruchu okrężnym zachowywałaby się nie inaczej niż samochód na zakręcie: ruchome obiekty zsuwałyby się albo byłyby zrzucane całkowicie (ludzie i zwierzęta zachowywaliby się jak drobne monety lub kubek kawy na desce rozdzielczej samochodu). W ciągu dnia, kiedy rzeczy znalazłyby się po stronie Słońca, czyli po wewnętrznej stronie orbity, budynki byłyby zmiażdżone, a ludzie rozgnieceni jak koniki polne".

W Polsce już ten argument przerabialiśmy, i to dość dawno. W 1692 roku ksiądz Wojciech Tylkowski, autor popularnego wówczas dzieła "Uczone rozmowy wszystką prawie zawierające filozofię", obalał teorię Kopernika w bardzo podobny sposób: "Niektórzy uczą, że słońce we srzodku świata stoi, a ziemia około niego biega, ale to zdanie, jako przeciwne pismu Bożemu, od Kościoła św. jest potępione roku 1616, a ku temu gdyby ziemia miasto słońca biegała, rzucałoby budynkami i ludźmi jako kamień młyński, gdy co na nim położą, czulibyśmy też szum wielki wiatru zawsze i owszem musielibyśmy się palić, gdyż rzeczy w wielkim biegu grzeją się i nawet zapalają".

Popularność książki księdza Tylkowskiego w czasach saskich do dziś dla wielu polskich historyków jest świadectwem umysłowego upadku ówczesnych elit Rzeczypospolitej. Co w takim razie można powiedzieć o członkach stowarzyszenia z Lancaster w Kalifornii, którzy podobne poglądy głoszą dzisiaj?

Margines czy mainstream?

Oczywiście Towarzystwo Płaskiej Ziemi łatwo uznać po prostu za grupę maniaków. Byłoby dziwne, gdyby wśród 300 milionów mieszkańców Stanów Zjednoczonych nie znalazło się kilka tysięcy wariatów, którzy nie wierzą astronomom.

Aby wstąpić do stowarzyszenia, trzeba jednak angażować się w głoszenie jego poglądów. Sondaże dowodzą, że wielu Amerykanów wierzy w rzeczy całkowicie niezgodne z podstawową naukową wiedzą o świecie, a w tym, co wiedzą, są - delikatnie rzecz ujmując - poważne luki. W 2002 roku sondaż przeprowadzony na zlecenie prestiżowej National Science Foundation ustalił, że 30 procent Amerykanów wierzy w wizyty UFO, połowa nie wie, że Ziemia krąży dookoła Słońca, ile czasu jej to zajmuje (rok - podpowiadamy na wszelki wypadek), uważa, że antybiotyki zabijają wirusy (zabijają bakterie), i sądzi, że ludzie żyli w tych samych czasach co dinozaury (kilkadziesiąt milionów lat później). Równie fatalnie wypada wiedza o geografii - według sondażu National Geographic z 2002 roku tylko co trzeci Amerykanin potrafi znaleźć na mapie Ocean Spokojny, a w czasie wojny prowadzonej przez Stany Zjednoczone w Afganistanie (kiedy była na czołówkach wszystkich gazet i w wieczornych wydaniach wszystkich dzienników) tylko 17 procent było w stanie wskazać, gdzie ten kraj leży. Znaczna część Amerykanów nigdy nie była za granicą - poza Meksykiem czy Kanadą - a większość w ogóle nie ma paszportu.

Nie miejmy złudzeń: przeciętni obywatele innych krajów rozwiniętych też nie są omnibusami. Amerykanie jednak wypadają zdecydowanie najsłabiej - nawet w porównaniu z dużo biedniejszymi sąsiadami. Tylko 15 procent mieszkańców Stanów Zjednoczonych wie, że spalanie węgla, ropy naftowej i gazu ziemnego powoduje globalne ocieplenie - w porównaniu z 17 procentami przeszło 30-krotnie biedniejszych Kubańczyków, którzy często muszą zdobywać wiedzę w barakach pod palmą, a nie w nowoczesnych szkołach wyposażonych we wszystkie zdobycze techniki.

Jest to tym bardziej zaskakujące, że Stany Zjednoczone co roku przeznaczają na edukację ogromne sumy. I jeżeli wierzyć statystykom, z roku na rok są lepiej wykształceni: w 1990 roku co piąty Amerykanin miał skończony college, a 15 lat później - już co czwarty. To ojczyzna najlepszych uniwersytetów na świecie, kraj, który ponad 2,5 procent produktu krajowego brutto inwestuje w badania naukowe - w liczbach bezwzględnych najwięcej na świecie, proporcjonalnie więcej niż niemal wszystkie kraje świata (z wyjątkiem Japonii). W działach naukowych gazet z całego świata większość informacji zaczyna się od zdania: "Amerykańscy uczeni odkryli, że...".

Amerykanie nie pochodzą od małp

Osiągnięcia uczonych jednak nie przekładają się wcale na wiedzę przeciętnego obywatela Stanów Zjednoczonych. Najbardziej wymowny przykład stanowi kwestia teorii ewolucji. Według różnych sondaży od 45 do 60 procent Amerykanów wierzy, że Bóg stworzył świat i człowieka w jego obecnej postaci, tak jak to opisuje Biblia. W ciągu ostatnich kilku lat wzrosła liczba hołdujących tej wizji. Rację Darwinowi przyznaje tylko co trzeci! Po drugiej stronie Atlantyku jest odwrotnie: zaledwie kilkanaście procent Europejczyków wątpi w ewolucję.

Problem ewolucji stał się już tematem narodowej debaty. Bombę zdetonował prezydent Bush, który na początku sierpnia oświadczył, że w szkołach wszystkie teorie dotyczące pochodzenia życia należy przedstawiać na równych zasadach. Pozornie neutralne sformułowanie wywołało ogromną awanturę: trafiło na czołówki gazet, a oburzeni naukowcy pisali listy protestacyjne. Chodziło o poparcie, którego w ten sposób Bush pośrednio udzielił zwolennikom tak zwanej teorii inteligentnego projektu. Nie są oni kreacjonistami w starym stylu twierdzącymi, że Bóg zakończył stwarzanie świata - jak wyliczył w XVII wieku anglikański biskup James Ussher - dokładnie 23 października 4004 roku przed narodzeniem Chrystusa.

Zwolennicy inteligentnego projektu uważają, że teoria ewolucji nie wyjaśnia ani złożoności i różnorodności życia na Ziemi, ani też powstania ludzkiej świadomości. Zakładają więc, że ewolucja jest procesem sterowanym przez Boga, który może nie zaprogramował jej w najdrobniejszych detalach (są skłonni zaakceptować "ewolucję pomocniczą"), ale wytyczył jej kierunek i cel, a jest nim człowiek. Z ich punktu widzenia Darwinowska teoria degraduje człowieka, ignorując jego wymiar duchowy, i sprowadza całe życie do materii, powstałej w dodatku w sposób przypadkowy.

Nieoczekiwanego wsparcia udzielił im niedawno wpływowy katolicki duchowny, wiedeński kardynał Christian Schönborn - w opublikowanym w "New York Timesie" eseju zasygnalizował możliwe usztywnienie stanowiska Kościoła w sprawie ewolucji, chociaż Jan Paweł II uważał ją za w pełni możliwą do pogodzenia z wiarą.

Kłopot z teorią inteligentnego projektu polega na tym, że w ogóle nie jest teorią naukową, bo nauka - według obowiązujących dziś standardów - nie ma narzędzi, aby ją potwierdzić lub jej zaprzeczyć, ale z pewnością jest inteligentnym projektem w dziedzinie public relations. Sukces jej twórców i propagatorów z prywatnego Discovery Institute w Seattle polega na tym, że zdołali zaprezentować ją Amerykanom jako wiarygodną alternatywę dla teorii ewolucji, nielubianej i zawsze co najwyżej z trudem tolerowanej przez religijnych konserwatystów.

Losy Discovery Institute, głównego ośrodka popierającego teorię inteligentnego projektu, dobrze pokazują, jak niewiedzę przeciętnych Amerykanów można przekształcić w polityczne zwycięstwo. Instytut założyło kilku działaczy politycznych za pieniądze konserwatywnych biznesmenów i filantropów, między innymi miliardera Richarda Mellona Scaife'a, siostrzeńca sławnego przemysłowca i bankiera Andrew Mellona, od lat szczodrze finansującego skrajne skrzydło Partii Republikańskiej.
Od 1996 roku instytut wydał 3,6 miliona dolarów w grantach sięgających 60 tysięcy rocznie, wspierając prace grupy "dysydenckich" uczonych, którzy zapragnęli obalić teorię ewolucji. Równocześnie instytut prowadzi publiczną kampanię: to między innymi dzięki niemu esej kardynała Schönborna trafił do rąk redaktorów "New York Timesa", a w połowie sierpnia rada edukacji stanu Kansas zaakceptowała nowe programy nauczania zniechęcające szkoły do wykładania teorii Darwina. Według National Science Foundation Discovery Institute brał udział w większości z 78 konfliktów o ewolucję w 31 stanach, jakie miały miejsce od czasów wygranych przez George'a Busha wyborów prezydenckich w listopadzie zeszłego roku. Instytut dofinansował wydanie i wypromował ponad 50 książek o inteligentnym projekcie, w tym wiele podręczników szkolnych.

Nie pomogły drukowane w liberalnych gazetach listy z protestami wybitnych uczonych piszących, że inteligentny projekt to tylko próba wprowadzenia do szkół kreacjonizmu tylnymi drzwiami, i powołujących się na setki dowodów poświadczających prawdziwość teorii ewolucji. Do debat w mediach - od ,New York Timesa" po CNN - zaprasza się na równych prawach naukowców i zwolenników inteligentnego projektu. Dla nich to już ogromny sukces.

Kłopot ze szkołami

Zwolennicy płaskiej Ziemi i teorii inteligentnego projektu nie są sami. Aktywnie działają także ruchy budowania perpetuum mobile, które tworząc urządzenie niewymagające dostarczania mu energii, chcą obalić podstawowe prawa termodynamiki. Istnieje ruch Ziemi kwadratowej - jego zwolennicy powołują się na cytat z Apokalipsy według świętego Jana i twierdzą, że wszyscy jesteśmy ofiarami spisku naukowców i pilotów samolotów pasażerskich wtłaczających ludziom do głów absurdalną tezę, że Ziemia jest okrągła (kiedy samolot przelatuje nad kantami, piloci kłamią, że to turbulencje).

Przykłady pseudonaukowych teorii - mniej lub bardziej poważnych - łatwo można mnożyć. W wielu dziedzinach niewiedza ma jednak poważne polityczne konsekwencje. Niedouczenie Polaków, Togijczyków czy mieszkańców wysp Tonga to przede wszystkim problem dla nich samych. Niewiedza Amerykanów to problem dla świata. Świetnie ilustruje to kwestia globalnego ocieplenia. Stany Zjednoczone, stanowiąc cztery procent populacji świata, odpowiadają za ponad jedną trzecią emisji gazów cieplarnianych - ale Amerykanie o tym nie wiedzą. Według lipcowego raportu firmy badawczej Knowledge Networks prawie trzy czwarte uważa, że robią "tyle, ile trzeba, albo więcej, niż trzeba", żeby zmniejszyć emisję, i że nie szkodzą środowisku bardziej niż inne kraje. Pozwoliło to prezydentowi Bushowi bez żadnych wewnętrznych kłopotów odrzucić protokół z Kioto nakładający na Stany Zjednoczone obowiązek zmniejszenia ilości gazów cieplarnianych wydalanych do atmosfery jako szkodliwy dla amerykańskiej gospodarki. Wszystkie pozostałe potęgi uprzemysłowionego świata zaakceptowały porozumienie z Kioto i próbują wcielić je w życie.

Skąd bierze się powszechna ignorancja w jednym z najbogatszych krajów świata, ojczyźnie komputerów, Internetu, energii atomowej i tysięcy innych ważnych odkryć i wynalazków?

Pierwsza teoria - do której zwolenników można zaliczyć znaczną część liberalnych (czyli w europejskim rozumieniu lewicowych) komentatorów amerykańskiego życia społecznego, na przykład Thomasa Friedmana z "New York Timesa" - głosi, że te aberracje to wynik niskiego poziomu amerykańskich szkół publicznych, drogich (ponad pięć tysięcy dolarów na ucznia rocznie) i nieefektywnych. W międzynarodowych badaniach ich uczniowie regularnie osiągają znacznie gorsze wyniki z matematyki, geografii i nauk przyrodniczych od ich europejskich czy azjatyckich kolegów - także z Polski, Węgier czy Iranu. Stany Zjednoczone to jedyny kraj rozwinięty, w którym większość absolwentów szkół średnich potrafi porozumiewać się tylko w jednym języku - rodzimym (co niekoniecznie oznacza angielski). Jak się okazuje, można więc być niezwykle wydajnym pracownikiem i specjalistą w swojej dziedzinie (projektantem komputerowych czipów, bankowcem czy sprzedawcą samochodów), wiedząc bardzo niewiele o wszystkim, co wykracza poza wąską specjalność.
Amerykański system edukacyjny jest znacznie mniej scentralizowany niż na przykład francuski czy polski. Publiczne szkoły w znacznym stopniu utrzymują się z lokalnych podatków, co w praktyce oznacza, że w dzielnicach zamieszkanych przez biednych mają najgorszych nauczycieli i kiepskie wyposażenie. Ta zależność jest tak silna, że poziom okolicznych szkół publicznych - mierzony wynikami w testach - ma bardzo duży wpływ na ceny nieruchomości (warto zapłacić więcej za dom w rejonie dobrej publicznej szkoły, bo nie trzeba będzie wówczas płacić za drogą prywatn&#261. Znakomitą edukację oferują szkoły prywatne, do których według sondażu przeprowadzonego przez konserwatywną Heritage Foundation w 2004 roku aż dwie trzecie Amerykanów chciałoby wysłać swoje dzieci. Jednak chodzi do nich tylko co dziesiąte dziecko, bo tylko najzamożniejszych na nie stać. Szkoły prywatne mają dużą swobodę w kształtowaniu programów. Programy szkół publicznych ustala się na poziomie stanu - są również podstawy programowe. Dlatego w konserwatywnym Kansas uczeń publicznej szkoły może usłyszeć o ewolucji zupełnie co innego niż w liberalnej Kalifornii.

Równie zróżnicowane są uniwersytety. Drogie i bogate prywatne uczelnie ze ścisłej światowej czołówki sąsiadują z biednymi stanowymi uczelniami, których poziom jest katastrofalnie niski. Anglosaski model kształcenia uniwersyteckiego zostawia także znacznie większy wybór zajęć studentowi niż europejski czy azjatycki - do tego stopnia, że na niektórych uniwersytetach można na przykład zostać filologiem klasycznym, nie ucząc się greki.

Uczelnie są także niesłychanie podatne na wahania rynku pracy, co może być dobre dla absolwentów, ale w dłuższej perspektywie może okazać się kłopotliwe dla gospodarki. Kiedy sektor wysokich technologii załamał się w 2001 roku, natychmiast spadła liczba informatyków kształconych przez uczelnie, bo zmniejszyły się zarobki absolwentów. W efekcie amerykańskie uczelnie edukują coraz więcej prawników i specjalistów od marketingu, a coraz mniej inżynierów potrzebnych w przemyśle, bo ci pierwsi mają lepsze finansowe perspektywy. Jeszcze w latach 70. w Stanach Zjednoczonych uczelnie opuszczało więcej inżynierów niż w Europie, dziś to Europejczycy kształcą ich o połowę więcej. Od kilku lat spada także liczba doktoratów, zwłaszcza z nauk technicznych. Według The National Center for Education Statistics jeszcze w 1970 roku amerykańskie uniwersytety kształciły co drugiego naukowca z tytułem doktora na świecie. W 2010 tylko co siódmy zdobędzie tytuł na uczelni w Stanach Zjednoczonych.

Co jest nie tak z Kansas?

Podatność na pseudonaukowe aberracje może mieć także głębsze podłoże. Zwolennikiem takiej teorii jest liberalny publicysta Thomas Frank, autor bestselleru ,Co się dzieje z Kansas? Jak konserwatyści zdobyli serce Ameryki" ("What's the matter with Kansas? How conservatives won the heart of America"). Dla Franka Kansas jest przykładem stanu, w którym wybory powinni wygrywać Demokraci, bo większość mieszkańców stanowią kiepsko opłacani i nisko wykwalifikowani pracownicy, którzy znacznie skorzystaliby na rozbudowie federalnych programów społecznych. Tymczasem Kansas regularnie zachowuje się z punktu widzenia własnych ekonomicznych interesów nieracjonalnie, głosując na Republikanów, którzy obiecują, że te programy zlikwidują, ale są ostentacyjnie wierzący i obyczajowo konserwatywni. Dlaczego? Odpowiedzi można szukać w przeszłości. Już Alexis de Tocqueville, francuski arystokrata i teoretyk polityki, który podróżował po Stanach Zjednoczonych ponad 170 lat temu, zauważył związek między praktycznym podejściem do życia Amerykanów - ich przywiązaniem do produkcji i zdobywania dóbr materialnych - a ich głęboką religijnością. Tocqueville w swoim klasycznym dziele "O demokracji w Ameryce" notował, że Ameryka nie stworzyła własnej szkoły filozoficznej, a każda niepraktyczna wiedza większości jej obywateli wydaje się obca. Ich potrzeby duchowe zaspokaja przy tym żarliwa religijność. "W amerykańskim społeczeństwie spotyka się ludzi o fanatycznej i niemal dzikiej duchowości, których prawie nie ma w Europie" - pisał. Pierwszymi osadnikami w Stanach Zjednoczonych byli protestanccy purytanie, dla których słowo Boże z Biblii - rozumiane literalnie - było fundamentem wiedzy. Ten spadek ciąży na amerykańskich wyborach do dzisiaj.
Towarzyszy mu, również wywodząca się od podbijających kontynent pionierów, niechęć do formalnych autorytetów i państwowej władzy. W demokracji nie ma poglądów lepszych lub gorszych, każdy ma prawo do własnych. "Równość wywodzi się z tego, że każdy pragnie wydawać sądy samemu" - pisał Tocqueville. Zgodnie z tą tradycją zwolennicy płaskiej Ziemi mogą wiedzieć, że postępują wbrew całemu naukowemu establishmentowi. Dlaczego mamy słuchać jajogłowych? Każdy ma przecież prawo do własnego zdania. Więcej, każdy ma prawo do głupoty. Tak rozumiany indywidualizm jest wręcz sankcjonowany przez państwo i jego instytucje prawne. To one zdejmują z przeciętnego człowieka znaczną część odpowiedzialności za własne życie w sprawach małych i dużych, na przykład wymagając (pod sankcją gigantycznych odszkodowa&#324, aby na kubkach z gorącą kawą drukowano ostrzeżenia przed groźbą poparzenia, a na pralkach - że nie należy w nich czyścić ani dzieci, ani kotów.

Dlaczego szerząca się wśród amerykańskiego społeczeństwa ignorancja w zakresie podstawowej wiedzy o świecie musi niepokoić? Ponieważ dla żadnego zakątka świata nie jest obojętne, jaka jest Ameryka i jacy są Amerykanie. Nie możemy liczyć na to, że rządzący będą podejmowali racjonalne decyzje, skoro wybierają ich obywatele, którzy sami uciekają od racjonalności i odpowiedzialności. Cywilizację Ameryki zbudowała odwaga, nauka i demokracja. I wiara. Ale nie głupota.

Janina Karpińska

***

Winny producent -

Choć opowieść o praniu w pralce kota stała się już legendą i trudno zweryfikować jej prawdziwość, Ameryka słynie z traktowania konsumentów jak niebezpiecznych głupków. Wystarczy wziąć do ręki wyprodukowane w USA wino musujące. Tam gdzie w Europie znajdują się folia i druciki osłaniające korek, w Stanach mamy całą historyjkę obrazkową. Konsument dowiaduje się z niej, że podczas otwierania wina korka nie należy kierować w stronę oczu ani celować nim w innych ludzi. Jest też informacja o tym, że nie wolno potrząsać butelką i że korek leci z dużą szybkością. Samo metalowe zabezpieczenie korka też nie przypomina europejskiego szkieletu z drucików - to bezpieczna w użyciu blaszka, którą nie sposób skaleczyć się w palec.

Czy producent wina ma swoich klientów za idiotów? Raczej za groźnych przeciwników. Gdyby zdarzyło się, że w wyniku trafienia winnym pociskiem ktoś doznał poważnego urazu, bez problemu mógłby wygrać w sądzie wielomilionowe odszkodowanie, tłumacząc, że nie miał pojęcia o zagrożeniu. Tymczasem wyrysowaną historyjkę zrozumieją wszyscy, nawet analfabeta, których w USA jest wedle różnych szacunków od 3 do 15 milionów.

Na niektórych stronach 50 % redaktorów się obija, a drugie 50 % ciężko pracuje. Na szczęście u nas jest odwrotnie - www.neogo.pl

thirian

  • Towarzysz
  • ***
  • Rejestracja: 20-02-2004
  • Wiadomości: 196
  • Reputacja: 0
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #1 dnia: Sierpnia 25, 2005, 12:10:47 pm »
Rzeczywiście świetny artykuł - przeczytałem już go dwa razy, żeby niektóre kwestie nie uciekły mi z głowy. Dzięki, Lewik.

Kaxi

  • ZMP-owiec
  • ****
  • Rejestracja: 02-11-2003
  • Wiadomości: 303
  • Reputacja: 0
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #2 dnia: Sierpnia 25, 2005, 13:46:51 pm »
Ale teoria inteligentnego projektu nie jest taka głupia. Jak oglądam filmy przyrodnicze, to niektóre rzeczy są tak niesamowite, że trudno uwierzyć, by sztywne i proste prawa ewolucji, takie jakimi przedstawia się je dziś, mogły doprowadzić do wykształcenia takich organizmów.

Slay

  • Przodownik pracy
  • *****
  • Rejestracja: 23-08-2005
  • Wiadomości: 512
  • Reputacja: 0
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #3 dnia: Sierpnia 25, 2005, 14:02:14 pm »
Ech, Ci Amerykanie.... Mam znajomego który był w Ameryce... dorobił się niezłej kasy, ale nie ma ochoty tam zostawać dłużej... To Jest Kraj bez tradycji, oni nie patrza na powiązania w rodzinie... Znajomych przyjmuja w prograch mieszkań i nie wpuszczają... :/

i kto tu ma najwiekszego gs ??

lewik

  • Człowiek dobrej roboty
  • *****
  • Rejestracja: 02-11-2003
  • Wiadomości: 806
  • Reputacja: 0
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #4 dnia: Sierpnia 25, 2005, 15:19:28 pm »
Cytat: "Kaxi"
Ale teoria inteligentnego projektu nie jest taka głupia. Jak oglądam filmy przyrodnicze, to niektóre rzeczy są tak niesamowite, że trudno uwierzyć, by sztywne i proste prawa ewolucji, takie jakimi przedstawia się je dziś, mogły doprowadzić do wykształcenia takich organizmów.


Przeciwnikom Koperniak tez trudno bylo uwierzyc, ze ziemia jest okragla i kreci sie wokol slonca. Jak widac nadal do niektorych nie dotarlo.

Na niektórych stronach 50 % redaktorów się obija, a drugie 50 % ciężko pracuje. Na szczęście u nas jest odwrotnie - www.neogo.pl

Cosmaty

  • Gość
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #5 dnia: Sierpnia 25, 2005, 19:04:23 pm »
Dobrze, że w ogóle Jankesi dają na oświatę. Strach się bać co by był jakby dawali tyle co nasz rząd.

szafa

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 22-01-2004
  • Wiadomości: 4 286
  • Reputacja: 64
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #6 dnia: Sierpnia 25, 2005, 19:07:36 pm »
tekst mnie rozwalil... jakiez to szczescie, ze mieszkam w Polsce...
Fryty tyty dotknij pyty

Robson

  • Obywatel
  • **
  • Rejestracja: 03-11-2003
  • Wiadomości: 57
  • Reputacja: 0
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #7 dnia: Sierpnia 26, 2005, 11:16:28 am »
Bedziesz dopiero sie cieszyl jak Lepper zostanie prezydentem.
Artykol to tylko wycinek prawdy o glupocie i ignorancji Amerykanow o ktorej wiekszosc Europejczykow juz dawno wie, wiec nie rozumiem po co po raz kolejny to walkowac. Lepiej zaczac na powaznie uswiadamiac Amerykanow, ze ich kraj nie jest wcale rajem (no chyba tylko dla nich samych, Kubanczykow, Meksykanow i Polakow). Niepokojace jest to, ze mimo wszystko ten amerykanizm coraz bardziej przesiaka Europe (a zwlaszcza Polske) o ktorej wiadomo, ze jest najbardziej proamerykanska w Europie/na swiecie? (Wielka Brytania sie nie liczy bo tam za Ameryka jest rzad a nie spoleczenstwo) czego kompletnie nie moge zrozumiec.

Trusio

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 07-12-2003
  • Wiadomości: 2 124
  • Reputacja: 3
  • Dr Trusio
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #8 dnia: Sierpnia 26, 2005, 15:35:40 pm »
Nie wiem tylko, jak miałoby się tłumaczyć idiocie, że jest idotą - czy niebyłby za głupi, żeby to zrozumieć?? :shock: Wybaczcie nieco kretyńskie brzmienie tego pytania, ale z doświadczenia wiem, że debil debilem pozostaje przeważnie do końca życia...  :? Trzeba by więc skupić się na edukacji przyszłych pokoleń, a to z kolei jakoś nie wygląda różowo... :|
GT: Trusio

Havana

  • Tajny współpracownik
  • *****
  • Rejestracja: 19-04-2004
  • Wiadomości: 882
  • Reputacja: 0
  • PSN - Havcio
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #9 dnia: Sierpnia 26, 2005, 19:58:05 pm »
jako ze od ponad 5 miesiecy mam watpliwa przyjemnosc pracowac wsrod tych ludzi, to musze powiedziec ze ameryka tak naprawde nie jest zla.

prawda jest ze nie ma zadnej tradycji, ale czego sie spodziewac po kraju ktory ma troszke ponad 200 lat i tworza go ludzie z calego swiata ?

prawda jest taka ze ci ludzie nie sa glupi - oni sa strasznymi ignorantami, najczesciej zadawane pytania to sa "czy macie kolorowe tv w polsce" lub "czy polska i rumunia to ten sam kraj" albo "czy macie pingwiny?" - i choc sa to glupie pytania wynikajace z ignorancji to maja wiedze i mozliwosci.

nie jest to rowniez kraj rownych szans - jest jeszcze gorzej niz w polsce. juz dawno nie ma tutaj systemu "pucybyta" (zaczynasz od samego dolu i pniesz sie po drabinie do samej gory)

sa tez strasznie ograniczeni w sprawie nauczania, maja strasznie waskie specjalnosci (nie tak jak my w polsce, szeroki zakres wiedzy) i nawet teraz czasami zdarzaja sie przeklamaania w ksiazkach.

i dzieci nie maja szacunku dla swoich rodzicow (widzialem kilka przypadkow, gdzie corka wyzywala swoja matke od dziwek!!)

i choc mimo tych wszytskich wad - wiem tez ze sa narody gorsze (hindusi potrafia zesrac sie pod prysznic, a pozniej pogadac z toba o kosmosie czy filozofii!!!) i niestety sa tez narody lepsze...

i sklepy z grami w stanach naprawde sa zajefajne (EB Games rox) gdzie starsze tytuly kupujesz za 5$, zamawiasz sobie co tyglko ci sie podoba i nie przejmujesz sie niczym


i ostatnio tematem no1 w  usa jest przemoc w grach - sprzedaz GTA:SA wzrosla o jakies 12% przez pokazywanie jet "najbrutalniejszej gry" w tv :]

Trusio

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 07-12-2003
  • Wiadomości: 2 124
  • Reputacja: 3
  • Dr Trusio
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #10 dnia: Sierpnia 26, 2005, 23:10:02 pm »
A właśnie - co do EB Games, to chciałem u nich coś zamówić, ale na liście obsługiwanych krajów nie ma Polski :?  Jest Paragwaj, Arabia Saudyjska, Chiny, Argentyna, Meksyk i wiele innych państw, ale Polski zwyczajnie "ni ma" Sorki za offtopa. :|
GT: Trusio

Nesser

  • Obywatel
  • **
  • Rejestracja: 20-07-2005
  • Wiadomości: 75
  • Reputacja: 0
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #11 dnia: Sierpnia 27, 2005, 21:26:58 pm »
Jedno, co mnie martwi w amerykanach to to,że dladużej części z nich polacy sa mniejszoscia, ktora niewiele znaczy... A u nas amerykańców traktuje się jak wyjątkowe persony z wielkiego swiata...
Miejsce na podrobienie mojego podpisu: _________.

Pan Dzikus

  • Pionier
  • *
  • Rejestracja: 21-05-2005
  • Wiadomości: 1
  • Reputacja: 0
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #12 dnia: Sierpnia 28, 2005, 18:16:25 pm »
Nie rozumiem z czym macie problem.

Jeśli wiara w to, że Ziemia jest płaska/że Bóg stworzył świat itd. jest niekorzystna, to wierzący w to ludzie nie skorzystają. Czyli: dobrze tak idiotom.
Jeśli wiara w to, że Ziemia jest płaska/że Bóg stworzył świat itd. jest korzystna – sami zacznijcie w to wierzyć.
Jeśli jest zaś neutralna, to czym się tu podniecać?

Jestem liberałem i uważam, że każdy może sobie wierzyć w co mu się żywnie podoba i nikomu nic do tego. Zresztą są o wiele gorsze zabobony, jak np. taki, że socjalizm jest sprawiedliwy i prowadzi do rozwoju.

Autorka wychwala pod niebiosa światłą, postępową wiedzę Europejczyków a szydzi z Amerykanów. Sama zaś pisze:

Cytat: "Janina Karpińska"
Aby wstąpić do stowarzyszenia, trzeba jednak angażować się w głoszenie jego poglądów. Sondaże dowodzą, że wielu Amerykanów wierzy w rzeczy całkowicie niezgodne z podstawową naukową wiedzą o świecie, a w tym, co wiedzą, są - delikatnie rzecz ujmując - poważne luki. W 2002 roku sondaż przeprowadzony na zlecenie prestiżowej National Science Foundation ustalił, że 30 procent Amerykanów wierzy w wizyty UFO, połowa nie wie, że Ziemia krąży dookoła Słońca, ile czasu jej to zajmuje (rok - podpowiadamy na wszelki wypadek), uważa, że antybiotyki zabijają wirusy (zabijają bakterie), i sądzi, że ludzie żyli w tych samych czasach co dinozaury (kilkadziesiąt milionów lat później). Równie fatalnie wypada wiedza o geografii - według sondażu National Geographic z 2002 roku tylko co trzeci Amerykanin potrafi znaleźć na mapie Ocean Spokojny, a w czasie wojny prowadzonej przez Stany Zjednoczone w Afganistanie (kiedy była na czołówkach wszystkich gazet i w wieczornych wydaniach wszystkich dzienników) tylko 17 procent było w stanie wskazać, gdzie ten kraj leży. Znaczna część Amerykanów nigdy nie była za granicą - poza Meksykiem czy Kanadą - a większość w ogóle nie ma paszportu.


Skoro więc Europejczycy są tacy światli i wykształceni, to po co wyjaśnia w nawiasach ile zajmuje obieg Ziemi wokół Słońca, co zabijają antybiotyki itd.? Wszak powinni to wiedzieć. Przyznaje w ten sposób, że sama uważa czytelników Przekroju za idiotów. Czemu się zresztą nie dziwię, w końcu Przekrój to lewicowy tygodnik.

Janina Karpińska przytacza wypowiedź Aleksego de Tocqueville:

"W amerykańskim społeczeństwie spotyka się ludzi o fanatycznej i niemal dzikiej duchowości, których prawie nie ma w Europie"

I dodaje swój odautorski komentarz.

"Pierwszymi osadnikami w Stanach Zjednoczonych byli protestanccy purytanie, dla których słowo Boże z Biblii - rozumiane literalnie - było fundamentem wiedzy. Ten spadek ciąży na amerykańskich wyborach do dzisiaj. "

Ciąży? USA są obecnie najpotężniejszym państwem na świecie o najwyższym PKB na głowę mieszkańca. Daj Panie Boże Polsce taki ciężar. Może więc bardziej opłaca się być człowiekiem o fanatycznej i niemal dzikiej duchowości niż światłym libertynem wierzącym w równość, braterstwo i homoseksualizm?

Europejczykom należałoby zadać proste pytanie. Skoro jesteście tacy mądrzy to dlaczego jesteście tacy biedni?

Cytat: "Janina Karpińska"
Nie miejmy złudzeń: przeciętni obywatele innych krajów rozwiniętych też nie są omnibusami. Amerykanie jednak wypadają zdecydowanie najsłabiej - nawet w porównaniu z dużo biedniejszymi sąsiadami. Tylko 15 procent mieszkańców Stanów Zjednoczonych wie, że spalanie węgla, ropy naftowej i gazu ziemnego powoduje globalne ocieplenie - w porównaniu z 17 procentami przeszło 30-krotnie biedniejszych Kubańczyków, którzy często muszą zdobywać wiedzę w barakach pod palmą, a nie w nowoczesnych szkołach wyposażonych we wszystkie zdobycze techniki.


Twierdzenie, że obecny, nieznaczny wzrost temperatury na Ziemi spowodował człowiek to zabobon lewicowych oszołomów. Jeden z dogmatów wiary czerwonych i zielonych pasożytów. Europejscy socjaliści nienawidzą Ameryki i na każdym kroku próbują jej zaszkodzić. Protokół z Kioto to działo wymierzone przeciwko USA mające na celu zmniejszyć konkurencyjność amerykańskiego przemysłu.


Śmiejecie się z Amerykanów podczas gdy sami dajecie nieźle ciała.

Ziemia nie jest okrągła. Okrągły to może być co najwyżej okrąg a nie obiekt trójwymiarowy. Ziemia mogłaby być kulista ale również nie jest kulista. O tym, że kształt Ziemi jest zbliżony do kształtu kuli wiedziano doskonale już w starożytności i nawet obliczono z grubsza promień Ziemi. Ziemia również nie krąży wokół Słońca. Ziemia i Księżyc krążą wokół wspólnego środka ciężkości ziemi i Księżyca, zaś ów wspólny środek ciężkości Ziemi i Księżyca krąży wokół wspólnego środka ciężkości Układu Słonecznego.

No i co, nie wstyd wam?

Jak na początku XXI wieku można hołdować bzdurnym przesądom, że Ziemia jest okrągła, czyli również płaska, śmiejąc się równocześnie z tych co otwarcie twierdzą, że Ziemia jest płaska i na dodatek wierzyć, że Ziemia krąży wokół Słońca?

Z kogo się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie!
Białe jest białe a czerwone - wredne.

Krzych Ayanami

  • Kapitan Żbik
  • *****
  • Rejestracja: 02-11-2004
  • Wiadomości: 1 261
  • Reputacja: 2
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #13 dnia: Sierpnia 28, 2005, 18:53:27 pm »
Wydaje mi się Dzikus, że kompletnie pewnych rzeczy nie rozumiesz, bo cię zwyczajnie nie obchodzą i nie widzisz między nimi związku. Robisz wokół siebie dużo hałasau, tylko po to, żeby było głośno, a nie za bardzo masz co powiedzieć.

Po pierwsze zakonotuj sobie, że między wyznawanym wartościami, a poziomem zamożności nie ma bezpośredniego związku. Amerykanie nie są bogaci dzieki temu, że są religijni - ale dzięki temu, że są pracowici. Że dążą do osiągnięcia sukcesu.

W Europie wygląda to nieco inaczej, ale u nas różne prądy polityczne czy religijne zawsze miały szanse na zdobycie poklasku - z czego często nie wynikało nic dobrego, zaś konsekwencje tego cały czas są odczuwalne.

Jesli chodzi o ocieplenie i protokół z Kioto, to z tego co wiem w pierwszym przypadku nie udało się sprawy ponad wszelką wątpliwość wyjaśnić. To po pierwsze. A po drugie jak to się dzieje, że jakoś inne kraje mogą ustaleń przestrzegać i jakoś się trzymają - a amerykanie twierdzą, ze mają to gdzieś? Korona by im z głowy spadła, jakby dotyczyły jak takie same zasady jak innych? Bo to inni którzy się pilnują mogą na tym tracić i to jest w porządku - ale jak amerykanie mają tego przestrzegać - to jest to cios wymierzony w nich.

Pamiętałbym równiez o tym, że Stany są jednym z niewielu krajów, który nie podpisał przepisu o niestosowaniu min przeciwpiechotnych. To też było wymierzone w nich? Jak jakiś dzieciak zginie, albo wyrwie mu nogi to będzie takie w porządku?

Po za tym wytłumacz jak to się dzieje, że mamy w kalendarzu coś takiego jak rok - skoro twoim zdaniem ziemia absolutnie nie obiega słońca. Bo cokolwiek obiega, to z całą pewnością nie jest to gwiazda.

A jeszcze twierdzenie, że jak coś jest okrągłe czyli również płaskie to ja przepraszam... Zamów może w sklepie stół i zrób z niego kule. Z tego co piszerz jasno wynika, że nie będzie z tego absolutnie żadnego problemu.

xelloss

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 22-12-2004
  • Wiadomości: 1 910
  • Reputacja: 0
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #14 dnia: Sierpnia 28, 2005, 19:13:02 pm »
Oj Krzychu, w tych wszystkich subtelnościach Pan Dzikus ma rację. Poza tym, że nie wiadomo, czy ocieplenie klimatu jest wpływem człowieka, czy czynników naturalnych. Większość naukowców przychyla się do tego, że jest to wpływ człowieka (a na pewno jest spowodowane działalnością człowieka zwiększenie stężenia dwutlenku węgla w atmosferze). No i protokół z Kioto to na pewno nie jest zamach na gospodarkę USA. Poza tym zgadzam się z Dzikusem.

Krzych Ayanami

  • Kapitan Żbik
  • *****
  • Rejestracja: 02-11-2004
  • Wiadomości: 1 261
  • Reputacja: 2
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #15 dnia: Sierpnia 28, 2005, 21:25:15 pm »
Tylko widziz xelloss... Może Dzikus chciał wyrazić swoje racje, ale pobrzekiwanie szabelką, jakie wystawił zupełnie mnie nie przekonuje.

W każdym razie... Mnie też pewne rzeczy jak czytam dziwią. Też nie bardzo kapuje jak można tak do różnych spraw podchodzić. Staje mi przed oczami wstępniak do jednego z numerów "Wiedzy i życia" w którym napisano jak to pewna amerykańska instytucja zwróciła się do nich z prośbą, bo nie mają numerów z lat 1939 do 1945 i czy redakcja łaskawie mogłaby im podesłać brakujące numery... Mam uznać, że jest to najzupełniej normalne?

Do kwestii religijnych można mieć różne podejście. Dopuki ogranicza się to do własnego domu to wszystko jest w porządku. Ale uważam, że w Europie zbyt wiele razy przerabialiśmy duet wiary oraz władzy i podobne zjawiska raczej nie napawają optymizmem...

Po za tym nie rozumiem dlaczego za opinie autorki mają odpowiadać osoby, które jej artykuł czytają? Bo jakoś tak to co napisał Dzikus postrzegam. U niego jeśli w jakimś punkcie zgadzam się z autorką to jestem jakimś głupolem - ale jeśli jest mowa o amerykaninie który pewnych rzeczy nie wie, to wystarczy aby był on osobą wierzącą. I tylko dzięki temu będzie jak najbardziej w porządku, bo wiara może zastąpić rozsądek u osoby za oceanem, ale ten sam rozsądek u nas nie znaczy nic.

No i na koniec. U Dzikusa niemal nie ma przedstawiania swoich racji, to co przebija z jego to w dużym stopniu demagogia - która galopuje, a która jest ślepa i ukierunkowana do nikąd. Bo niestety, jezeli z czyjegoś postu wynika, że ziemia obiega centrum naszego systemu, ale równocześnie jest to napisane tak jakby słońca w ogóle nie było to ja przepraszam - co to ma być?

Robson

  • Obywatel
  • **
  • Rejestracja: 03-11-2003
  • Wiadomości: 57
  • Reputacja: 0
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #16 dnia: Sierpnia 29, 2005, 19:51:02 pm »
Alez Pan Dzikus jest zabawny. Ktos tu wczesniej slusznie zauwazyl, ze jego post to czysta demagogia (smierdzi Lepperem albo Giertychem). Albo Pan Dzikus pisze ze Stanow albo jego marzeniem zycia jest sie tam jak najszybciej przeniesc (i dolaczyc do rzeszy tepakow o wdziecznej nazwie Polonia Amerykanska).

Cytat: "Pan Dzikus"
USA są obecnie najpotężniejszym państwem na świecie o najwyższym PKB na głowę mieszkańca.


Ktore skutecznie zawyza najwieksza liczba milionerow na swiecie - a miliony ludzi bieduja. Jezeli brac pod uwage najmniejsza roznice miedzy klasami to wygrywa pod tym wzgledem chociazby Skandynawia (np Norwegia).
"Najsilniejsze" panstwo na swiecie, ktore napada na slabiutki Afganistan i Irak a boi sie Rosji (Czeczenia ready to R.I.P) i najwiekszego obecnie zagrozenia jakim jest Korea Polnocna i nic w tych sprawach nie robi.

Cytat: "Pan Dzikus"
Europejczykom należałoby zadać proste pytanie. Skoro jesteście tacy mądrzy to dlaczego jesteście tacy biedni?


No co za ignorantem trzeba byc zeby tak uogolniac? Jak mozna porownywac stara, rozwarstwiona Europe do mlodego, skonsolidowanego panstwa?! Amerykanie "dostali" w lapy kawal kontynentu, wyrżneli Indian , zapedzili Czarnych do roboty i zbijaja kokosy (teraz za Czarnych robia min Polacy). W Europie sam wplyw Matki Rosji z przed wieku czuc do dzisiaj.

Cytat: "Pan Dzikus"
Twierdzenie, że obecny, nieznaczny wzrost temperatury na Ziemi spowodował człowiek to zabobon lewicowych oszołomów. Jeden z dogmatów wiary czerwonych i zielonych pasożytów. Europejscy socjaliści nienawidzą Ameryki i na każdym kroku próbują jej zaszkodzić. Protokół z Kioto to działo wymierzone przeciwko USA mające na celu zmniejszyć konkurencyjność amerykańskiego przemysłu.


Typowe myslenie przecietnego amerykanskiego rednecka do ktorego nie docieraja nawet suche fakty/nie chce w to wierzyc bo tak wygodniej. Do dzis wielu Amerykanow jak ich spytac to nie wiedza dlaczego przegrali wojne w Wietnamie (To my w ogole przegralismy? Nie moze byc!).

Cytat: "Pan Dzikus"
Śmiejecie się z Amerykanów podczas gdy sami dajecie nieźle ciała.

Ziemia nie jest okrągła...bla bla bla


Oczywiscie, ze nie jest okragla (np kwestia biegunow) ale takie stwierdzenie jest po prostu przyjete jako ogolne i czepianie sie przez ciebie tej kwestii nie stawia cie na stolku "pana jedynie sluszniewiedzacego" a raczej frustrata, ktory nie majac sie do czego przypieprzyc opisuje jakies naukowe tezy, ktore w tej chwili gowno obchodza przecietnego czytelnika tego forum.
BTW: Patrzac na twoj avatar przez chwile pomyslalem, ze twoj post to po prostu tylko prowokacja, ale w koncu zdecydowalem sie odpowiedziec.

_Music

  • Łajka
  • *****
  • Rejestracja: 07-07-2005
  • Wiadomości: 7 703
  • Reputacja: 0
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #17 dnia: Sierpnia 30, 2005, 01:20:28 am »
Cytuj
To Jest Kraj bez tradycji, oni nie patrza na powiązania w rodzinie... Znajomych przyjmuja w prograch mieszkań i nie wpuszczają... :/


Dziwne rzeczy ci ten znajomy naopowiadał...


Ogólnie to zgadzam się z Krzychem- w większości przynajmniej


Amerykanie sa bardzo gościnni (ojj- zaraz przerobimy salon na sypialnię, tu jest pilocik- czuj się jak u siebie). Pod warunkiem że nie zostajesz u nich na więcej niż 2-3 dni. Wtedy nieoficjalnie zaczyna obowiązywac zasada "Gość w dom, Bóg w dom, ale wyjeżdżajcie już".
Natomiast edukacja jest naprawdę na nieciekawym poziomie- nie jest też prawdą, że amerykanie nie znają ściągania- choć nie na taką skalę jak w Polsce, ale i tak to jest praktykowane.
Mój współlokator był z NY, ale i tak mnie zadziwiło to, że ja lepiej pisałem od niego po ang... mało, dziecko w podstawówce lepiej by już pisało. Widać nie potrzeba "u" i "ó" by robić 6 błędów w 4 wyrazowym zdaniu (!!!).

W ameryce, wszystkich mimo wszystko przepuszczą przez sito szkolne (zero stresu- przynajmniej w porównaniu z Polską, czy Japonią), studiów nie muszą mieć, ale maturę dostaną...  

Btw. Polska edukacja jest na naprawdę światowym poziomie (chodzi głównie o program), więc możemy być naprawdę happy że siedzimy i uczymy się tu, w nadwiślańskim kraju. Amerykańce i Europejczycy z zachodu, mogą nam tylko zazdrościć wiedzy ogólnej (od fizyki, po biologię)

thirian

  • Towarzysz
  • ***
  • Rejestracja: 20-02-2004
  • Wiadomości: 196
  • Reputacja: 0
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #18 dnia: Sierpnia 30, 2005, 09:02:32 am »
Świetny post Robson.

Amerykanie na poważnie twierdzą, że w Wietnamie był REMIS ( :!: ) - znam to z autopsji - po prostu nie dadzą dojść do głosu komuś kto twierdzi inaczej.

Przypomniał mi się tekst piosenki (chyba TLove) o Stanach - ciekawe czy Muniek naprawdę był taki ślepy wdychając ten cały American Dream.

Aha, jak komuś przyjdzie do głowy mieszać mnie z błotem i wypominać że prawdopodobnie nie byłem nawet w USA, to dodam od siebie tylko tyle, że członkowie mojej rodziny mieszkają tam od jakiś 80-ciu lat (a resztę sami sobie dopowiedzcie).

xelloss

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 22-12-2004
  • Wiadomości: 1 910
  • Reputacja: 0
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #19 dnia: Sierpnia 30, 2005, 10:46:55 am »
Cytuj
W ameryce(...) studiów nie muszą mieć, ale maturę dostaną...

No proszę, w Polsce i chyba wszystkich krajach Europy jest tak samo. Ale idiotyzm panuje na tym świecie.
Cytuj
Btw. Polska edukacja jest na naprawdę światowym poziomie (chodzi głównie o program), więc możemy być naprawdę happy że siedzimy i uczymy się tu, w nadwiślańskim kraju. Amerykańce i Europejczycy z zachodu, mogą nam tylko zazdrościć wiedzy ogólnej (od fizyki, po biologię)

W międzynarodowym teście przeprowadzonym w zeszłym roku wśród losowo wybranych uczniów w wieku licealnym, który opierał się na sprawdzeniu podstawowych umiejętności typu czytanie ze zrozumieniem, Polacy uplasowali się na miejscu w trzeciej dzięsiątce. Zaiste, światowa czołówka. W większości rankingów najlepsza polska uczelnia wyższa zajmuje miejsce w drugim tysiącu uczelni wyższych na świecie - też pozytywny wynik. Ta szeroka wiedzas ogólna to też totalny pic na wodę - w tym roku skończyłem definitywnie chemię z oceną dobrą i w zasadzie nic już nie umiem. Z biologii też zapomniałem jakieś 70% faktów, które wbijano mi przez ostatnie dwa lata i jakoś się nie czuję nieszczęśliwy z tego powodu - po co mi wiedza o tym, że w nerce są jakieś torebki Bowmana i pętla Henlego. Większość moich rówieśników ma też problem z banalnymi wręcz (przynajmniej dla mnie) zadaniami z fizyki, więc tez nie ma się co w tym temacie zachwycać. Dwa tygodnie po sprawdzianie na historii z rewolucji francuskiej i wojnie o niepodległość w USA, jak mieliśmy coś z tym związanego na języku polskim, tylko kilka osób w mojej klasie potrafiło skojarzyć datę 14 lipca 1789. Około połowa mojej klasy przy rekrutacji do liceum miało 150 i więcej punktów, więc raczej nie jest to ta głupsza część społeczeństwa.

Nie mówię, że Polacy to idioci, ale zachwyt nad samymi sobą i pogarda dla innych narodów są dla mnie śmieszne.

thirian

  • Towarzysz
  • ***
  • Rejestracja: 20-02-2004
  • Wiadomości: 196
  • Reputacja: 0
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #20 dnia: Sierpnia 30, 2005, 11:22:14 am »
Jestem daleki od nienawiści do jakiegokolwiek narodu, ale zdarza mi się czasem rzucić mięsem - bo ile można słuchać np. że USA chce szerzyć demokrację tam, gdzie "przypadkiem" występują zasoby ropy??? Nie drażni Cię też bufonada w typowo patriotycznych filmach (w Szeregowcu Speilberga tylko Amerykanie lądowali w na plażach Normandii i ponosili straty w ludziach - aha...). A głupie zachowanie nastolatków, którzy naśladują bez zastanowienia amerykańskie mody (MTV  żondzi)???McDonaldyzm kultury - to nam daje Wielki Brat i zidiocenie ludzi. Prawda, że od razu lepiej? Nawet nauczyciele (z tego co widziałem ostatnio w TV) rezygnują z niektórych lektur, bo są za trudne dla obecnej młodzieży (i nie zrozumiałe) - normalnie kopara w dół.

xelloss

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 22-12-2004
  • Wiadomości: 1 910
  • Reputacja: 0
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #21 dnia: Sierpnia 30, 2005, 12:53:01 pm »
Cytuj
Jestem daleki od nienawiści do jakiegokolwiek narodu, ale zdarza mi się czasem rzucić mięsem - bo ile można słuchać np. że USA chce szerzyć demokrację tam, gdzie "przypadkiem" występują zasoby ropy???

Dbanie o własny interes akurat jest normalną sprawą, a zawsze się dodaje do tego jakąś propagandę - zawsze sie znajdą tacy, co to łykną. :wink: Człowiek, który ma chyba najbardziej destrukcyjny wpływ na działalność naszego państwa (Lepper), charakteryzuje się na największego zbawiciela Polski i też 15% Polaków to łyka.

Co do reszty, to chyba masz rację, choć u nas zjawisko też istnieje (choć nie jestem w stanie porównać skali, bo nigdy w USA nie byłem).

W ogóle w niektórych stanach nie można nauczać w szkole teorii Darwina. :mrgreen:

Krzych Ayanami

  • Kapitan Żbik
  • *****
  • Rejestracja: 02-11-2004
  • Wiadomości: 1 261
  • Reputacja: 2
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #22 dnia: Sierpnia 30, 2005, 14:23:42 pm »
Dbanie o własny interes przy pomocy karabinów Xelloss to przynajmniej dla mnie dość wątpliwy sposób...  Jakoś innym krajom wystarcza dyplomacja i pieniądze...

Chociaż do spraw najbardziej rażących należy kompletne rozmijanie się oficjalnie prezentowanej ideologii z prowadzonymi działaniami - z jednej strony gadanie o wolnym rynku, zaś z drugiej dotowanie własnych przedsiębiorstw. Stawianie na pierwszym miejscu demokratycznych przemian  i porządków - oraz utrzymywanie ścisłych kontaktów z krajami, w których na żadną demokrację nie można liczyć...

JimDeGriz

  • Proletariusz
  • *****
  • Rejestracja: 26-11-2003
  • Wiadomości: 413
  • Reputacja: 0
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #23 dnia: Września 02, 2005, 10:44:57 am »
Dobry artykuł szkoda tylko że opisuje to co wiedziałem od dawna . Nie wiem czy wiecie ale hameryka ma 51 stanów a geografii uczą w 7 czy 9 stanach .

To co się teraz dzieje w stanach to i groza i śmiech na sali chodzi mi o Nowy Orlean .

wsciekly_blondyn

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 03-10-2004
  • Wiadomości: 4 054
  • Reputacja: 25
Co się dzieje z Ameryką
« Odpowiedź #24 dnia: Września 11, 2005, 09:00:06 am »
Tak mi sie cos zdaje ,ze ktos tu klamie  8) niedawno wrocil od rodziny ktora mieszka w  San Diego odwiedzilem rozwniez LA i nawiazujac do tej tragedii to rozne opinie sa na temat udzielenia pomocy przez wojsko ,a ktore sa prawdziwe no coz tego nie wiem :?