John Wick: Chapter 3 - ParabellumZakończyłem wczoraj trylogię Baba Yagi i jestem mocno ustatysfakcjonowany. Jeszcze bardziej widać komiksowy charakter postaci, odkrywanie kolejnych kart z tego całego "biznesu", sporo gagów, mnóstwo odniesień do Matrixa (włącznie z tymi najpopularniejszymi). Standardowo film napakowany akcją, John umiejętnie wykorzystujący przy tym otoczenie w walce, jeszcze więcej przeciwników, którzy momentami wybiegają w niezliczonej ilości. Oświetlenie w tej części robi mocno - kolorowy od neonów i skąpany w deszczu Nowy Jork, refleksy światła, czy też stonowane i stłumione oświetlenie w pomieszczeniach, które bardzo umiejętnie zostały dobrane. Ogólnie lokacje na plus.
Na pierwszy raz nie odnotowałem żadnego znaczącego kawałka w soundtracku, który by się rzucał w ucho, no może jeden. Ale ogólnie muzyka na Wickowym poziomie. Przyczepić się mogę jedynie lekko do walk, bo momentami aż za bardzo widać, że ktoś czeka długo na cios, albo specjalnie dodaje impetu i rzuca się na szybę. Poza tym pomysłowość potyczek na zadowalającym poziomie, są mocno brutalne akcenty, są i humorystyczne.
Przed seansem nie oglądałem żadnego trailera i jestem z tego powodu bardzo zadowolony, bo teraz jak je nadrobiłem, to tak naprawdę cały film w nich jest oraz większość postaci. Wiadomo, że Wick to nie jest fabularne objawienie (w sumie krucjata za zabójstwo psa trochę jest
, ale miło samemu zostać zaskoczonym i wyłapywać wszystko na bieżąco na filmie.
Jak ktoś widział jedynkę i dwójkę, siedzi mu ten klimat, to polecam gorąco, bo zabawa jest przednia. Osobiście uwielbiam Johna i przyznam, że chciałoby się więcej