Z racji kutasówy na dworze postanowiłem nie wychodzić dziś z domu i pobawić się nowym Windowsem. Nie chciałem ryzykować swoim komputerem, więc wmówiłem jednej z moich sióstr, że to konieczna aktualizacja i przystąpiłem do dzieła. Przygotowanie bootowalnego usb poszło bardzo gładko (dedykowane narzędzie od MS), ale chwilę po tym pierwszy przypał - wbrew temu co piszą w wielu artykułach nie było u mnie opcji instalacji systemu przy zachowaniu wszystkich ustawień i zainstalowanego oprogramowania. Zamiast tego były dwie: - zachowaj pliki - nic. Wybrałem "zachowaj pliki", po 40 minutach instalacja się wysypała i system cofnął się do wersji 7. Przy drugim podejściu wybrałem "nic" (czysta instalacja) i tu już elegancko się zainstalowało wszystko. W tym miejscu pojawia się kolejny przypał - nie działa żadna appka w Modern UI, po kliknięciu wyświetlał mi się komunikat o zbyt niskiej rozdzielczości komputera (1024x600, a minimum to 1024x768). Po kilku minutach znalazłem jakieś rozwiązanie polegające na zmianie wartości jednego klucza w rejestrze (!) dzięki któremu udało mi się wymusić na karcie rozdzielczość 1024x768. Wszystko zaczęło śmigać, ale jest jedna kiszka, mianowicie 1024x600 to proporcje 16:9, 1024x768 to natomiast 4:3, przez co obraz jest spłaszczony. Nie zauważyłem jakichś większych przyspieszeń w bootowaniu, system sam w sobie działa jakby szybciej. Chrome w wersji Modern UI jest mocno niedopracowany w momentach ściagania za jego pośrednictwem plików. Sklep Microsoftu jest dość pusty jeszcze, brakuje stosownych wersji większości podstawowych dla mnie programów. Poza Modern UI, które póki co można uważać za rozbudowane i rozdmuchane menu start mamy do dyspozycji jeszcze wersję klasyczną windowsa, bliźniaczo podobną do wersji 7.
Tyle na gorąco:
-pewne problemu przy instalacji,
-pewne problemy w obsłudze
-piękny jak sam skur**syn i dosyć szybki.
Z instalacją na swoim komputerze poczekam do pierwszego SP.