Jarocin zajebiście, aczkolwiek formuła festiwalu jest dość dziwna.
Niby pancury i tanie wina, a z drugiej strony gejowski IAMX (słabo) i Animal Collective (cudownie), na którym już prawie nikt nie został (sic!).
Przez całe trzy dni, niezależnie od tego kto grał, dało się usłyszeć skandowane w tłumie "Bad Brains, Bad Brains!".
Aha, Ignite mi się też bardzo podobało, w porządku gość z tego wokalisty ("Polska Węgier dwa bratanki").