Jestem rozczarowany
pogoda. Jest tak cholernie ciepło, tak cholernie mało śniegu, tak mało wiatru, śnieżyc, a i kierowcy jacyś tacy mało agresywni na drodze. Normalnie złapałem depresję. Myślałem, że jak wyruszę dzisiaj w ruch uliczny to wrócę do chałupy ledwo żywy, z odmarzniętymi paluchami, brudny, śmierdzący i będę spał cały dzień. Żadne z moich marzeń się nie spełniło. Z drugiej strony przyjemnie było dać nogom w kość (bez rozgrzewki rzecz jasna) i w takich warunkach droga hamowania wydłuża się z dwukrotnie, ale że ruch spokojny, to nie było sytuacji kryzysowych. Lipa.
Ten filmik z Norwegii już znałem, ale nigdy nie dałem rady obejrzeć więcej niż 10-15 minut na raz.
Byłem w galerii handlowej i kur** mać BOJĘ SIĘ przyszłości. Ludzi tam z milion, wszyscy się rozpychają i w ogóle wyprawy rodzinne. Zamiast do parku to do galerii na dzień cały. Bywam w takich instytucjach coraz rzadziej i każda kolejna wizyta napawa mnie coraz większym lękiem. "Szukam the best of nelly furtado macie jeszcze?" "no pewnie, całe mnóstwo", "macie Arvo Parta?" "nie wiem, kto to?". I dział literatury w mediamarkecie, pociąć się można z żalu.