U mnie ktoś na drodze dużego jeżyka zajebał, aż mu flaki wyszły i "przesunął" go przed moje ogrodzenie. Musiałem słodziaka łopatą zbierać i przełożyć w inne miejsce, w którym komunalka zbiera truchła do późniejszej utylizacji.
Współczuję Master. Mój znajomek miał kiedyś większego klina. Rozjechał przez przypadek podczas cofania samochodem własnego kociaka.