Mi jakoś bardziej pasowało Metro Głuchowskiego, Do światła i W mrok Diakowa. Jeśli chodzi o postapokalipsę.
Gwiazdozbiór psa jest na prawdę dziwnie napisany, ciężko się czyta. Sporo kolokwializmów, przekleństw, krótkie zdania będące ciągiem ciężko składających się w całość myśli...
Klimat książki jak na razie depresyjnie-przygnębiający. No i klimat amerykańskiej wsi, prerii, jakoś średnio do mnie przemawia. Zobaczymy co będzie dalej.
Odniosłem wrażenie, że autor coś brał podczas pisania tej książki.