Dokładnie Kert, zajebiste wspomnienia. Fate of Atlantis całkowicie zaliczyłem bez opisu ale przy takim LeChuck's Revenge poległem gdzieś w połowie. Pamiętasz szukanie solucji (tak, używało się takiego słowa) w Top Secret/Gamblerze?
W seriach Sierry/Westwood tak mocno nie siedziałem, głównie dlatego, że wersje amigowe było mocno ch**owe albo w ogóle nie wychodziły (celowali głównie w PC i MS DOS). SCUMMowskie gry to była inna liga (szczególnie od LucasArts). O serii Space i King`s słyszałem dobre rzeczy, także też polecam.
No i wymieniać można dalej - Grim Fandango czy Kajko i Kokosz
Generalnie, o ile to nie słomiany zapał, to chłopak ma z rok czasu z głowy. Jakby nie było, na pewno warto w te gry zagrać - nawet (a może szczególnie) dziś.
edit
Zapomniałem o jakże zacnych tytułach: Cruise for a Corpse, Curse of Enchantia i Universe. Do niej napisałem kiedyś solucję do jednego z miesięczników, ręcznie, długopisem (w tamtych czasach procesor tekstu i drukarka to był jakiś kosmos, dostępny jedynie dla kolegi, którego tata pracował w wojsku w biurze), na kilkanaście stron A4 - tak, człowiek był jebnięty
.