Błąd. Japońskie gry (nie mówię że wszystkie) przede wszystkim mają kiczowatą prezentacje. Sposób kreacji bohaterów (jak w wielu jRPG i japońskich Slasherach 15 letnie Azjatki w strojach, które bardziej pasują do Hentai niż do poważnej gry)
No i? Ja temu nie przeczę, że jest kicz w wielu japońskich grach. Nie oznacza to jednak, że po drugiej stronie go nie ma, bo jest. Weź sobie odpal choćby WoWa, jeśli o rpg mowa, tam kicz też się wylewa z ekranu. No i czy ktoś płacze/wytyka kogoś palcem z tego powodu? Nie, jest gitara i wielkie fapowanie się grą.
Akurat WoW jest zrobiony cukierkowo i kiczowato, nie twierdzę, że nie jest.
A co do wymienionego, przez Jurasa Batmana... Toż to gra o komiksowym superbohaterze także reprezentant kiczu...
I mała uwaga to, że coś jest kiczowate, nie uważam, że jest to słabe... Kicz to też forma sztuki. Lubię bajki/filmy o superbohaterach i tam kicz mi absolutnie nie przeszkadza, oglądam anime (niektóre) i kicz tam mi też nie przeszkadza, ale nie oszukuje się, że kiczem to nie jest.
Odniosłem się do Crysisa i Dead Space którego wymieniłeś
Nie wspominałem nic o WoWie i Batmanie.
Inna sprawa że antybohaterki z Batmana wyglądają lepiej od tego:
Naprawdę nie widzę żadnego związku między Crysisem czy Dead Space z jakimkolwiek japońskim tytułem.
Nie ,,jakimkolwiek" czyli nie o japońskich dziewczynkach, pokemonach tylko o cyborgach. Wyraźnie jest napisane. Taki Risinng czy Vanquish. Dla wielu zachodnich graczy zbroja w Vanquishu, który dzieje się w przyszłości, jest zła, ale zbroja w Crysisie czy DS już nie. Raiden rozbiający się po mieście jest przegięciem, ale Batmanek czy Asasinek robiący to samo już nie. Raiden ucinający krótkim mieczem łape Rayowi jest nie do strawienia, ale Cole nawalający z palców błyskawicami do ,,wielkiego zła" już tak.
Może inni tak mówią... Ale sama kreacja zbroi z Rising czy Vanquish nie wydają mi się kiczowate... Wręcz są "bardzo zachodnie". No jedynie to co Raiden odpierdalał w MGS4 to był kicz...
I takie sceny jak ta którą pokazałem, odróżniają japońskie gry od zachodnich. Trochę inna prezentacja jest, i chyba nikt mi tu nie zaprzeczy. To tak jak porównywać film Final Fantasy Advent Children do Władcy Pierścieni, tu i tu jest magia, ale trochę inaczej zaprezentowana co nie? We władcy jakoś nikt nie biega po ścianach i nie skacze na kilkaset metrów.