Po całym wieczorze grania pora na kilka refleksji.
Różnica pomiędzy GTA IV a GTA V jest mniej więcej taka jak pomiędzy III a San Andreas czyli ogromna. Pomijając już wielki teren do zwiedzania, gra jest bogata w detale, niesamowicie jak na sandbox filmowa jednocześnie nie tracąc nic z typowego dla GTA klimatu. Humor Rockstar jak najbardziej obecny, a chyba nawet chłopaki są w najlepszej formie ever. Misje są zróżnicowane i nie polegają tylko na schemacie "pojedź, zabij, wróć". Zmiana postaci wypada bardzo fajnie i intuicyjnie.
Fabułę celowo pomijam bo spoljer.
Graficznie tak jak już wcześniej pisałem, cudów nie ma, jednak biorąc pod uwagę wielkość tej gry, to chylę czoła przed programistami.
Co do prowadzenia aut, to dla mnie jeździ się fajniej niż w IV. Może i bardziej arkadowo, ale pasuje to do koncepcji GTA.
tl;dr: Gra generacji.