Łoj nieciekawie, ale nawet jeśli byś osiągnął cel to prawdę mówiąc odpada Tobie najbardziej słuszne zakończenie czyli wyyebanie kalmarów w powietrze.
Nawiązując do tego co napisałeś, wczoraj skończyłem Insanity i rzec muszę, że choć niechętnie to jednak wybrałem zakończenie z AI. Kilka czynników się na to składa. Po pierwsze doprowadziłem do zawarcia pokoju między Quarian'ami i Geth'ami. Po drugie moja próba wychędożenia Jack spaliła na panewce więc nie byłem w związku, a to sprawiało, że perspektywa przeobrażenia w kuźwa bóstwo nie była taka niedorzeczna. Pasterz zawładnął demonami i opiekuje się nami po wygraniu wojny w niebiosach. Mocna rzecz prawda?
Do przejścia Insane stworzyłem istną bestię. Grając infiltratorem zdecydowałem się Saber X + CryoAmmo i następujące moce: AI Hacking oraz Domination. Te dwie ostatnie sprawiały, że czasami zamiast trzyosobowej ekipy po mojej stronie walczyło jeszcze ze trzech kompanów wbrew ich woli. Giwera po prostu zmiatała przeciwników. Głowy pękały jak arbuzy, a zwłoki masakrowałem ze strasznym okrucieństwem. Czasem przydała się też snajperka.
Ściągnąłem również wszystkie dodatki i powiem szczerze, że tak jak nie kupuję nigdy dodatków za pełną cenę, tak tutaj nawet się nie zastanawiałem. Z DLCkami do Mass Effect 2 miałem lekki problem, ale okazało się, że moja skandynawska wersja trylogii ma anglojęzyczną dwójkę więc wystarczyło założyć konto na UK XBL.
Ale abstrahuję od wątku. Przejście całości tak dopakowaną postacią nie jest problemem. Zginąłem może 15 razy przez całe playthrough włączając w to wszystkie dodatki. Dwójka była trochę bardziej wymagająca. I to w zasadzie wszystko do czego mogę się przyczepić. Nawet okazjonalne przyklejanie się do byle czego czy dziwnie pominięte wątki i niewytłumaczalne rozwiązania nie psują zabawy. Mam teraz platyny w dwójce i trójce plus, biorąc pod uwagę, że ostatni achievement w trójce wpadł dziś przed południem, calaka w trylogii. Nie mogę uwierzyć w fakt, że jakakolwiek gra wciągnęła mnie bardziej niż Ninja Gaiden Black. Stawianie jej obok to cały czas górnolotne podejście bo w NGB licznik obróciłem ze dwa razy, ale trylogia zajęła mi z 500 godzin biorąc pod uwagę fakt, że nie grałem tylko w jedynkę na PS3.
Łukasz, musimy się spkinąć na multi w ME3. Jest fajnie.