Ostatnio chodze się uczyć do czytelni na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie, bo nasza czytelnia jest mniejsza niż schowek na miotły. Jakie tam wieśniaki są na UEK'u to szkoda gadać. Wchodzą takie debile do czytelni drąc się jakby wchodzili do obory krowy wygonić na pastwisko, do tego siadaja przy komputerkach i robią pieprzone prezentacje, które mogliby robić w domu czy byle gdzie indziej, bo zupełnie ciszy do tego nie potrzebują, za to i tak drą się cały czas zamiast mówić chociaż szeptem. Oczywiście nawet jak się uwagę zwróci to tacy debile drą się po 3min znowu i zachowują jak totalne wieśniaki. Ja nie wiem, czy ci studenci to jacyś opóźnieni umysłowo i nie wiedzą, że w czytelni się nie rozmawia, a jak już to szeptem? Najlepsze jesst to, że na miejsce jednych najczęściej przyjdą kolejni kretyni, albo jakiś facet z dziewczynką i koniecznie chcą flirtować, a nie uczyć się/czytać książki. Po prostu szlag człowieka trafia i mam ochotę takim burakom mordę obić to może by zamknęli tą japę. Na szczęście jest druga czytelnia w pawilonie obok, w której jest znacznie mniejszy odsetek imbecylów.