Autor Wątek: Podróże kształcą  (Przeczytany 70968 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Leszke

  • PIERESTROJKA
  • *****
  • Rejestracja: 03-11-2008
  • Wiadomości: 16 285
  • Reputacja: 142
  • Piwo jest dowodem na to, ze Bog nas kocha!!!
Odp: Podróże kształcą
« Odpowiedź #280 dnia: Lutego 14, 2023, 20:10:41 pm »
Przygoda to jest, jak swojej baby na wycieczke nie zabierasz, a zdjęcia latają o internetach.

Master_666

  • PIERESTROJKA
  • *****
  • Rejestracja: 24-07-2005
  • Wiadomości: 20 684
  • Reputacja: 194
Odp: Podróże kształcą
« Odpowiedź #281 dnia: Marca 06, 2023, 19:28:07 pm »
Nie bądź zazdrosny.

Sylvan Wielki

  • Gagarin
  • *****
  • Rejestracja: 05-02-2009
  • Wiadomości: 11 652
  • Reputacja: 253
Odp: Podróże kształcą
« Odpowiedź #282 dnia: Kwietnia 14, 2023, 14:38:22 pm »
Niedawno wróciliśmy z Alp. W ubiegłym roku szusowaliśmy sobie w Les Deux Alpes, natomiast w tym roku padło na Serre Chevalier.
Piękna pogoda, znakomite warunki. Z całą pewnością w przyszłym roku wybierzemy się tam ponownie.











Apres-ski.









A wieczorem:







 :grin:

RyoHazuki

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 17-05-2006
  • Wiadomości: 2 874
  • Reputacja: 82
Odp: Podróże kształcą
« Odpowiedź #283 dnia: Kwietnia 29, 2023, 10:21:34 am »
Na ferie udaliśmy się do Francji. Chcieliśmy zwiedzić Alzację, Szampanię, Normandię i kończąc Paryż z...dokładką, aby dzieci nam znowu nie gadały, że tradycyjnie tylko każemy im chodzić (może kiedyś docenią).

Na początek Strasburg. Oszczędzę wszystkim widoku ulubionej budowli UE, która stoi na uboczu przy osiedlu willowym i nikt nie wie gdzie jest. W zamian ładniejszy widok:


Następnie przejazd do pięknego miasteczka Troyes ze wspaniałą zabudową mieszkalną. Chatki mają po 500 lat i nadal służą mieszkańcom/turystom.


Dalej odwiedziliśmy miasteczko o nazwie Epernay. Siedziby tam mają chyba wszystkie najważniejsze firmy produkujące szampany/wina we Francji. Jest Moet, jest Mercier. Jak już jestem przy Mercierze to zwiedziliśmy jego piwnice, w których przechowywane są wina z roczników starych jak świat, a na końcu uraczono nas degustacją. Tutaj część wnętrza:


Szybkie zwiedzanie i przejazd do kolejnego celu podróży. Tym razem miasto Reims z piękną katedrą. Większość katedr w tych regionach jest cudowna. W hotelu powitała nas Polka, więc pogadaliśmy trochę, a następnie ruszyliśmy w miasto:


Kolejny dzień to już plaże północy. Normandia pełną gębą. Mgły do południa i te sprawy. Bunkry z działami skierowanymi w stronę morza. Rozwalone armaty. Tutaj zdjęcie z Omaha, pomnik w wodzie, drugi stoi na plaży:


Po Omaha przejazd w jedno z piękniejszych miejsc jakie można podziwiać we Francji. Miejscowość Etretat z niesamowitymi klifami:




Po całodniowym zwiedzaniu plaż, bunkrów, klifów i pomników, koniec dnia spędziliśmy w Rouen. Kolejna ładna katedra, kolejne piękne budyneczki (tak, jestem fanem takiej architektury):


Następny dzień to mój faworyt i obecnie chyba jedno z najsłynniejszych miejsc we Francji. Coś pięknego. Rano można chodzić po morzu, a im bliżej końca dnia, tym poziom wody coraz wyższy. Mont Saint Michel:


Udało nam się jeszcze - 2 dni prób, bo zamykane albo przerwa - obejrzeć słynną tkaninę z Bayeux. Zdjęć nie można robić, poniżej wejście do budynku. Sama tkanina jest dość długa. Za szklaną gablotą w kształcie litery U. Ciekaowstka, audioprzewodnik jest po polsku, co we Francji nie należy do zbyt powszechnej praktyki.


Na koniec przejazd do Wersalu (piękne sale, pełne cudownych obrazów z niesamowitym i olbrzymim ogrodem) i Paryża:




Jeszcze dla dzieci całodniowe wyjście do Disneylandu i powrót do domu:

« Ostatnia zmiana: Kwietnia 29, 2023, 10:32:40 am wysłana przez RyoHazuki »

3DS Friend Code: 3926-8253-1279
http://backloggery.com/marcinczpl

Sylvan Wielki

  • Gagarin
  • *****
  • Rejestracja: 05-02-2009
  • Wiadomości: 11 652
  • Reputacja: 253
Odp: Podróże kształcą
« Odpowiedź #284 dnia: Października 15, 2023, 21:53:30 pm »


Konnichiwa こんにちは. Pozdrowienia z Japonii.  :grin:

Niedawno wróciliśmy z urlopu, który spędziliśmy w Japonii. Ubiegłoroczną wycieczkę do USA nazwałem wakacjami życia, ale czas spędzony w Kraju Kwitnącej Wiśni okazał się jeszcze lepszy. Generalnie jeżeli ktoś za młodu zachwycał się klimatem takiego klasyka jakim jest "Wejście Smoka", jeśli podobają się komuś widoki, które oferuje seria Yakuza tudzież Ghost of Tsushima, to będzie zachwycony tym co proponuje odwiedzającym kraj samurajów.

Za dnia najlepiej zwiedzać te wszystkie zamki, pagody, świątynie - jest ich ogrom i robią nieprawdopodobne wrażenie. Nocą natomiast miasta to zupełnie inne, niebywałe wręcz doświadczenie. O ile Kyoto w okolicach godziny 20. jest niezwykle spokojne (ale piękne), tak Osaka to już (niemal) Cyberkunk na żywo.




Zamek Nijo, który jest zaliczany do Skarbów Narodowych Japonii. Jest również wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jego kompleks dzielony jest na 3 główne części: honomaru (bazowy krąg obronny), ni-no-maru (drugi krąg) oraz rozliczne, przepiękne ogrody na zewnątrz.
Budowę zamku rozpoczął w roku 1603 Ieyasu Tokugawa. Trwało to ponad dwie dekady i początkowo służył on jemu i jego rodzinie jako rezydencja.
Fantastyczne widoki, piękna pogoda, nic tylko zwiedzać. :roll:



To jakie japońskie miasta są czyste wręcz zdumiewa odwiedzającego. Dość napisać, że przez pierwsze 4 dni w Tokyo dostrzegłem raptem 3 śmieci (woreczek, bilet, maseczkę, przy czym te dwie ostanie rzeczy w idealnym stanie, zatem raczej komuś wypadły, niż na bezczelnego zostały zużyte i wyrzucone). Pierwszego dnia jak z dziewczyną kupiliśmy sobie napój, to 40 min. minęło zanim znaleźliśmy kosz. Tych jest nieprawdopodobnie mało.
Nie ma opcji, że wychodzisz na spacer, mijasz przystanek, sklepy i co rusz jakiś kosz, a mimo to nie uświadczysz tu gum, petów, butelek, puszek ot tak walających się swobodnie to tu, to tam. Zresztą pierwszą palącą osobę spotkaliśmy dopiero w Osace.




Ludzie są tu niesamowicie grzeczni i kulturalni przy tym. Niezwykle życzliwe osoby. Mnie aż głupio było, gdy pracownik recepcji w jednym z hoteli wychodził zza lady, gdy wchodziłem do windy i kłaniał mi się w pas mówiąc "arigato gozaimastsu". Wszędzie panuje ład i porządek. Nawet czekając na pociąg/metro obywatele mają wyznaczone linie, których ściśle się trzymają (kto i w jakim kierunku podąża, gdzie stoi). Przez co płynność tych kolejek jest niesamowita i nikt nikomu nie wchodzi w paradę.




Świątynia Tenryu Shiseizen-ji oraz las bambusowy są miejscami, które wręcz wypada odwiedzić wybierając się do Arashiyamy. Las jest miejscem niezwykle malowniczym, to również jedna z najbardziej znanych atrakcji w Kioto. Jego powierzchnia wynosi 16km kwadratowych, a wysokość bambusów dochodzi tu do 30m. Bambus jest też uznawany za oznakę długowieczności i wytrzymałości.

Natomiast świątynia Tenryu (co można tłumaczyć jako "Swiatynia Niebiańskiego Smoka") została założona ku czci Buddy Gautama w 1339r. Na jej terenie znajdują się groby dwóch japońskich cesarzy (Go-Sagi i Kameyamy). W 1994 roku została została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO, a zaprojektowany w 1343r. ogród klasztorny przetrwał po dziś dzień i wciąż imponuje. :o





Kyoto - to tu znajduje się ogrom obiektów dziedzictwa kulturowego Japonii. Liczne ogrody, 400 chramów shinto, nieprawdopodobne pałace oraz 1600 buddyjskich świątyń. Tu właśnie odwiedziliśmy słynny kompleks świątynny - Kiyomizu-dera.
Usytuowany jest on we wschodniej dzielnicy Higashiyama i według przekazów historycznych "Świątynia Czystej Wody", bowiem taką nosi nazwę, została założona w 788r. a zatem istniała zanim rozpoczęto budowę Kioto. Niepowtarzalna atmosfera.




Zamek Osaka. Wybudowany w 1598r. na miejscu dawnej świątyni Ishiyama Hongan-ji jest zwany Złotym Zamkiem.
Jego pierwszym właścicielem był Hideyoshi Toyatomi, który obok takich postaci jak Nobunaga Oda, Ieyasu Tokugawa jest uznawany za jedną z najważniejszych osób w historii Japonii. Ciężko opisać jak nieprawdopodobne wrażenie robi na żywo.



Podobnie jak zamek Himeji, czyli "Zamek Białej Czapli".





Kobe -  piękne miasto portowe, które zachwyca zarówno za dnia jak i nocą. Jest stolicą prefektury Hyogo, liczy sobie półtora miliona mieszkańców i znajduje się na wyspie Honsiu. Będąc tu zdecydowanie warto zobaczyć nocną panoramę miasta, świątynie Ikuta, ulicę zachodnich rezydencji (Kitano) oraz mający niemal 4km długości most Akashi Kaikyo. Ogród botaniczny z sekcjami tematycznymi, w którym się znajdowaliśmy, to Kobe Nunobiki Herb Garden i zachwyca swoimi widokami. Odwiedzając miasto Kobe wypada spróbować legendarnej wołowiny kobe, niezwykle uznanej, popularnej i szalenie kosztownej - 100g mięsa to wydatek rzędu 150 zł, niemniej warto.





Jeżeli chodzi o jedzenie, to jest: smacznie, zdrowo i rozsądnie cenowo. Jednym z najpopulerniejszych posiłków tu jest onigiri. Kulka ryżowa sprzedawana w różnorakich wariantach (nadzienie). Zjadłem ich kilkanaście i wszystkie bardzo mi smakowały. Praktycznie nie idzie tu spotkać budek z kebabem (dwie widzieliśmy). Fast foodów też nie ma jakoś sporo (w Maku można kupić coś co zowie się Samurai Mac). Japończycy są na ogół szczupli i nie tacy niscy jak zwykło się sądzić. Ja mam nieco ponad 180cm, dziewczyna 173cm i najczęściej Japończycy byli naszego wzrostu. Ubierają się schludnie, są eleganccy.



Gdy byliśmy na urlopie (wrzesień) wówczas warto było zakupić JR Pass i kartę Suica. Dzięki, którym łatwo i szybko (bardzo) można było poruszać się po kraju. Taki N700 Hikaru (Shinkansen) odległość Tokyo - Kyoto (ponad 400 km) robił w około 130 min. Za dwa tygodnie płaciliśmy około 1400zł od osoby. Niestety jego cena od października ma wzrosnąć o 70%. W każdym razie połączenia pomiędzy są niebywale sprawne, szybkie i na ogół na transport czeka się nie dłużnej jak kilka min. Jest tu też od groma taksówek. W takim Kyoto pod wieczór jeździ naprawdę bardzo mało samochodów, a 3/4 z nich to taksówki.



Growo zasadniczo jakikolwiek sklep się nie odwidzi to Nintendo miażdży konkurencję. Czasami na 8 regałów z grami na Słicza przypadają maksymalnie 3 na sprzęt Sony. Rzecz jasna tak z 40% tych gier to takie cuda jak na zdjęciu powyżej. Niestety zieloni nie mają tu growej wyżerki.
Jasne w dużych skalpelach zawsze idzie spotkać Xbąka, niestety gier jest jak na lekarstwo - najlepiej ma się nowa Forza i... Starfield.





Natomiast w wielu niedużych sklepach można tysiące jenów wydać na figurki, mangi, ścieżki dźwiękowe, leciwe gry.




Będąc w Tokyo polecam także odwiedzić Tokyo Skytree. Znajdująca się w dzielnicy Sumida wieża widokowa należy do jednych z najwyższych budynków na świecie. Obejrzeć zachód słońca, a następnie podziwiać panoramę miasta z 450m - kapitalna sprawa.



Jeżeli chodzi o salony gier - jest ich sporo i są imponujące. Zazwyczaj to pięć, czasami siedem pięter. Zasadniczo w każdym salonie jedno piętro poświęcone jest marce Gundam, która jest nieprawdopodobnie popularna w Japonii. Jedna gra to 100 jenów (około 3zł). Możesz grać w trybie dla pojedynczego gracza lub włączyć multi i wówczas ktoś dołącza do potyczki. Na ogół czeka się kilka sek. na to. Mortala w żadnym salonie nie spotkałem, ale Tekken, Virtua, GuiltyGear i ukochany przez graczy SF są ogólnodostępne. Od SSF, poprzez SFA3, aż do SF4 i SFV w wersjach najbogatszych. Ba, nawet można SF The Movie spotkać. A trzeba uczciwie przyznać, że niezależnie od gry, potrafią bardzo, ale to bardzo dobrze grać i niczym niezwykłym jest widok grupy elegancko ubranych facetów, który późnym wieczorem tłuką ha-do-keny, SPoDy i inne EWGFty raz za razem.

Na koniec jeszcze kilka ujęć i to chyba na tyle.





Postaram się wrzucić następnym razem jeszcze nieco zdjęć. Podsumowując - to był cudownie spędzony czas, który zakończyliśmy targami Tokyo Game Show, ale to będzie opisane w odpowiednim temacie.






RyoHazuki

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 17-05-2006
  • Wiadomości: 2 874
  • Reputacja: 82
Odp: Podróże kształcą
« Odpowiedź #285 dnia: Lutego 10, 2024, 18:07:49 pm »
Ferie dobiegły jakiś czas temu końca i pozostały jedynie wspomnienia z rodzinnej wycieczki.

Zaczynamy od wysokości i przykładowego widoku ze 124 piętra. Winda wjeżdża tam w ok. 60 sekund. Burj usytuowany jest przy największej galerii świata, czyli Dubaj Mall (jest tam ogromne akwarium, wodospady i pełnowymiarowe... lodowisko wraz z trybunami).





Przeprawa stateczkiem jak poniżej z jednego brzegu w okolicach starego miasta, na drugi i zakupy na suku.





Zachód słońca nad pustynią (nie tak piękny jak 12 tys. km nad ziemią, ale ma swój urok). Była też sekcja artystyczna z tancerką i gościem, który wyczyniał cuda z ogniem.





A jak zapada zmrok, to przy Burju co 30 minut są pokazy fontanny, wraz z obrazami rzucanymi na cały wieżowiec - wygląda pięknie.




Widok na palmę Jumeirah z wieżowca oraz stacja kolejki Monorail, która jeździ po palmie.




Odwiedziliśmy również Miracle Garden. Wielki ogród z tysiącami przeróżnych kwiatów. Samolot z kwiatów? Proszę bardzo.




W centrum handlowym, bodajże Emirates jest sztuczny stok narciarski czynny cały rok. Widziałem również tor saneczkarski.



Abi Zabi to z kolei niesamowity pałac prezydencki i meczet. Robią wrażenie, przytłaczają swoim rozmachem i bogactwem. Marmury, złoto, złoto, więcej złota i diamentów, kamieni szlachetnych oraz wszystkiego o czym człowiek może pomarzyć. W ZEA wszystko musi być najlepsze, najładniejsze, najdroższe i największe (kiedyś tak było w Ameryce, ale obecnie to szejkowie zastąpili amerykańskie naj). Ostatnie zdjęcie z wieżowca Etihad na kawałek miasta.








Na koniec wycieczka do sąsiedniego Omanu na rejs statkiem po Zatoce Perskiej. Surowość skał i mnogość zatoczek, robią wrażenie.




Zwiedziliśmy niemal całe ZEA, ale nie będę dorzucał jeszcze zdjęć z "sypialni" Dubaju, czyli Szardży czy innych emiratów.
W Dubaju i AZ jest niewiarygodnie czysto. Nie znajdziecie śmieci na ulicy, napisów na ścianach, bezdomnych. Nawet auta jeżdżą czyste. Gdyby mi ktoś położył posiłek na podłodze metra, to bym zjadł - w czystszym nie jechałem, tak samo z ulicami, trawnikami. Dlaczego tak jest? Za wszystko są wysokie kary i mandaty, więc ludzie się pilnują. Szkoda, że takie zasady nie panują w Europie.
Wszędzie mnóstwo zielenie, kwiatów, drzew. Dziwne jak na pustynne miasta. Do każdego krzewu, drzewa, kwiatka dochodzi sieć rur, które zraszają automatycznie, o określonych porach, zieleń. Metro, oczywiście bez kierowcy. Tak będą wyglądać miasta przyszłości.
Niezapomniana przygoda i wspomnienia.
« Ostatnia zmiana: Lutego 10, 2024, 18:13:34 pm wysłana przez RyoHazuki »

3DS Friend Code: 3926-8253-1279
http://backloggery.com/marcinczpl

Leszke

  • PIERESTROJKA
  • *****
  • Rejestracja: 03-11-2008
  • Wiadomości: 16 285
  • Reputacja: 142
  • Piwo jest dowodem na to, ze Bog nas kocha!!!
Odp: Podróże kształcą
« Odpowiedź #286 dnia: Lutego 14, 2024, 21:06:33 pm »
3 swiat? gdzie są łamane prawa kobiet i mniejszosci? nie wspominając o pracowniczych.. :naughty:
zamiast do paryża, berlina, mediolanu, gdzie ludzie sie do siebie uśmiechają :o
Co sie porobiło z tymi wczasowiczami, jeszcze z rok i do komunistycznych chin bedą latać.

Sylvan Wielki

  • Gagarin
  • *****
  • Rejestracja: 05-02-2009
  • Wiadomości: 11 652
  • Reputacja: 253
Odp: Podróże kształcą
« Odpowiedź #287 dnia: Lutego 15, 2024, 14:46:06 pm »
Przepiękne widoki, Szanowny Kolego.  :puppy-eyes: Gdyby nie to, że na Arktykę się wybieramy w tym roku, to kto wie, czy podobny cel nie obralibyśmy.

Korzystając z okazji, pozwolę sobie wrzucić jeszcze swoją relację z TGS.  8) :roll: :dance:

Na targach byliśmy zarówno w sobotę, jak i w niedzielę. Bilety nie były drogie. Ich koszt (dwie osoby), to niespełna 400zł i mowa tu o wersji z tematycznym podkoszulkiem.



Same targi - coś nieprawdopodobnego. Kapitalne, growe doświadczenie. :yes_anim:

Cały ten klimat, ich otoczka, perfekcyjna organizacja... Niebywała sprawa. Na "dzień dobry" przywitał nas ogromny ekran, na którym, spowity płomieniami, Sephiroth spoglądał na zwiedzających, a to wszytko przy akompaniamencie "One-Winged Angel". Rewelacja.

Najnowszy Final był zresztą najbardziej obleganą grą targów. W samej grze do wyboru mieliśmy dwa scenariusze, jednego nie zdradzę z uwagi na potencjalny spoiler, natomiast w drugim standardowa drużyna prowadziła standardową walkę i eksplorację. W grze będą do wyboru dwa tryby rozgrywki.





Po zakończonej sesjo otrzymywało się podziękowania za grę i miły upominek.





Następny do ogrania był Tekken 8. W kolejce stało się niecałe dwadzieścia min. i można było pograć kwadrans (generalnie to w niemal każdą grę był wyznaczony właśnie taki limit czasu). Pan Japończyk w masce podszedł i grzecznie zapytał czy chcę grać na Dual Sense, czy na arcade sticku i dodał, że przeciwnik zaznaczył, że jest początkującym graczem. Cóż, trzaskał EFGF i wavedash aż miło, ale tak jak w temacie zaznaczyłem: Tekken, VF, SF, GuiltyGear, oni potrafią w mordobicia. Bardzo.

Po zakończonej sesji również otrzymywało się upominek.



Zanim zagrało się w Dragon's Dogma II, można było zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie przy smoku. Sama gra jest wspaniała.







Fantastycznie wypadło stanowisko Konami.  8)  Mianowicie w kilka osób wchodziło się do bazy, która była patrolowana przez strażników. Tradycyjnie szukało się żab. Po jakimś czasie włączał się alarm z kultowym motywem z MGS, a przy wyjściu wybieraliśmy opcję pokojową (schować się do kartonu), albo bojową - obsługa prosiła by nie celować w nikogo i nie dawać palec na spust (strażnicy również mieli takie wytyczne).





Na targach nie zabrakło tematycznych sklepów.



Niektórzy wczuwali się w rolę. :grin:



S.T.A.L.K.E.R. 2 również był ogrywany. Niestety tu spory zawód. Kolejka to pięćdziesiąt minut czekania, a sama gra boryka się z licznymi problemami.
Nie sposób odmówić jej klimatu, ma swój urok, ale też zawierała sporo błędów. Graficznie też jest daleko od tego co widzieliśmy na zwiastunie.

Raczej jeszcze długa droga przed ją. Powątpiewam, że produkt uda się należycie dopracować na premierę. Szkoda, bo potencjał jest spory.



Również ogrywaliśmy. Grało się w nią całkiem, całkiem. Jest też miła dla oczu, ale animacja pamięta 2014r. Raczej taki AA w deseń Vampyr. Czyli jest dobrze, ale brakuje szlifów i drewno okrutne.

Reasumując - jak ktoś wybiera się na wakacje do Kraju Kwitnącej Wiśni, to powinien (o ile jest graczem) zahaczyć o Tokyo Game Show. To był fantastycznie spędzony czas. Istna wisienka na torcie cudownego urlopu.  :dance:

Galeria:
























RyoHazuki

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 17-05-2006
  • Wiadomości: 2 874
  • Reputacja: 82
Odp: Podróże kształcą
« Odpowiedź #288 dnia: Lutego 15, 2024, 17:30:17 pm »
3 swiat? gdzie są łamane prawa kobiet i mniejszosci? nie wspominając o pracowniczych.. :naughty:
zamiast do paryża, berlina, mediolanu, gdzie ludzie sie do siebie uśmiechają :o
Co sie porobiło z tymi wczasowiczami, jeszcze z rok i do komunistycznych chin bedą latać.
Po wizytach w wymienionych przez ciebie miastach, to ja nie wiem gdzie jest teraz ten 3 świat.  :lol:
Łamane prawa kobiet i mniejszości? W ZEA to chyba tak średnio. W kraju mieszka 10,5 mln ludzi, z czego 9 to imigranci (głównie Pakistańczycy, Hindusi, Chinoli też sporo). Oczywiście rodowici Emiratczycy mają tam raj na ziemi, darmowa nauka na całym świecie, po studiach na dzień dobry pewna praca i płaca, darmowa opieka medyczna, itd., podczas gdy przybysze zarabiają czasami grosze i za wszystko muszą płacić. Czy to źle? Nie. Nie ma tam bezdomnych i ich namiotów jak w centrum Paryża. Ten kto przyjeżdża musi pracować, bo jak tego nie robi to jest deportowany z kraju. Niech ta nasza "wspaniała" lewacka Europa bierze przykład, to po godzinie 20 nie będą się bać wychodzić na podwórko.
Gdybym miał wybór, to wolałbym zamieszkać w Dubaju na 40 piętrze jakiegoś wieżowca, niż w "postępowej" Europie Zachodniej.

Chiny? Tak, ale tylko w połączeniu z HK i Makau. :)

3DS Friend Code: 3926-8253-1279
http://backloggery.com/marcinczpl

Sylvan Wielki

  • Gagarin
  • *****
  • Rejestracja: 05-02-2009
  • Wiadomości: 11 652
  • Reputacja: 253
Odp: Podróże kształcą
« Odpowiedź #289 dnia: Maja 07, 2024, 11:43:33 am »
Jak co roku - Alpy. Tym razem padło na Val Thorens. Natomiast za kilka miesięcy... Arktyka.
































Sylvan Wielki

  • Gagarin
  • *****
  • Rejestracja: 05-02-2009
  • Wiadomości: 11 652
  • Reputacja: 253
Odp: Podróże kształcą
« Odpowiedź #290 dnia: Września 02, 2024, 14:24:04 pm »
Niebawem lecimy zwiedzać Arktykę, ale zanim zawitamy w chłodne rejony, wybraliśmy się na tygodniową wycieczkę rowerową do słonecznej Italii.

Jezioro Garda, Arco, Cima Presena, Adamello, Ossana, Mezzana, Tonale, Marilleva i tak dalej. Było pięknie. Codziennie kilkadziesiąt kilometrów na rowerze. Piękne widoki, zwiedzanie, smaczne jedzenie, no i popołudniowe cappuccino.  :grin:












































RyoHazuki

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 17-05-2006
  • Wiadomości: 2 874
  • Reputacja: 82
Odp: Podróże kształcą
« Odpowiedź #291 dnia: Września 02, 2024, 19:29:56 pm »
Sylwek dawaj w końcu tę Arktykę. :)

Nad Gardą byliśmy z dobre 10 lat temu, ale wjazd obracaną gondolą na Monte Baldo nadal miło wspominam, pomimo oczekiwania w kolejce, niczym na Kasprowy Wierch. :)
Płynęliście statkiem wycieczkowym po Gardzie? Kursują pomiędzy tymi małymi i malowniczymi miejscowościami. Niektóre z nich są nawet reklamowane, jako miejsca pobytu włoskich gwiazd, hie hie.

W ub. r. kolega z rodziną był nad Como - nie dotarłem tam jeszcze - i ponoć to jeszcze bardziej malownicza okolica niż Garda.

Nim ta Arktyka nadejdzie, to może uda mi się w najbliższym czasie wrzucić zdjęcia z objazdówki po Portugalii i 1 dniu na Gibraltarze (były małpy i krew :)).


3DS Friend Code: 3926-8253-1279
http://backloggery.com/marcinczpl

RyoHazuki

  • Marynarz z Potiomkina
  • *****
  • Rejestracja: 17-05-2006
  • Wiadomości: 2 874
  • Reputacja: 82
Odp: Podróże kształcą
« Odpowiedź #292 dnia: Września 07, 2024, 15:41:44 pm »
Kilka tygodni już minęło od powrotu z wakacji, a ja wróciłem do nudnej rzeczywistości.
Aby powspominać i przypomnieć sobie niektóre miejscówki, wrzucam subiektywnie najciekawsze zdjęcia z objazdówki po Portugalii i wycieczce na Gibraltar. Oczywiście to tylko część miejsc, które zwiedziliśmy, ale nie będę jeszcze bardziej obciążał wszystkim łącz. Byliśmy jeszcze m.in. w Monto Gordo, Obidos, Sintrze, zamku w Tomar, czyli zakonie templariuszy czy zakonie cystersów.

Zacznę, jak to się zwykło mawiać, od końca Europy, czyli Cabo da Roca - najdalej wysuniętego punktu na zachód naszego kontynentu. Wieje tam niemiłosiernie, a i temperatura znacznie niższa niż kawałek dalej, w głąb lądu. Ponoć są tutaj największe fale na świecie, dochodzące do 30 m.


A skoro już przy klifach jestem, to jeszcze jeden widok, ale z samego południa Portugalii, rejonu Algarve. Podobało mi się na równo lub nawet bardziej, niż na północy Francji w miejscowości Fecamp, gdzie są równie imponujące klify.
Gdyby nie fakt, że staram się nie jeździć dwa razy w to samo miejsce (szkoda na to czasu i życia), to zapewne dla samego popływania w tym miejscu, bym tam wrócił. Może na emeryturze.


Teraz coś zabawnego. Przed podróżą do tego kraju, nie miałem pojęcia o istnieniu takiej mieściny jak Aveiro. Duży błąd, bo to taka portugalska Wenecja. Są kanały, są "gondole", które zabierają z 20 osób rownocześnie na pokład i są piloci, hie hie. Bardzo przyjemna przejażdżka.



Fatima. Ogromny plac i imponujący nowoczesny kościół, ale nie ten ze zdjęcia.


Przejdę do trochę większych miast. Na początek Guimares z pięknie prezentującym się otoczeniem kościoła (niestety ktoś wsadził te motyle).


Braga znana jako miasto trzydziestu kościołów, ale ja upodobałem sobie coś innego. Zrobiło to na mnie chyba największe wrażenie, podczas wizyty w tym kraju. Schody prowadzące do jednego z kościołów. Jakie to schody? To dzieło sztuki barokowej.



Drugie największe miasto Portugalii, Porto. Znane z ...porto. Byliśmy na degustacji, a nawet przywieźliśmy parę butelek. Będzie co robić w długie zimowe wieczory. Wracając do widoczków z tego miasta. Dworzec kolejowy na początek, dość niezwykły widok wnętrz.


Tego mostu nie trzeba nikomu przedstawiać. Symbol Porto znany z pocztówek i nie tylko. Po lewej stronie jeszcze miasto Porto, a po prawej inne miasteczko, z dziesiątkami producentów wina porto.


A to nie sklep z zabawkami, a sardynkami. Dwukondygnacyjny przybytek, gdzie kupimy tylko i wyłącznie te puszkowane ryby.


Lizbona. Miasto na 7 wzgózach - ktoś się tu chyba za bardzo na Włochy zapatrzył, ale nic to. Co tutaj znanego? Trochę jest. Most jak Golden Gate w San Francisco, koło niego figura Jezusa jak w Rio, piękna katedra, a do tego fantastyczny pomnik upamiętniający wybitnych portugalskich żeglarzy oraz wieża betlejemska i największy? symbol Lizbony - tramwaje. Byliśmy też na wieczorku fado, ale stwierdziliśmy, że flamenco jednak lepsze.






Na koniec Gibraltar. Dla Polaków miejsce szczególne.
Powitanie z tym krajem jest jednak dość rozrywkowe. Aby wejść do tego państewka to należy przejść przez pas startowy dla samolotów.


Jak ktoś nie był na wyspach, to po wizycie na Gibraltarze i słynnej fish & chips już tak nie może stwierdzić.


Wyspy na całego.


Pomnik generała. Śmigło z nieszczęsnego samolotu.


Gibraltar, to też jedyne państwo w Europie, gdzie małpiszony - makaki biegają na wolności. Brytole dbają o nie dość mocno, bo według legendy kiedy na Gibraltarze nie zostanie żaden makak, to Brytyjczycy stracą Gibraltar.


Jaskinia św. Michała. Nie da się ukryć, wygląda rzeczywiście jak anioł.


Na sam koniec widok na Afrykę z Gibraltaru. Dokładnie Maroko. Dystans to ok. 18 km. Niestety widoczność była marna, ale zarysy widać. To też cel mojej kolejnej, zimowej podróży.
« Ostatnia zmiana: Września 07, 2024, 15:51:28 pm wysłana przez RyoHazuki »

3DS Friend Code: 3926-8253-1279
http://backloggery.com/marcinczpl

Sylvan Wielki

  • Gagarin
  • *****
  • Rejestracja: 05-02-2009
  • Wiadomości: 11 652
  • Reputacja: 253
Odp: Podróże kształcą
« Odpowiedź #293 dnia: Października 27, 2024, 17:46:26 pm »
No dobrze. Powiem wam, że Norwegia oferuje TAKIE widoki, że po powrocie aż chciałem włączyć Death Stranding bądź Asasyna Valhalle:roll: Jest pięknie, a kąpiel w oceanie arktycznym, przeprawa przez lodowiec, czy widok wielorybów z odległości kilkudziesięciu metrów - wspaniała sprawa.  :oops:

Pierwszy tydzień spędziliśmy w nieco cieplejszych klimatach. Mieliśmy wynajęte auto, którym zrobiliśmy 1400 km. Chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej i tak też się stało. Odwiedziliśmy między innymi Voss, które uznawane jest za norweską stolicę sportów ekstremalnych i gdzie odbywa się Extreme Sport Week (jeden z największych festiwali sportowych na świecie). Cały jeden dzień poświęciliśmy na zwiedzanie Domu Gigantów, czyli najwyższe góry Skandynawii. Park Narodowy Jotunheimen jest nieprawdopodobny, a możliwość pogrania w takich warunkach w Skyrim - coś pięknego. 



































Po tygodniu polecieliśmy na Svalbard, a dokładnie do miasta Longyearbyen. Jest to nieduża miejscowość (raptem 2tys. mieszkańców i... 3 tys. niedźwiedzi polarnych w okolicy), która przez kolejne dni była naszą bazą wypadową. Zasadniczo co dzień można tu wykupić inną aktywność - zazwyczaj są to kilkugodzinne wyprawy, można też nabyć pakiet kilkudniowy. Atrakcji jest sporo. Kajakiem po arktycznych wodach, rejs statkiem z podziwianiem morsów oraz wielorybów, a także wyprawa po jednym z lodowców. Co dzień kupowaliśmy inną atrakcję. Ich cena to koszt rzędu 800 zł wzwyż. Jest to na ogół spowodowane tym, że zawsze idzie z tobą uzbrojony przewodnik, bowiem poza granicami miasta nie można poruszać się samemu, jeżeli nie jest się uzbrojonym. Warto również zwiedzić lodowiec Foxfonna, który znajduje się 8 kilometrów od miasta Longyearbyen.



























Na Svalbardzie tanio nie jest. Burger z frytkami w przeliczeniu na złotówki 130zł. Małe piwo w puszcze 40zł.



Reasumując - wspaniałe wakacje.  :yes_anim: :puppy-eyes: :dance: :cool: