Szkoda tracić jedną z najlepszych gier generacji.
W sumie mógłbym wymieniać długo dlaczego mi się nie podoba
Napisz. Najlepiej w punktach. Z ciekawością poczytam, co z pozycji fana starych Castelvanii jest nie tak z gierką Mercury Steam. Osobiście czytałem niby o zubożeniu walki (cóż takiego rozbudowanego było w edycjach 2d, że można to przedkładać nad C:LoS), elementów zręcznościowych, zagadek, czy też głównego zarzutu, jakim jest umiejscowienie akcji - zamek, mięsiowo wampirzej serii to dopiero ostatnie rozdziały gry. Z większością się nie zgadzam, tak jak Twoim stwierdzeniem o braku charakteru (chyba, że masz na myśli podejście do gameplay'u i qte, jednak Castlevania nigdy nie była specjalnie wyróżniająca się pod tym względem), no i to gierka raczej z gatunku action-adventure, a nie slasher stricte. Wiele rzeczy dobrze zagrało w C:LoS na tyle, że to jedna z moich najmilszych chwil przy konsoli obecnej generacji (GOW 3 nie zrobił takiego wrażenia, odnosząc się do całokształtu).
Okej, tak więc zaczynamy.
1. Art style
Okej, wszystko jest ładnie narysowane, ale niekoniecznie to wszystko do siebie pasuje. Chociażby to, że ponieważ gra powstawała w Hiszpanii, musieli wrzucić coś od siebie, a padło na fauna, który pasuje do gry jak pięść do nosa. Nie było potrzeby zmiany, zwłaszcza, że we wcześniejszej części art style zmienił się diametralnie, zachowując przy tym balans między stylem japońskim, a zachodnim.
2. Muzyka
Jest niby bardziej poważnie, ale gra straciła sporo swojego charakteru. Po ukończeniu gry zapamiętałem tylko jeden motyw, i to w dodatku ten, który pochodzi z pierwszej Castlevanii. Wszystko brzmi jak soundtrack do jakiegoś randomowego klona Lord of Rings, tymczasem wcześniej mieliśmy bardzo zróżnicowany OST, zawierający utwory zarówno klasyczne, jak i nawet jazzowe, oczywiście w granicach rozsądku (chyba najlepszym przykładem jest niedościgniony SOTN).
3. Sekcje platformowe i kamera
Jako że jestem fanem platformówek, to na prawdę trzeba było się postarać, żeby skopać ten element. Ponieważ poziom trudności nie jest zbyt wysoki, częściej ginąłem przez statyczną kamerę i niejasne dla mnie sekcje platformowe, niż na przykład w walkach z bossami. Gra pod tym względem jest bardzo niespójna, bo często nie jest jasne, czy w danym miejscu można wpaść w przepaść.
A kamera w tym nie pomaga, koncentruje się na tym, żeby wszystko wyglądało maksymalnie efekciarsko. I faktycznie, grafika jest ładna, ale za cenę płynności (średnio jakieś 20fpsów, co w grze akcji może mocno wkurzyć).
4. Fabuła
Fabuła nigdy nie była mocną stroną serii, ale też twórcy nie traktowali jej specjalnie poważnie (bo czy można poważnie traktować historię o wampirach?). Tutaj brakuje mi dystansu do siebie i powoduje to efekt odwrotny od zamierzonego. Gra próbuje udawać, że fabuła jest śmiertelnie poważna, ale tak nie jest, jest płytka, banalna i można by ją było streścić w kilku zdaniach (jedyne co mi się podobało, to twist na końcu, ale przez pierwszych kilkanaście godzin nie dzieje się zupełnie nic wartego uwagi pod względem fabularnym).
5. Backtracking
W każdej Metroidvanii backtracking występował i nie przeszkadzało to zupełnie. Mieliśmy system teleportacji, tak więc w dowolnym momencie można było się wybrać w dowolne miejsce. Różnica jest taka, że tutaj nie możemy się szybko przemieszczać. Gra zawiera wiele nudnych sekcji które trzeba przejść aby dotrzeć do miejsc wcześniej niedostępnych. Zważywszy, że gra jest naprawdę długa, po prostu nie chce mi się przechodzić leveli raz jeszcze, żeby zebrać jakiś przedmiot. Moim zdaniem jest to jedna z najbardziej perfidnych prób przedłużenia czasu gry jak najmniejszym kosztem.
6. Copypasty
Nie ma co się oszukiwać, gameplay opiera się w 90% na rozwiązaniach z innych gier. Walka trąci GoWem, sekcje platformowe PoPem, a kilku bossów jest żywcem wyjętych z SotC'a. Kiedyś to może i było fajne, ale teraz jest już totalnie oklepane i nudne. Zero zaskoczenia. W dodatku wiele akcji wykonuje się tym samym przyciskiem, chociażby zamiast "dokończyć" przeciwnika, Gabiriel próbuje przestawić jakiś przełącznik. Niby drobiazg, ale po n-tym razie denerwuje niemiłosiernie.
7. Zróżnicowanie przeciwników
W poprzednich częściach mieliśmy bardzo rozbudowany bestiariusz, zawierający grubo ponad setkę rodzajów przeciwników (przykładowo w Order of Ecclesia jest ich 121), z których każdy ma jakąś podatność na określone ataki i wymaga specjalnej taktyki. Tutaj mamy ich znacznie mniej (dokładnie 29) i większość z nich można pokonać w ten sam sposób.