Racja chłopaki. U nas też tak jest, że kupisz działkę i postawisz chałupę za sporo mniejsze pieniądze na jakimś wypizdowie, niż w okolicach miasta. Smuteczek jeszcze większy.
Spotkałem kiedyś typa w knajpie (wiek ok. 30-35 lat), który mieszka w stanie Illinois (przyleciał do Europy "pozwiedzać", a przez polonię nasłuchał się o Krakowie) i jak naopowiadał o swoim standardzie życia (zakładając, że to nie kit), to u nas myślę, że większość musi się srogo nazapierdalać, żeby go osiągnąć w wieku ok. 50 lat.
Co najciekawsze, Polak pracujący na czarno w Stanach (roboty w fabryce, przy budowach - fizyczni, sprzątaczki, szorowanie podłóg na kolanach) potrafili zarobić niby gówniane na USA standardy pieniądze, a jednak w Polsce za to całe pokolenie ich dzieciaków było ustawione (nieruchomości, kapitał, etc.). Nie dziwię się więc ani trochę zjawisku "lansu" i udawania wielkich panów w trakcie odwiedzin w rodzinnym kraju. Każdy, kto wyrwał się z wiecznego oszczędzania chciałby choć przez chwilę poczuć się, jak panisko.
na reddicie wypowiadal się typ który zarabia 20000$ rocznie, a jest bezdomnym dozorcą, który po znajomości śpi na zakrystii w kościele bo za taką kasę w NYC na więcej sobie nie pozwolisz.
Ale mial dostep do neta...
20 tys rocznie = 1666 miesiecznie
Za 1600 zl miesiecznie tez ciezko sie utrzymac w Wawie. Nie mowie, ze bedzie sie bezdomnym, ale zeby moc cos odlozyc, to raczej bez samochodu w wynajetym pokoju za 500 zl. :- )
No ale Svon, jeśli Becet nie kituje i własny, ładny domek za 50k $, to gdzie my kur** żyjemy, że za pierdolnik na szczotki aka kawalerkę trzeba dać min. >100k pln w względnym miejscu (nie piszę o dużych miastach, bo to już by była przesada
).