http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=53087Na ochronę [książek] wydano 10 mln funtów, dzięki temu ciężarówki z tomami Harry'ego Pottera będą śledzone przez specjalny system satelitarny, a palety z książkami mają być strzeżone przez systemy alarmowe.
Ale jedna z nielicznych osób, które miały dostęp do egzemplarzy książki, sfotografowała każdą jej stronę i całość udostępniła w internecie.
Nie wiem teraz, czy się śmiać z samego idiotyzmu wydawania 10 mln funtów na ochronę treści
głupiego czytadła*, czy też z faktu, że nawet 10 mln funtów, specjalny system satelitarny oraz systemy alarmowe nie zabezpieczyły książek przed jedną bezbronną osoba, która umieściła książkę w Internecie; co oczywiście sugeruje, że te wszystkie systemy zabezpieczeń i tak były niepotrzebne, bo jakoś książka się przedostała do sieci; oraz już nie są potrzebne, bo kto będzie chciał, i tak odkryję tą olbrzymią tajemnicę przed premierą.
EDIT:
No i jeszcze jeden paradoks. Ile osób, zainteresowanych ewentualnym przedpremierowym przeczytaniem książki wiedziało do tej pory o tym wycieku, a ile się dowiedziało dopiero z dzienników, wiadomości i serwisów informacyjnych i dopiero teraz zacznie szukać książki w sieci?
Głupota ludzka nie zna granic.
*żeby przypadkiem nikt się nie obraził; czytałem wszystkie tomy HP i uważam, że książka jest fajna, prosta przyjemnie się ją czyta i wciąga. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to wciąż głupie czytadło, które kreuje się na Bóg-wie-co a z jego treści robi tajemnice państwową
.