Lekcja polskiego, Boże jak to dobrze że sie nie zerwałem!!!!! To była najśmieszniejsza lekcja w moim życiu, było tylko 10 osób, więc babka powiedziała że nie zrobi normalnej lekcji tylko lekcje która i tak miał się pojawić, a temat tej lekcji to "wulgaryzmy".
Na początek pytała się nas jakich wulgaryzmów używamy , co chwila leciały jakieś ku*wy, ch*je, sk*rwysyny, chol*ry i inne, potem kazała nam napisać wulgaryzmy na kartce. Zebrała te kartki i potem czytała jakieś słowo np du*a i mieliśmy dać jakieś kulturalne synonimy czyli np pośladki, itp.
Schodki zaczęły się przy za*ebiście i popularnej ku*wie bo one mają dość dużo znaczeń.
W trakcie wymyślania babka mówi: wyobraźcie sobie że ja teraz wchodzę i mówię: K*ura ale zajeb*ste wypracowania wam wyszły.
Zapytała nas np jak można powiedzieć elegancko kupa, kibel itp
Dobre też było jak zapytała nas: Co znaczy wyrażenie ch*j ci w du*ę?
Najfajniejsze jest że nie była to ostatnia lekcja o takim temacie.