Fakt. Ale może spodziewał się lania wody i bezcelowego rozkminiania na filozofii (no offence, set, po prostu mówię, czego się pewnie spodziewał
)
Z Metafizyki wypływa coś takiego, że im coś bardziej ogólne i bezużyteczne, tym lepiej. Filozofia jest dlatego najlepsza. Nie dotyczy niczego i jest totalnie bezużyteczna - coś doskonałego.
No właśnie nie wiem, czy z rozkminiania czy krzesło jest mną samym nie wyjdą jakieś niepokojące rzeczy. I nie wiem też czy chcę zostać skopany przez filozofię.
E no ogólnie chodzi czy potrafisz spojrzeć na krzesło w inny sposób niż te zdrowo rozsądkowe robole itp.
W każdym razie są dwa plusy tego wyboru. Po pierwsze, będę mógł być mądry niczym Ramzes z "E=mc2". A poza tym na to samo zapisała się pewna głupia suka, którą będę mógł jechać i wyczyniać różne podśmiechujki.
Akurat emc2 zasysa i aż się gotuje we mnie jak widzę ten film, no ale cóż - btw. nie będziesz mądry od samego bycia na filozofii. No, ale to chyba wiadomo.
Na filozofii nie lubimy socjologów, psychologów, politologów i prawników.
No tak, ale dlaczego właściwie coś bezużytecznego ma być czymś doskonałym?? Może się dowiem za niedługo...
To, że potrafię spojrzeć na krzesło w zupełnie inny sposób, to pewne, po prostu boję się ewentualnych wniosków (a jak zastosuję jakiegoś wspomagacza, to już w ogóle).
E=mc2 zasysał straszliwie, ale nic to.
No właśnie - cóż więc czyni mądrym?...
W każdym razie pewnie wszyscy będą srać malinami, gdy od niechcenia będę w towarzychu rzucał: "mam filozofię..."

Ej, a dlaczego ich nie lubicie?

Ta a propos, to mam kumpla, który teraz jest na drugim roku filozofii, a który nie zaczyna z niej robić nic, dopóki sobie czegoś nie skręci i nie zapali
