Ok, już rozumiem ten drugi punkt widzenia. Ale nie chcę wdawać się w polemikę.
Co do tematu religii. Sam nie jestem wierzący, ale tylko w kościół. To przez doświadczenia z księdzami ( czy jak to się odmienia). Na jakich ja skur..synów trafiałem to głowa mała. Dlatego moja głowa nie pojmie nigdy jak taka osoba może być sługą kogoś idealnego. Na tacę z chęcią bym napluł, a ksiądz który chce w łapę żeby dostać miejsce na cmentarzu to w ryj od razu dostanie. Kiedy taka sytuacja się zdarzyła byłem za mały ale wszystko przede mną.
Co najśmieszniejsze moja dziewczyna chodzi z mamą do kościoła, praktykują swoją wiarę ( jak to się modnie ostatnio mówi), dają na tacę itd. Szanuję to, póki one szanują moje wypinanie się na kościół. Gdy zmarł mi brat, moja mama przeczytała Biblię i nigdzie nie było napisane, że trzeba chodzić do kościoła, że trzeba dawać na tacę i inne pierdolenie. Boga domem jest nasze serce i jeśli chcemy to modlimy się nawet na przystanku wśród zapoconych ludzi. Wiadomo znajdzie się jeden ksiądz na tysiąc z powołania, ale to nie zmienia faktu, że kościół jest nastawiony na zysk jak każda inna instytucja.
Co do jedzenia zwierząt. Cóż myślę, że to też przemyślał. Przecież gdyby wszystkie zwierzęta były roślinożerne to nie starczyłoby lądu żeby nas wszystkich pomieścić. Bóg (jesli istnieje)po prostu nie przemyślał zwierząt hodowlanych na szeroką skalę.
Nie mam nic do prawdziwych wegetarian, ale śmieszą mnie Ci, którzy się tym chwalą, jednocześnie nosząc skórzane paski, portfele itp.