a ci co nie mają zawsze mogą jeszcze liczyć na poduszki powietrzne.
IMO skuteczność działania poduszek powietrznych nierozerwalnie wiąże się z zapięciem pasów. Poduszka powietrzna ma chronić głowę przed urazami w momencie, kiedy ciało jest dociśnięte pasami do fotela. Gdy nie masz blokady ciała, to możesz trafić w poduszkę klatką piersiową i nie dość, że nie ochroni głowy (bo ona leci na szybę), to jeszcze połamie Ci żebra, doprowadzając do urazów wewnętrznych.
Cała dyskusja o zasadności korzystania z pasów (niezależnie od sytuacji i lokalizacji) po prostu mnie poraża.
Coś, co zawsze uważałem za odruch bezwarunkowy (po 10 latach jazdy myślę, że można go sobie spokojnie wyrobić) i podstawową czynność zaraz obok odpalenia silnika, do tego znacznie zwiększający bezpieczeństwo i przeżywalność wypadków, nie sądziłem że będzie przedmiotem takich elaboratów na min. dwie strony tematu. Jest to czynność na tyle niezajmująca, że posty BoBaNa jawią mi się przykładem: "nie chce mi się oddychać, jak siedzę na luzie, bo nabieranie powietrza na te kilka wdechów mnie wkur**a". Gadanie o oczywistości.
Argument zasadności niezapinania pasów w obszarach o potencjalnie niskiej do rozwinięcia prędkości ma bardzo słabe podstawy, opierające się tylko na wygodzie. Znam osobiście przykład kolegi, w którego ktoś przyje**ł na osiedlowej drodze i uwaga: sekundę wcześniej wsiadł do samochodu po wyjściu ze sklepu i nie miał zapiętych pasów. Skutki: drutowana szczęka i uraz kręgosłupa w odcinku szyjnym od odrzutu. W Krynicy też kiedyś wpadłem w poślizg (przy małej prędkości w podróży po tzw. "pierdoły do sklepu") i przywaliłem w murek kamienny. Pasażer wyniósł z wypadku tylko siną pręgę na klatce piersiowej od pasów, a zapewne skończyłby z głową w szybie. Forumowicze na pewno mogą takie przykłady mnożyć. Tak więc zakładanie, że w takich sytuacjach i na drogach osiedlowych/parkingach nic nie może się stać jest przejawem skrajnej nieodpowiedzialności.
Do tego spróbujcie na egzaminie na prawo jazdy nie zapiąć pasów na placu manewrowym, gdzie prędkości rozwijane to max 20 km/h. Nie po to kur** tłuką do głowy na kursie i potem z tego uwalają, żeby taki BoBaN napisał: "a po ch** mam zapinać, jak wg mojej oceny nie jest niebezpiecznie". Jedyny problem z zapinaniem można mieć z powodu fizjonomii (więc albo jesteś grubą świnią albo kobietą w zaawansowanej ciąży, która kierować samochodem nie powinna). Obyś BoBaN potem nie płakał, że ubezpieczyciel nie chce Ci wypłacić odszkodowania za urazy, jak będziesz miał wypadek (czego oczywiście nie życzę), bo jechałeś niezapięty.