Pierwsze: do Opola nawet nie składam, bo chce z tej dziury wyjechać za wszelką cenę.
Po drugie: 3 lipca o 3 w nocy wróciłem z wakacji w Sopocie. Przespałem sie kilka godzin, po czym kompletnie na wariackich papierach zacząłem wypełniac wszystkie drugi i załatwiac formalności. Ot, chciałem się wybrać z kumplami, bo akurat jechali, nie chciało mi sie potem jechać samemu. Zapisałem się na AE, na UJ nie zdążyłem, wiec pomyslałem, ze wysle dzisiaj wszystko i bedzie spoko. Niestety z pewnych przyczyn nie udało mi sie (mniejsza z tym), a nie ufam na tyle poczcie polskiej, zeby prawie na ostatnią chwile coś im zlecać. A nuż zjebią sprawe i dostarczą za późno - wcale by mnie to zreszta nie zdziwiło, nasza poczta ma wyjatkowy talent do dawania dupy w szybkim dostarczaniu przesyłek (nie, nie wierze w takie cuda jak priorytet). No, tym sposobem musze sie tam jutro przespacerować. Plus jeszcze starzy wprowadzają nerwową atmosfere cały dzien pieprząc mi coś nad głową o tych studiach no i oto jest u mnie wk*rw jak malowany.