Gram od paru dni i jako, że nie ma osobnego wątku to warto skrobnąć parę słów, a nuż ktoś się zdecyduje sprawdzić z czym to się je.
W skrócie: budzimy się na plaży w fikcyjnej Czarnorusi i mamy przed sobą 225km2 terenu opanowanego przez zombie. W plecaku mamy latarkę, paczkę bandaży i środki przeciwbólowe. Wszystko inne musimy zdobyć sami, a jest co zbierać i większość z tych rzeczy jest konieczna do przetrwania, bo nasza postać musi jeść, pić, uważać na otwarte rany i nie doprowadzić do wychłodzenia organizmu.
Jedzenie możemy upolować samemu, ale musimy znaleźć siekierę (drewno na opał), zapałki do rozpalenia ogniska, nóż do oprawienia zwierzyny i oczywiście samo zwierzę (krowa, zając, koza, do wyboru do koloru). Możemy też znaleźć puszki gotowego jedzenia co załatwia sprawę głodu błyskawicznie, ale warto na czarną godzinę mieć nóż i zapałki.
Pić możemy napoje z puszek, które znajdziemy lub samemu napełniać znalezione manierki na wodę. Pragnienie rośnie dość szybko, więc nie ma mowy o bieganiu bez przerwy z jedną puszką w plecaku, który ma ograniczoną pojemność i trzeba często wybierać co zabieramy ze sobą. Puszka coli czy dodatkowy magazynek?
Krwawienie powodują oczywiście ataki zombie i innych graczy, więc bandaże to podstawa, bo bez nich wykrwawimy się (mamy 12k jednostek krwi) dość szybko i zaliczymy zgon. Upadki z wysokości mogą powodować złamania, które należy wyleczyć tylko odpowiednimi medykamentami, które oczywiście występują bardzo rzadko.
Zombie wbrew pozorom to najmniejsze zagrożenie, bo głupie to jak but i dość łatwo zgubić pościg, gdyż polegają głównie na wzroku, więc trzeba je odpowiednio wymanewrować. Gorzej z innymi graczami, bo nigdy nie wiadomo czy ma dobre zamiary czy złe. Możecie się spotkać twarzą w twarz i minąć bez słowa lub wymienić przedmiotami, ale możesz też dostać kulkę zza krzaków i po zabawie. Zabijanie innych powoduje, że nasz strój zmienia się i czasami widać od razu, że dany koleś to bandyta.
Nie warto też biegać jak osioł po otwartych terenach, a zwłaszcza w pobliżu zabudowań, gdzie mogą znajdować się jakieś przedmioty, bo nigdy nie wiadomo kiedy kogoś spotkamy. Zginąć jest bardzo łatwo, a śmierć oznacza utratę wszystkiego i kolejną pobudkę na plaży z trzema przedmiotami w plecaku.
To wszystko na podstawie 3 dni samotnej wędrówki. Zdążyłem w tym czasie 4 razy zginąć.
Rozgrywka w coopie to inna para kaloszy, bo wiadomo, że w grupie łatwiej. Można się dostać do wojskowych i szpitalnych budynków i napchać pełne plecaki przy odrobinie szczęścia. Można znaleźć zepsuty pojazd/helikopter, naprawić znalezionymi wcześniej częściami i korzystać, uzupełniając paliwo od czasu do czasu.
Mod do działania wymaga Arma II i dodatku Arrowhead. Najtaniej chyba wychodzi bundle tych dwóch tytułów na steamie. Przed Świętami ma wyjść płatna wersja jako samodzielny twór, gdzie twórcy zadeklarowali się dodać liczne usprawnienia, w tym poprawki karygodnej animacji. | |