Ja sie z Tytaczem zgodze, ale cierpie na trudną miłość do serii Assassynów. Nigdy ta gra mi sie specjalnie nie podobała, nie zachwycałem się nią jakoś specjalnie i uważam, że wszystkie zarzuty w stronę tej serii są słuszne. Sam też nie kupie żadnej części bo mi żal by było kasy na nie. A pomimo tego jak miałem okazje to przeszedłem wszystkie części po kolei i grało mi się przyjemnie. Cholerstwo ma to coś że włącza mi się zbieractwo i syndrom "jeszcze jednej misji"
Trójka miała fajne te misje morskie i dlatego Black Flag tym bardziej będę chciał obczaić, ale to dopiero jak mi ktoś pożyczy
Pierwszy AC na pewno nie cierpiał na syndrom "jeszcze jednej misji", bo po 2h gry miałem dosyć powtarzalności i nudy. Jeszcze w takim PoP 2k8 to zdzierżyłem, bo to jedna z moich ulubionych serii, jednak AC imo lokacjami, odniesieniami historycznymi stało i poza AC2 (świetny tytuł swoją drogą) nie miałem siły na przejście jeszcze jednej gry z tego uniwersum. Zero miłości, raczej krótki romans
Walka to jakaś farsa, wszyscy czekają w kolejce do wpier**lu, w Batmanie (dla mnie troszkę podobnym pod tym względem) było chociaż dynamiczniej, była konieczność używania różnych technik, a za niepilnowanie się w zwarciu przy dużej grupie przeciwników od razu bicie.