CZy my rozmawiamy o konsoli do gier?
Dziwne pytanie.
Konsole od przynajmniej poprzedniej generacji to kombajny multimedialne, samo Sony forsowało pomysły na poszerzenie ich możliwości, odkąd rynek zachłysnął się dyskami cd (a więc nawet wcześniej, gdy Sega bawiła się z Mega CD, a Atari do Jaguara proponowało przystawkę z napędem), telewizory mają większą funkcjonalność, niż stare komputery, a w "telefonie komórkowym" jest wszystko. Można więc spokojnie rozmawiać o takiej funkcjonalności tego sprzętu. Chcesz mieć najbardziej typową i zgodną z pierwotną definicją konsolę? Zainteresuj się produktami Nintendo.
Jak posiadacze pojazdu gwarzą i narzekają na niemożność odtworzenia drzewa katalogów mp3 w fabrycznym radiu, słabo działającym czujniku cofania, albo braku powiadomienia w fabrycznej nawigacji o wybranej, najbliżej stacji benzynowej to też zadałbyś pytanie:
"Czy my rozmawiamy o samochodzie?" Znak czasów, ot co, wypada się jedynie przyzwyczaić, żeby nie wyjść na zgorzkniałego tetryka.