Widzę, że forum ma wyje**ne po całości
No nic, dzisiaj przeszedłem Nexusa. 99 zł nadal utrzymujące się za tę grę w PSStore uważam za przesadzone. Grę można skończyć za pierwszym razem w max 4 h i to na najwyższym poziome trudności, który w tej części nie jest specjalnie wymagający. Pomijam oczywiście arenę obecną w tej grze (tym razem bardziej rozbudowana w sensie oferowanej różnorodności starć) i zbieractwo. Nexus na pewno zapewnia więcej zabawy, jest dłuższy i bardziej urozmaicony od Quest for Booty. Na całą grę składa się 5 "planet", w tym jedna stanowiąca arenę. Po zakończeniu uaktywnia się zwyczajowy już dla serii tryb Challenge, który jest konieczny do uzyskania wszystkich upgrade'ów, zbroi i broni, więc można założyć, że dla upartych jest spokojnie 10h zabawy z kosmicznym szczurem i jego mechaniczną zabawką.
Fabuła stanowi pretekst na te kilka godzin zabawy, karny kutas dla twórców za małą ilość Kapitana Qwarka. Jestem fanem typa, jako jawnego substytutu Zappa Brannigana z Futuramy i uproszczoną wersję Cave'a Johnsona z Portal 2.
Dla fanów serii nic nowego, dostajemy jawną powtórkę z rozrywki, konstrukcja poziomów, gadżety - niczym tutaj nie jest w stanie zaskoczyć starych wyjadaczy serii Insomniac. Jedynym patentem odróżniającym Nexusa od poprzedniczek jest wprowadzenie "tuneli" do gameplay'u na wzór podobnego pomysłu z Portal 2 (muzyczka przygrywająca podczas transportu za każdym razem powoduje uśmiech
). Pomijając powyższe, ogólnie formuła, która nie zmienia się od 2 generacji sprzętu i co najdziwniejsze, nadal jara. Jest coś przyciągającego w Ratchetach, pomimo niezmiennej rozgrywki od czasów drugiej części na PlayStation 2, bawią za każdym razem. Połączenie strzelaniny (w tej części jest tego w opór, czasami nie wiadomo, co się dzieje na ekranie, bo jest taki zamęt) i platformówki, z możliwością rozbudowy broni oraz prostego rozwoju kierowanej postaci przeżywającej przygody w kosmicznych sceneriach nadal mocno przyciąga do ekranu i nie puszcza do zakończenia.
Jeśli miałbym porównać grę do któregoś z poprzedników, to najbliżej mu do Tools of Destruction, a nawet starszych części, z dwójką na czele (chyba dzięki sekcjom z jetpackiem) - co dla mnie stanowi spory plus.
Graficznie widać już lekki ząb czasu na Nexusie i jego silniku. Bijące po oczach kiepskie tekstury, prosta w oddali geometria i aliasing, nadrabiane designem, pierwszym planem, animacją, postaciami i efektami. Nikt nie będzie psioczył, nadal jest bardzo poprawnie, uważam jednak, że chwilowy powrót do Szczura po sesyjce na ps4 (szczególnie Killzone, czy nawet Knack) może być bolesny.
Nadal zauważalne są problemy z detekcją kolizji, tak już charakterystyczną dla serii - jakbym miał do czynienia z tytułem open world. Postać czasami się gubi, nie złapie oczywistej krawędzi, nie odbije z odrzutowego knefla, trafi na niewidzialną ścianę, zaklinuje się na podeście. Kamera też wykazuje tendencję do "swobodnego" przemieszczania.
Co do świetnej warstwy muzycznej mam tylko jedną uwagę - grać jedynie w wersję z oryginalną ścieżką dźwiękową. Polski dubbing to nieporozumienie.
Co warto nadmienić, wraz z grą pojawił się na mobilne os'y inny tytuł: Ratchet & Clank: Before the Nexus, który stanowi popularną wariację "jazdy na szynach po trzech pasach" i jest jednocześnie mocniej rozbudowany od innych tego typu tytułów. Swoją drogą Ratchet ma chyba największe prawo do takiej formuły, bo od pierwszej części na PS2 jeździł po szynach w niektórych sekcjach.
Before the Nexus posiada możliwość dzielenia się zdobytymi w trakcie gry artefaktami (Raritanium) z wersją na konsole stacjonarne i po zalogowaniu się do PSN otrzymujemy je do wykorzystania przy upgradzie broni. Gierka jest trochę zabugowana i posiada formułę pay 2 win, ale generalnie ciekawy patent.
https://play.google.com/store/apps/details?id=com.playstation.ratchetnexusWracając do samego Ratchet & Clank: Nexus i tytułem podsumowania, z perspektywy gracza nieco wygłodniałego na tego typu gierkę uważam, że bardzo warto zagrać i przedłużyć obcowanie z rewelacyjną i zakorzenioną w świadomości fanów PlayStation serią. Jeśli natomiast ktoś niedawno skończył jakiegokolwiek Ratcheta, może zaznać znużenia wyeksploatowaną bądź, co bądź formułą. Liczę, że będziemy mieli jeszcze sposobność zapoznania się z kontynuacją na PlayStation 4, ale liczyłbym na pewne zmiany i większe urozmaicenie, jakie starało się wprowadzić A Crack In Time.