Ale co to zmienia że akurat pewnie rzeczy dzieją się na początku drugiej części? czy to przekreśla grę? To że Twoje oczekiwania (i nie tylko Twoje, myślę że każdego fana pierwszej części) są inne niż to co wymyślili twórcy gry nie znaczy że zrobili oni jakiś badziew, nie wiemy tego bo nie graliśmy w grę. To że potem
mamy sterować zabójczynią Joela (ps. pomijam fakt że tego chyba nikt tak na prawdę nie widział, ale jest sporo przesłanek że to jednak prawda)
jeszcze nie przekreśla gry. Nie wiemy dlaczego takie coś wymyślili, nie wiemy co się wydarzy, nie znamy szczegółów gry ani fabuły, i może faktycznie będziemy po wszystkim zniesmaczeni, ale tego jeszcze nie jesteśmy w stanie na tym etapie stwierdzić.
Aha, jeszcze pamiętajmy że bohaterowie których tak pokochaliśmy w pierwszej części to nie były anioły, przecież
Joel w przeszłości był zwykłym zabójcą polującym na ofiary, a Ellie mimo młodego wieku ma już na swoim koncie kilka zabójstw.
Pamiętajmy że o fenomen tej gry to nie tylko bohaterowie którymi sterowaliśmy przez całą pierwszą część, ale też cały świat w którym przebywaliśmy. Świat brutalny, pełny rozczarowań i przykrości, w którym zginąć może każdy w każdym momencie, w którym nie ma jednoznacznych bohaterów i złoczyńców. Pamiętacie Davida?
Przecież w tym świecie to nie tylko kanibal i pedofil (jak wygodnie nam to oceniać z perspektywy kanapy), ale może przede wszystkim troskliwy przywódca swoich ludzi.
Chcieliśmy żeby gry były traktowane jak sztuka? Żeby to nie był ubogi krewny filmów? No to mamy. A prawdziwa sztuka wcale nie ma na celu sprawić abyśmy czuli się dobrze. Czasem musi dać nam strzał w pysk, czasem musi sprawić że coś nas będzie długo uwierało. Jak będzie w tym przypadku - nie wiemy jeszcze. Może skończyć się na epokowym dziele o którym będziemy pamiętać latami. Może się też skończyć jak np. niedawny film "Platforma" dostępny na Netflix - film z super pomysłem i potencjałem, zabity przez toporną propagandę bo twórcy nie potrafili ubrać opowieści w nieprzyjemnie uwierające subtelności.
Pamiętajcie też że nad grą nie pracował sam Neil Druckmann który nie kryje się ze swoimi poglądami i intencjami, jego wizja była recenzowana i temperowana. W grę wpakowano mnóstwo kasy i musi ona zwrócić się inwestorom, a ci nie są głupi i wiedzą że nie można popłynąć za bardzo w ideologię bo to zabije markę. Dla nich liczy się zysk więc nie pozwolą na to żeby czyjeś chore ambicje zabiły sprzedaż.
Więcej wiary. Gra na pewno nas poruszy i nie pozostawi obojętnymi, na pewno nie będzie nam łatwo zaakceptować pewne rzeczy, ale nie jest jeszcze przesądzone że po tych 20h fabuły będziemy rozczarowani.