Nie lubię pizzy robionej w domu. Każdy jakąś robi, chwali się nią i zazwyczaj dla mnie wychodzi z tego gó
wno. Jedyna jaką uwielbiałem to autorstwa mojej partnerki, bo nauczyła się robić zaje
bistą i zawsze mi tym imponowała. Dzisiaj ja postanowiłem zrobić pizze, ale wiedząc, że w oryginalnej z pomidorowym sosem nie mam szans znalazłem inny, dziwny przepis. Obawiałem się jak cholera, a wyszło przepysznie. Nigdy mi w sumie nic tak za pierwszym razem nie wyszło.
Przepis na ciasto prościutki: rozczyn 20g drożdży mieszamy z łyżeczką cukru do płynności, dodajemy jakieś 160-180 mililitrów ciepłej wody i czekamy 10 minut. Po tym czasie do rozczynu dodajemy dwie łyżki oliwy, mieszamy i następnie łączymy z suchymi (niecałe 2 szklanki mąki pszennej przesianej przez sito, łyżeczka soli) i wyrabiamy. Jak ciasto wydaje się w porządku to wrzucamy na wyrośnięcie do michy i po godzinie jest gotowe.
Dzielimy na pół i mamy dwie podstawy pod pizze po rozwałkowaniu (mega cienko, szczególnie na środku). I co teraz najlepsze - ciasto smarujemy majonezem (!!!), posypujemy sproszkowaną bazylią i jakieś zielone warzywko, ja dałem groszek (w przepisie dziewczyna sugerowała kapary i oliwki jeszcze). Na 10 minut do piekarnika w 250 stopniach i jest po prostu zajebista, oryginalna pizza
Do tego kilka łyżek oliwy wymieszanej z czosnkiem i świeży szpinak na koniec - totalny wypas.
Nie wierzyłem zupełnie, że mi się to uda - rozczyn nic nie urósł tylko się nagazował, ciasto po wyrobieniu lepiło się jak cholera mimo, że dodałem więcej mąki niż się spodziewałem, ale wyrosło wspaniale. Nie zrobiłem planowanego zdjęcia, bo od razu zjedliśmy, ale następnym razem postaram się to zmienić