Ostatnio nazwa "szybkie jedzenie" coś traci na znaczeniu. Pamiętam, że jeszcze będąc na studiach, gdy zamówiłem coś w Maku, to od zapłaty za posiłek, do czasu jego otrzymania mijało kilkadziesiąt sekund.
Obecnie w niektórych placówkach otrzymuje się, ale numer, z którym udajemy się do innej, cyfrowej już, kolejki. W KFC lepiej nie jest. Niektóre dania otrzymujemy szybko, a na niektóre trzeba kilka minut czekać. Dochodzi to tego, że otrzymuje się na ogół część zamówienia.
Co do tłuszczy, to sam trzymam dietę i walczę z żelastwem, ale nigdy nie nazwałbym soczystego hamburgera śmieciowym żarciem. Nie przepadam za owym określeniem. Wg mnie jest to smaczny posiłek, dwa tyle głodu jest na ziemi, że aż nie wypada tak się wyrażać.
Rzecz jasna powinno się ok 0.7 gr tłuszczy na kilogram masy ciała spożywać. Zatem przykładowo ja, przy moim 88kg powinienem niewiele ponad sześćdziesiąt gr tłuszczy dziennie zjeść. Rzecz jasna dla gospodarki hormonalnej lepiej nieco więcej, niż mniej przyjąć, ale nic się nie stanie jak raz na jakaś czas będzie to trzycyfrowa wartość. Należy pamiętać by nie folgować sobie zbyt często, ponieważ wówczas ABS zmienia się w bojler - ale tu, kto co lubi przecież.
Z ciekawostek - dwie parówki to ok 44gr tłuszczy, a podwójny Whooper aż pięćdziesiąt.
Jeżeli chodzi o mnie, to z ff najbardziej smakuje mi klasyczny Longer z KFC. Nie jadam tam często, ale jak już, to zawsze kilka kupię. Na drugim miejscu niestety niewystępująca już hawajska tortilla z MC. Ananas świetnie się tu z mięsem komponował. Dobry jest tez słynny Big Mac. Reszta wedle uznania. Polecam spróbować Brazera. Jest smaczny, przy tym całkiem fit - ledwie 16gr tłuszczy przy sporej dawce białka.