Hej
Potrzebuję waszej pomocy. Jak wiecie pracuję w firmie z branży transportowej. Parę dni temu miałem małą kraksę furką, zagapiłem się na dobrą fuńkę co jadła kebaba od Amrita obok przystanku i przytarłem ku
rwa bok o barierki. Na tę chwilę auto nie do użytkowania. Szef będzie zły jak się dowie, bo ojebałem jedno piwko przed robotą, z konkursowego kega Heńka, co zgarnąłem. Pewnie bossu będzie chciał odszkodowanie uzyskać, a znając jego, jak najwyższe. Jak zacznie węszyć to się kapnie, że byłem na gazie, w środy po 14 posuwam jego żonę i od 2 miechów rozmawiam z firmą konkurencyjną o przejściu do nich. Może warto się skontaktować z prawnikami, bardziej się na tym znają. Niech załatwią tak, żeby nic nie wyszło. Wiecie może na czym dokładnie polega taka współpraca, macie doświadczenia? Jakieś opinie, porady?